czwartek, 11 kwietnia 2013

Decyzja

Jadę. Tak zadecydowałam. Nikt jeszcze o tym nie wie, nawet ja tak w stu procentach. Nie mam chwilowo paszportu bo go wysłałam w celach urzędowych więc nie mogę zamówić tych wczasów bo wyjazd byłby już za jakieś dwa tygodnie i potrzebują wszystkie dane już. Czekam więc na paszport ze zniecierpliwieniem bo powinien być tuż tuż. Jak tylko go dostanę, zamawiam od razu. Pociecha największa że cena od wczoraj spadła o 20 funtów więc za "zaoszczędzone" pieniądze będę mogła sobie kupić sukienkę z Marks and Spencer, którą wczoraj zauważyłam będąc w sklepie żeby kupić kapcie. Sukienka kosztuje troszkę więcej ale tak mi się spodobała że kupiłabym ją ze względu na wszystko, jeśli tylko zamówiłabym te wczasy, bo to sukienka typowo wakacyjna jest i w domu to sobie raczej nie pochodzę.
A wczoraj wstąpiłam do Bootsa po waciki bo mi się skończyły. I mój ulubiony płyn do demakijażu oczu Botanics. Szukałam też jakiegoś korektora bo mi się skończył a ostatnio mam jakieś problemy ze skórą. No i żeby lepiej się poczuć, kupiłam sobie to:

A że była promocja "Buy 2 get 1 free" czyli kup dwa a trzecie dostaniesz za darmo, dołożyłam jeszcze to:

 I to:
A na koniec przypomniałam sobie że krem na dzień też mi się prawie skończył więc wrzuciłam do koszyka to:
Zaszalałam, bo normalnie używam tylko krem na dzień i na noc, pod oczy, serum od czasu do czasu, byle jaki korektor żeby posmarować pryszcze i czerwony nos no i jakiś delikatny podkład żeby zamaskować korektor. W weekendy tylko krem, skóra odpoczywa. No ale dzisiaj to było i serum i krem i primer i korektor i ten CC Cream który nie wiem czym właściwie jest bo jest to zielone z maleńkimi ciemno-zielonymi kuleczkami, a jak się rozsmaruje na skórze to robi się beżowe i idealnie dostosowuje się do koloru twarzy. Normalnie w szoku byłam, bo zachowuje się to jak podkład, ale nie przykrywa skóry, nie tworzy warstwy której tak nie lubię, zlewa się ze skórą jakby i łączy z nią. Nawet piegów aż tak mi nie widać. Nie muszę wszystkim mówić, jak pięknie dziś wyglądam :-)
A jeżeli nawet nie wyglądam, to na pewno pięknie się czuję. Czas na urlop.

Zdjęcia ze strony producenta.

wtorek, 9 kwietnia 2013

Rozterki

Po raz pierwszy od lat nie ustaliliśmy jeszcze urlopu ani w ogóle żadnych wakacji. Duży wpływ ma na to nasz syn, który idzie na studia we wrześniu i właściwie nie wiadomo co robić, bo on do babci chce jechać na wakacje. Zwykle robiliśmy tak że koniec roku - urlop rodzinny - syn do babci - szkoła. W tym roku ani syn ani córka nie chcą z nami jechać na urlop, nie dziwię się, dorośli już są. Powiedzieli że na wakacje Europejskie i północno-Afrykańskie nie jeżdżą już z nami, ale zaklepują sobie miejsce poza te rejony. A że coś nam po głowie chodzi Kuba ostatnio, bardzo się napalili. Tylko że ja wyczytałam że na Karaiby to najlepiej jeździć naszą zimą, bo latem to tam sezon tajfunowy więc lepiej unikać. Najtaniej wynalazłam w listopadzie-grudniu, więc dzieci odpadają bo zajęcia na uczelni, haha! Ale - wciąż pozostaje kwestia wakacji. Ja po prostu muszę gdzieś wyjechać. Jestem cholernie zmęczona, praca w której dużo się dzieje ostatnio, dom w którym trzeba o wszystkim pamiętać, załatwiania, przypominania, egzaminy syna, prwao jazdy, studia, wyjazdy na mistrzostwa - to zabiera mi sporo energii, a jeszcze ta choroba ostatnio, z której nie mogę do końca wyleźć. Mąż napomnknął tylko - to jedź sama, nawet za tydzień, my sobie poradzimy. Zaczęłam już szukać, bo myśl ta wydała mi się sensowna. Co mi tam samej trzeba? Nie muszę mieć All Inclusive, Half Board wystarczy, nie zamierzam pić alkoholu a wodę to sobie z supermarketu sama przytaszczę. Znalazłam tanie wczasy na siedem dni na Krecie, w ośrodku na plaży. Nie wiem czy koniec kwietnia to dobra pora na plażowanie, ale co tam, aby słońce było. Ja naprawdę chcę tylko wypocząć, tak naprawdę, bez żadnych zobowiązań, bez męczących wycieczek, grzać się w cieple i kąpać w słońcu. Pasowałby mi ten wyjazd w pojedynkę. Ale...
Zawsze jest jakieś ale. Ja nie wiem czy lubię być gdzieś sama. Dla mnie najważniejsze zawsze było dzielenie się wrażeniami, wspólne przeżywanie radości i przygód, a potem razem ich wspominanie. A tak, nawet nie będzie mi miał kto zdjęcia zrobić, nie żebym chciała być fotografowana bo żadna ze mnie modelka, szczególnie z moją aktualną wagą, ale zawsze...
Nie boję się podróży w pojedynkę, niejeden raz wyjeżdżałam gdzieś sama, czy to do Polski do rodziców, czy na szkolenia, ale nigdy nie na wakacje. Zresztą, siedem dni to dla mnie tak naprawdę nie wakacje, urlop tylko, właśnie żeby wypocząć. Prawdziwe wakacje muszą trwać dwa tygodnie co najmniej, ale to musi poczekać. A ja już właśnie straciłam cztery dni urlopu, na którym zamiast wypoczywać, chorowałam. I dlatego mam już dość. Boję się jednak że będzie mi źle samej, kiedy nie będę miała do kogo otworzyć ust, z kim napić się drinka, chyba uzależniłam się od rodziny. Jechać - nie jechać - jechać - nie jechać...
No i co ja mam robić?

