czwartek, 23 kwietnia 2020

O wylewaniu frustracji

Gdybym zasiadła do pisania wczoraj, ten tekst byłby inny. Ale że zasiadłam dziś, a wszystkim na całym świecie ludziom bez wyjątku wiadomo, że sytuacja zmienia się z dnia na dzień, to będzie to co zaraz przeczytacie.
Wziąłwszy sobie bardzo dokładnie do serca prośbę, którą zamieściłam do świata, ale przede wszystkim do siebie, w zeszłą środę, cały tydzień spędziłam na stosowaniu się do własnych zaleceń. Codziennie, zaraz po wstaniu i zażyciu tabletek, wskakiwałam w spodenki i koszulkę (Chłop chcąc nie chcąc musiał robić to samo), włączałam youtube na telewizorze i ćwiczyłam jogę. Niewiele, pół godziny, inaczej Chłop by mi się przekręcił. Joga uspokaja, joga relaksuje i jednocześnie natycha energią, nie wiem jak ona to robi ale tak właśnie się czułam przez cały boży tydzień.
Po jodze przebrać się "do pracy", zrobić jakiś makijaż jak są spotkania w kalendarzu, bo przecież ludzi przez komputer straszyć nie będę, a jak nie ma spotkań to nie ma makijażu, bo samej dla siebie się malować nie będę, a Chłop mnie kocha z taką mordą jaką mam. Potem zrobić sobie kawę w ekspresie, coś przekąsić na śniadanie albo i nie, w sumie to mi nie zależy, jak jestem głodna to jem, a jak nie po co, daleko do restauracji w Los Kuchnios nie mam. Potem praca zdalna, z wirtualnymi  spotkaniami lub bez, okraszana systematycznymi wyjściami do ogródka, bo przeciez słońce tak pięknie świeci. Obowiązkowe wyjścia z domu dla zdrowotności w czasie lanczu albo przed, albo też po, zależy jak mi się chce w danym dniu i co mi się chce robić. Więc czasem bieg, czasem szybki spacer, ze dwa razy zdarzył się rower. Praca nie zając, nie ucieknie, przecież zawsze sobie mogę zejść na dół albo wejść na górę, zależy w której części domu jestem, i zajrzeć na ten komputer.
Szafę otwieram codziennie i codziennie ją zamykam (zgodnie z własnym zaleceniem) z westchnieniem, postanawiając "się wziąć kiedyś" za tę kupę szmat wciśniętych gdzie się da. I tak zakładam tylko jedne spodnie i trzy bluzki na zmianę. Obejrzałam album ze zdjęciami. Pograłam z Chłopem w "Trivial Pursuit", w statki i w Uno. Wyczesałam Miguśkę, Tiguś się nie dał. Pogłaskałam psa sąsiada, gdy się przypałętał, jak rozmawialiśmy sobie z jego panem w przepisowej odległości dwóch metrów. Apkę z akwarium sobie nawet zainstalowałam w telewizorze, żeby się na rybki pogapić. Codziennie byłam wdzięczna za dwie nogi, za dwie ręce, za dwoje wspaniałych dzieci, za malutką wnuczkę, którą mogę zobaczyć tylko przez internet. Nawet na komputer wchodziłam bardzo sporadycznie poza pracą, ot pooglądać sobie coś na Youtubie albo coś tam poczytać, gdy uznałam że już naprawdę trzeba. Naprawdę, robiłam wszystko co sobie sama zaleciłam w swoim własnym poście na swoim własnym blogu. Czułam spokój, czułam opanowanie, czułam moc.
Aż do wczoraj.
Kiedy poszłam na codzienny wieczorny spacer w celu odebrania Chłopa z pracy, z każdym krokiem mój spokój zamieniał się w złość, moje opanowanie we frustrację a moja moc przybrała postać takiego wkurwienia, że aż się ludzie za mną oglądali, tak energicznie szłam. Kiedy tylko zobaczyłam tego mojego bogu ducha winnego Chłopa, zaczęłam wylewać wszystkie swoje żale i całe oburzenie, którego miara się właśnie przebrała. Po odsłuchaniu konferencji prasowej brytyjskiego rządu i jego pożal się borze, tfu tfu, doradców. Nie dość, że nic nie wiedzą, wymyślają te swoje z dupy wzięte pseudo-naukowe prognozy, nie dość że każą nam siedzieć w domu to jeszcze teraz twierdzą, że nie wiadomo kiedy poluzują restrykcje, na pewno nie szybko a z całą pewnością nie do wprowadzenia szczepionki, czyli przez cały następny rok! To co, dzieci swoich mam przez cały rok nie widzieć, wnuczka ma urodziny w czerwcu, to też mam świętować przez internet? Może zobaczę ją dopiero jak już będzie chodziła do szkoły, po egzaminie maturalnym, a może na jej własnym weselu? Na wakacje mam nie jechać przez dwa lata? W dodatku maseczki nie są skuteczne, więc nie trzeba, żaden screening na lotniskach jest nieskuteczny, więc też nie trzeba, a testy na antyciała nie sa skuteczne w 100 procentach a tylko w 90 więc też nie trzeba. Ale kurtfa właśnie też opublikowali, że szczepionka na grypę jest tylko w 50 procentach skuteczna! To od kiedy 50 jest lepsze niż 90? A w ogóle pytania dziennikarzy to już jedna wielka żenada.
"A... a panie ministrze, a dlaczego tylko 70 tysięcy testów zrobiliście (liczba z dupy bo nie pamiętam) jak obiecaliście 100 tysięcy do końca kwietnia?"
"A kiedy futbol wróci na stadiony?"
Albo taka wisienka na torcie:
"A panie naczelny lekarzu, co pan powie na to, że w domach opieki umierają ludzie?"
No ja pierniczę. Bo do domu opieki (czytaj dom spokojnej starości czyli dom starców czyli dom dla ludzi, którzy nie są w stanie sami się sobą opiekować) idą młodzi, zdrowi i w pełni świadomi ludzie? Co to w ogóle za pytanie?
Jak ja wczoraj nadawałam na ten rząd, to się po prostu nie nadaje do powtórzenia. Nie tylko obecny, Churchillowi też się dostało, a także całej kolonialnej Anglii. I królowej Elżbiecie i jej przodkom również, jak wszyscy to wszyscy. Z tej złości poszłam spać przed jedenastą, pocieszając się dżinem z dodatkiem toniku.
A dzisiaj zen, joga, ptaszki śpiewają, koty mruczą, a ja idę robić syrop z mniszków.
Do następnego.

