Ostatnio zdałam sobie sprawę że mój blog, który ma być przecież "o codzienności, rzeczach ważnych i mniej ważnych, a wszystko wokół kotów" przeradza się w blog koci, ale taka jest teraz przecież moja codzienność, a rzeczy ważne i mniej ważne związane są właśnie z nimi. Zanim więc zacznę znowu spostrzegać świat poza kotami, jeszcze troszkę się nimi pochwalę. A zwłaszcza jedną taką kocinką o wielu twarzach.
Jak już pewnie wiecie, Migusia była już Waleczna, Dzielna, Odważna, a nawet Workowa, teraz czas na kolejne wcielenia Migusi.
1. Migusia Torbowa
2. Migusia Zmywająca Naczynia
3. Migusia Podająca Garnki
Ach ta Migusia, niedługo zacznie nam obiady gotować! Chyba bym się nie obraziła!
środa, 20 marca 2013
poniedziałek, 18 marca 2013
Co twoje to moje!
Gdy Migusia po operacji dużo czasu spędząła w transporterku, wymyśliliśmy z mężem że może w końcu warto by jej jakieś łóżko kupić. Jak to, Tiguś ma, a ona nie. Co prawda, Migusia śpi najchętniej na ludzkich łóżkach, ma swoje legowisko na kocim drzewie, które przerobiliśmy na dwa koty, ale przecież jak ona się tak chowa w tym transporterku, to może jakąś dziuplę jej kupić. W największym sklepie zoologicznym w Edynburgu nie było nic co by nam się podobało, więc zaczełam przeszukiwać internet. Bo mąż się uparł że to ma być podobne do transporterka w kształtach, to znaczy prostokątne z prostokątną dziurą. A tymczasem kocie legowiska to albo okrągłe, albo owalne, albo bez dziury...
W końcu znalazłam, spodobało nam się od pierwszego wejrzenia, a kolorystycznie pasuje nam nawet do wystroju. Drogie jak cholera, ale to raz na życie się kupuje, prawda?
Tiguś też się zainteresował nowym mebelkiem, a jakże!
Niedługo jednak trwało Migusiowe posiedzenie w domku, o wiele fajniejsze od zabawki jest przecież OPAKOWANIE! A Migusia wszelkie worki, torby i torebki baaaardzo lubi.
Migusia szuru buru w worku szaleje, a tymczasem....
środa, 13 marca 2013
Bliskie spotkania trzeciego stopnia
Koty odwiedzają się wzajemnie, a raczej sprawdzają na ile sobie mogą pozwolić na obcym terytorium. Oczywiście wszystkie mają ustaloną hierarchię choć proces "ustalania" odbywa się raczej bez walki, ot pojawia się jakiś nowy to albo się go przepędza albo toleruje albo nie zwraca uwagi, niech on się sam męczy.
One już WIEDZĄ. Wiedziały chyba nawet zanim Migusi pozwolono na wyjście z domu. Najpierw obserwują z daleka, potem podchodzą coraz bliżej i ... zapoznają się pyszczkiem w pyszczek.
Pierwsza była Bonnie, większa kopia Migusi.
Potem przyszedł Rudy - największy wróg czy też przyjaciel naszego Tigusia, kto ich tam zresztą wie... Niestety zdjęcia zrobione przez szybę żeby nie powystraszać. Były tak blisko że dotknęły się noskami, czego niestety nie udało mi się uwiecznić.
A ostatnio coraz częściej zaczął się pojawiać pod klapką braciszek czarnulki Bonni - Clyde. Niestety ani pod klapką ani gdzie indziej nie udało się zrobić zdjęcia bo kotek najzwyczajniej wieje ile sił jak tylko nas zobaczy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)