piątek, 30 sierpnia 2019

Wycieczki po Polsce - Część Piąta i Ostatnia - Warszawa Dzień 2 i 3

Ten post będzie długi bo obejmuje dwa dni, ale chcę już skończyć to zwiedzanie, bo się ciągnie i ciągnie, a zaraz bedą następne wakacje. Zapraszam więc na ostatnią relację z pobytu w Polsce. 

WTOREK.

Wstaliśmy dość wcześnie, bo około ósmej rano, tak że gotowi byliśmy na dziesiątą. Uzbrojeni w karty Warsaw Pass udaliśmy się w stronę Centrum, żeby złapać jakieś metro. Powiem w tym miejscu, że komunikacja w Warszawie jest naprawdę dobrze zorganizowana, ciężko się zgubić, choć mieliśmy trudności z odczytaniem mapy. Ale to z tego powodu, że była napisana mikroskopijnymi literkami, a to już wiek nie ten żeby mikroszkopy czytać bez okularów. Przeszliśmy jeszcze raz koło Pałacu Kultury (przechodziliśmy koło niego codziennie po kilka razy - taka lokalizacja) i weszliśmy do stacji metra, żeby przejechać jeden przystanek i przesiąść się na drugą linię. Bo są tylko dwie, w tym jedna bardzo krótka, ale buduje się ciągle, za czterdzieści lat będzie w porządku.  


Nie dało się metrem dojechać tam gdzie chcieliśmy, więc przesiedliśmy się w tramwaj i dojechaliśmy sobie spokojnie do Parku Łazienkowskiego. Pamiętałam go z dzieciństwa całkiem inaczej...


Postanowiliśmy wykorzystać Warsaw Pass jak najbardziej się dało, więc poszliśmy zwiedzać Pąłac na Wodzie, czyli po prostu Łazienki.  Za dziecka był on niedostępny więc bardzo się cieszyłam z możliwości.


Powiem, że ślicznie tam. Nie musiałam gadać, bo mieliśmy audio przewodniki, więc Chłop mógł poznać całą historię z pierwszej ręki. 




Jak kiedyś będziecie w Warszawie, to Łazienki bardzo polecam. Zarezerwujcie sobie jednak parę godzin, bo park jest duży, a obiektów do zwiedzania więcej niż się wydaje. 
Potem poszliśmy do Starej Oranżerii, po drodze słuchając opowieści o parku w słuchawkach. I znowu, oniemiałam w zachwycie, bo ściany pokryte były takimi oto malunkami. Całkiem niedawno odrestaurowanymi, bo w 2016 zakończono  prace remontowe. Podobno teraz wygląda to tak jak za króla Stanisława Augusta.  


I znowu, podobnie jak we Wrocławiu tydzień wcześniej, w Teatrze Stanisławowskim, w którym w ramach zwiedzania mieliśmy przyjemność wejść do loży kólewskiej, mieliśmy szczęście trafić na próbę kostiumową Don Giovanni Mozarta. 


A potem bardzo zgłodnieliśmy, więc udaliśmy się powoli w stronę wyjścia, oczywiście odwiedzając po drodze Chopina. Musiałam Chłopu wszystko jeszcze raz opowiedzieć o tym skąd Fryderyk Szopen pochodził i dlaczego jego pomnik tutaj stoi. No i jak żył, jak umarł i że jego serce jest pochowane w Bazylice Świętego Krzyża w Warszawie. Którą to zwiedziliśmy dnia następnego, ale zdjęć nie będzie. 


Niedaleko Łazienek znajduje sie Zamek Ujazdowski, do którego skierowaliśmy następne kroki. W zamkowej restauracji zjedliśmy sobie pyszny obiadek za 18 złotych od osoby w promocji i nasyceni, poszliśmy pozwiedzać Centrum Sztuki Współczesnej mieszczące się w Zamku. 
Zwiedzanie odbyło się bardzo szybko, bo oboje uznaliśmy, że na sztuce współczesnej to się jakoś mało znamy, a część ekspozycji mogliśmy sobie sami zrobić z tego co by się znalazło w garażu. 


A potem pojechaliśmy do Centrum Kopernika. Cóż, niektórzy mówią, że nie warto, że to stracony czas, że bez sensu. Dla nas czas absolutnie nie był stracony, żałowaliśmy, że przybyliśmy tam tak późno. Z powodzeniem moglibyśmy się bawić cały dzień a nawet i więcej. Centrum Nauki Kopernik to miejsce podobne do tego, które zwiedziliśmy będąc w Tromso w Norwegii w zeszłym roku, ale znacznie większe i bardziej rozbudowane. I najważniejsze - interaktywne. 
Na zdjęciach pod spodem zobaczycie nagranie z naszych wyskoków :-)



Cuda tam są panie, cuda... zabawy dźwiękiem, słowem, na inteligencję, na reakcję, wyczynowe, wyskokowe i detektywistyczne. Pod spodem nasze zdjęcie termograficzne. No co, gorąco było :-)


A na koniec to co mnie osobiście się najbardziej podobało:


Oczywiście Chłop też się kazał narysować, oba obrazki zabraliśmy do domu i czekają na oprawienie. Naprawdę fajnie spędziliśmy czas w Koperniku, szkoda tylko, że to co nazywa się szumnie Planetarium tak naprawdę jest salą kinową pokazującą "kosmiczne" filmiki. Przede wszystkim dla dzieci. Ale ogólnie polecam, szczególnie jak jesteście z dziećmi.

Po Koperniku nie zostało nam zbyt wiele czasu, bo wszystkie atrakcje były juz zamknięte, dlatego wpadliśmy jeszcze tylko zrobić zdjęcie Syreny...