15 komentarzy:

  1. Jakbym czytała o Polsce. Wszystkie rządy kluczą, markują przemyślane działania, a w głowach mają jedynie własne interesy. A przy okazji pobawią się w bogów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No u nas nie widac, zeby mieli jakies swoje interesy, bo wszystkie partie mowia niebywale jednym glosem. Ale coraz bardziej nabieram przekonania ze nikt nic nie wie.

      Usuń
    2. A moze wszyscy wiedza to samo i maja te same instrukcje?

      Usuń
  2. A dokladnie 583 tysiace i 496 :-))) Chodzilo o 100 tysiecy dziennie, bo tak sie zobowiazal rzad. A najlepsze co slyszalam, to ze wczoraj mieli zaplanowane 76 tysiecy ale zrobili 40 tysiecy, bo nie bylo ochotnikow :-))) No dobra, to moje wolne tlumaczenie ale mniej wiecej o to chodzi. Robia testy tylko pracownikom sluzby zdrowia i chorym w szpitalach. O, przepraszam, wlasnie oglaszaja ze od jutra "essential workers" moga sobie zrobic test po uprzednim zarejestrowaniu sie online. A w ogole to mi sie ich juz nie chce sluchac. U nas juz na szczescie gorka minela dwa tygodnie temu, ale podchodza do tego jak do jezozwierza.

    OdpowiedzUsuń
  3. Porownaj liczbe zainfekowanych i zmarlych u Was i w Niemczech, a takze liczbe wykonanych testow. Zobacz tez Francje, panstwo zblizone do Niemiec, a jakie roznice. Tylko testujac mozna szybko zainfekowanych odizolowac.