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Kolejny dowód że kot to pies.

Pogoda całkiem nawet dopisuje ostatnio. Zimno jest jeszcze bardzo, na tutejsze warunki oczywiście, w nocy przymrozki minus jeden czy dwa, ale za to w dzień już cieplej, jakieś osiem stopni, no i słońce w końcu! Koty w tym słońcu wolą przebywać cały dzień, jak nie na dworze to na parapecie. Ja też bym tak chciała, ale jak wiecie, chora byłam więc się za bardzo nie wystawiałam. Wczoraj wreszcie wylazłam z nory bo dzisiaj do pracy to trzeba powoli się dostosować do świata przecież. Zrobiłam przegląd ogródka. Sodoma i Gomora. Już powoli zaczęły wychodzić listki tulipanów, żonkile jak stały tak stoją i ani im się widzi przekwitać, a już dawno powinny. Krokusy dopiero teraz zakwitły w moim ogródku w całej krasie, a na skwerach i w parkach, jak zauważyłam, dopiero zaczęły zakwitać, a powinno już ich nie być. Przyroda spóźniła się o jakiś miesiąc co najmniej. Widać już co prawda pąki na porzeczkach i jagodach, ale moje piękne drzewko przed domem - miniaturowa wierzba Kilmarnock - stoi łysiutkie. Co roku obcinam mu w marcu uschnięte gałązki,a  ono wypuszcza nowe, z góry, aby przez całe lato do końca jesieni cieszyć nas kaskadami zieleni. Przycięłam je też w tym roku, tuż przed napadem marcowej zimy, i teraz stoi takie biedniutkie, bezkształtne, z kilkoma zdrowymi kikutami które zdążyły wypuścić pąki jeszcze miesiąc temu. Może odbije...
Najbardziej martwię się o moją przepiękną rozłożystą hortensję, którą postanowiłam odmłodzić w tym roku, i też przycięłam ją sporo prz okazji wierzby. Normalnie co roku, wycinam tylko stare kwiaty, zostawiając zeszłoroczne pędy, bo ona kwitnie na zeszłorocznych pędach. W tym roku również pozostawiłam sporo już wyrośnięte pędy, a wycięłam wszystkie uschnięte gałązki i te bardzo stare też. I teraz stoi sobie ta hortensja taka biedna i uboga, a piękne pączki które ukształtowały się na początku marca, teraz niestety w zdecydowanej większości uschły. Bo to czas na zielenienie się był a nie na mrozy! Trzymam za nią kciuki jak najmocniej, niech odbije!
A wczoraj okazało się że mam bardzo mądrego kota.
Przy obiedzie mąż zauważył mimochodem "... twój kot to zaraz sobie pojedzie w tej ciężarówce i tyle z niego będzie..." Co on gada? Rzuciłam się do okna. Na ulicy, jakieś pięćdziesiąt metrów od domu, stała ciężarówka bo się ktoś przeprowadzał i ładował sprzęty. Tylne drzwi od ciężarówki w połowie otwarte, przeciez nie będą ich zamykać jak łażą w tę i z powrotem. W otwartych drzwiach - Tiggy. Oczywiście wspiął się do budy bo przecież kot ciekawski jest i musi wiedzieć wszystko co się dzieje w okolicy. Już zaczął znikać za meblami, kiedy postukałam w szybę. Obejrzał się. Otworzyłam okno i zawołałam cicho, przecież nie będę się po polsku wydzierać na pół ulicy - "Tigusiu, chodź do domu, no chodź!" I Tiguś wyskoczył z samochodu i zaczął powoli iść w stronę domu. Zawołałam jeszcze raz, zaczął biec. Powiedziałam "No, w nagrodę że tak ładnie przyszedłeś, możesz sobie wskoczyć do domu przez okno", uchyliłam więc okno szerzej, a on sobie wskoczył zadowolony. Oczywiście dostał smakołyka. A mówi się że koty nie słuchają właściciela. A ja mówiłam już że mój kot to pies? Mój kochany mądry Tiguś...