    OdpowiedzUsuń
  4. Poniewaz siedze w tej samej zupie co Ty powiem tylko : gdyby moje dziecko czy mama byly tu w UK to juz dawno pizgnelabym te ich zakazy . Czyli co, ludzie w sklepach moga sie mijac na 2 metry i wdychac to samo powietrze, kasjerzy siedza i miela ten towar z rak do rak caly dzien , a do matki czy corki nie mozna pojechac i posiedziec z nia przez stol?? Jedna wielka bzdura - ja juz tego pieprzenia i tych ich liczb z kapelusza tez sluchac nie moge - tyle ze wyjechac stad tez nie moge , bo juz dawno bym to olala i odpalila auto. Pogoda epokowo piekna, ludzie na ulicach zdrowi, opaleni i nikt ale to nikt nie kaszle nie smarcze nie churcha nawet. Po prostu psychoza. I tylko brakuje tego dziecka, ktore w koncu zakrzyknie : Krol jest nagi! Golym okiem widac o co chodzi - o zaszczepienie wszystkich , sila, bo ludzie przymuszeni rocznymin restrykcjami z dupy wzietymi z radoscia poleca sie szczepic ,chocby po to aby moc wreszcie pojsc w odwiedziny do babci. No to tez sobie ulalam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kitty, a ja sie z Toba nie zgadzam. Sorry. Ja nie chce, zeby moja corka przywiozla mi te cholere, ona mieszka w centrum miasta a ja na zadupiu i ona latwo moze przeniesc chorobsko. Ja sie oburzam, jak ktos za blisko mnie przechodzi. I nie sadze, ze chodzi im o zaszczepienie wszystkich. Ale sa osoby, dla ktorych wirus moze miec naprawde powazne konsekwencje, i nie sa to tylko osoby starsze.
      Na szczescie mieszkam w Szkocji, gdzie jestesmy troche przed reszta UK z decyzjami i nasz rzad troche spokojniej do tego podchodzi i troche ostrozniej szfuje sie liczbami. To te londynskie konferencje prasowe doprowadzaja mnie do bialosci. Pozniej musze sobie nasza Nicole poogladac, zeby sie uspokoic :-)))

      Usuń
    2. No to nie bedziesz swoich dzieci widziec rok albo dwa , a do czerwca na pewno, tylko naprawde nie rozumiem czemu cie to w takim razie tak wscieka?? :)

      Usuń
    3. Az tak zle nie bedzie. A wsciekam sie bo jestę kobietom i mam prawo.

      Usuń
  5. Prawdopodobnie liczba zainfekowanych jest znacznie wieksza i wtedy proporcje bylyby takie jak u Was. Testy nie chronia przed zarazeniem, a obowiazek samoizolacji byl od poczatku, w przypadku ktoregokolwiek z objawow delikwent ma siedziec w zamknieciu. Testujac kazdego jak popadnie tez nie zdobedzie sie wiarygodnych wynikow, bo niby na jakiej podstawie? Nie ma idealnego wyjscia z tej sytuacji. W sumie od poczatku chodzilo tylko o ochrone systemu zdrowia, zeby nie przeciazac zbytnio. Z tym sobie u nas poradzono, szpitale stoja puste i teraz jest nowe zagrozenie bo ilosc zgonow w ostatnim tygodniu byla o 80% wieksza niz srednia z ostatnich 10 lat, z czego tylko 30 procent tych nadprogramowych zgonow wiaze sie z koronawirusem. Ludzie po prostu unikaja lekarzy, szpitali i leczenia. Teraz juz sa apele do spoleczenstwa non stop, zeby nie lekcewazyc niepokojacych objawow jakiegokolwiek zlego samopoczucia tylko szukac pomocy w kazdym wypadku, bo system zdrowia sobie poradzi.

    OdpowiedzUsuń
  6. Też ćwiczę jogę,mam świetną trenerkę:)codziennie ok.40 minut,schudlam 3 kg od początku epidemii,i więcej nie chcę:)A joga bardzo poprawia samopoczucie,trzymaj się,badź zdrowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z kim cwiczysz? Bo rozumiem ze online? :-)

      Usuń
    2. Teraz z Olą Żelazo, joga dla średniozaawansowanych:) mogę jeszcze polecic Ankę Dziedzic,cwiczylam z nia najdluzej,cwiczenia dosc wyczerpujace,ale bardzo skuteczna:)

      Usuń
  7. Bo czasem pewne rzeczy trzeba z siebie po prostu dosłownie wyrzucić. I człowiek zdrowszy...i spokojniejszy.... także... zennnnnn;)))
    ściskam mocno!
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak to przeczytałam to od razu sobie pomyslalam "ja jestem spokojn,a jestem oazą spokoju i te wszystkie pierdolone grabki na piasku"

    OdpowiedzUsuń