... żeby pojechać z powrotem do Centrum, na taras widokowy Pałacu Kultury. Niestety, a może na szczęście, zrobiło się zimniej, bo temperatura spadła do dwudziestu jeden stopni, piździło na górze jak w kieleckim i nie chciało nam się długo tam być. Tylko kilka zdjęć i z powrotem. 



Nie chciało nam się jeszcze wracać do domu, więc pojechaliśmy metrem zobaczyć Stadion Narodowy. Już w ciemnościach. I znowu refleksja - jak pusta jest Warszawa po zmroku.


Na koniec poszukaliśmy jeszcze Złotej Kaczki, o której legendę opowiedziałam Chłopu, bo pamiętałam ją z pocztówki dźwiękowej granej na okrągło w dzieciństwie i  wróciliśmy zmordowani na kwaterę.


ŚRODA. 

W zasadzie powtórzenie poprzedniego poranka, wstaliśmy tak, żeby zdążyć na Hop On Hop Off Bus, czyli autobus wycieczkowy, bo mieliśmy przejazd darmowy w ramach karty, ale w sumie te autobusy w Warszawie to tragedia. Wysiedliśmy w okolicach Rynku. Mieliśmy pierwotnie jechać do Wilanowa, ale uznałam, że za dużo czasu nam tam zejdzie i już więcej nic nie zobaczymy. Zmieniliśmy więc plany. Na początek poszliśmy zobaczyć Zamek Królewski w świetle dziennym.


Do wejścia ustawiały się już dłuuuugie kolejki, a my poszliśmy sobie zobaczyć, co jest obok. Okazało się, że całkiem zgrabny budyneczek, zwany Pałacem pod Blachą. No i dość fajny widok na Wisłę. 


A potem poszliśmy tam gdzie planowaliśmy, czyli do Muzeum Warszawy. Spędziliśmy tam ponad cztery godziny, a i tak za mało. Zdjęć mam pełno, ale Wam pokażę tylko dwa, jedno to reprodukcja Konstytucji 3 Maja.


A drugie to kolejna Syrena. Mają tam oni całą salę poświęconą syrenom warszawskim. W ogóle to muzeum również polecam, ale trzeba mieć dużo czasu, bo choć nie bardzo interaktywne, to bardzo bardzo informatywne.


A potem obejrzeliśmy jeszcze parę kościołów, w tym ten z sercem Szopena i podziemiami i muzeum Archideicezjalne i pojechaliśmy na Pragę, do Muzeum Polskiej Wódki. Stał tam taki mały pomniczek :-)


Tak wygląda jedna ze ścian przy recepcji. No jak muzeum wódki to czego się spodziewać. 


Pomimo, że żadnymi smakoszami wódki nie jesteśmy, a wręcz odwrotnie, to to muzeum podobało nam się bardzo i z czystym sumieniem mogę je polecić każdemu. Jest, a jakże, inteaktywne, a zwiedza się z przewodnikiem. Nasza grupa była angielskojęzyczna i oprócz nas był w niej jeden Polak i dwóch Rosjan. Przewodnik był bardzo dobrze przeszkolony, potrafił odpowiedzieć na każde pytanie. Zwiedza się około dwóch godzin i poznaje historię wyrobu i zastosowania tej, jakże popularnej Aqua Vitae, czyli Wody Życia. 


Na koniec była degustacja trzech rodzajów wódki z objaśnieniem, co pijemy i co powinniśmy poczuć po przełknięciu. Chłopu tak się spodobała wódka z ziemniaków, że później zakupił sobie butelkę Luksusowej na lotnisku. Wypiliśmy w domu po pół kieliszka i tak sobie stoi...


A na koniec z wielkim trudem załapaliśmy się jeszcze do Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. Zostały nam bowiem tylko dwie godziny do zamknięcia, a okazało się, że na zwiedzanie przeznaczyć trzeba conajmniej cztery godziny. I wskazówka - naprawdę weźcie to pod uwagę jeśli planujecie zwiedzanie tego muzeum. W każdym razie, pani w kasie nie chciała nas wpuścić, bo zostało nam tylko dwie godziny i nie zdążymy przejść. Po kilkuminutowej perswazji i pewnie biorąc pod uwagę angielską zagraniczność mojego męża, po naradzie z kierownikiem zgodzono się nas wpuścić, ale od połowy. Kierownik zawiózł nas więc windą na jakieś piętro w połowie) i z tej właśnie połowy zaczęliśmy obchód. 


Przyznam, że pani miała rację. Szliśmy naprawdę szybko i nie przystawaliśmy na długo przy ekspozycjach, a ledwie zdążyliśmy na zamknięcie, a w środy zamykają o godzinie dwudziestej. Muzeum jest naprawdę imponujące. Bardzo interaktywne, bardzo informatywne, bardzo przestrzenne i bardzo multimedialne. Wystawy oddziaływują przez obraz, słowo, dźwięk i światło, to nie jest tylko oglądanie i stukanie w komputerek. To naprawdę zapierające dech przedsięwzięcie, nieważne czy interesujecie się historią czy Żydami, warto jest udać się do tego muzeum bo jest na naprawdę światowym poziomie, nie spotkałam się z czymś takimk nigdzie indziej. I cena nie zwala z nóg, te dwadzieścia parę złotych za bilet, a dzieciaki za złotówkę, to połowa ceny biletu do na przykład zoo. Naprawdę, gorąco polecam. 


I to był ostatni punkt programu, który udało nam się zrealizować w Warszawie. Wstąpiliśmy jeszcze do Złotych Tarasów po coś do zjedzenia na szybko, bo nie chciało nam się czekać w restauracji, musieliśmy się jeszcze spakować, bo rano czekała nas wyprawa do Modlina na lotnisko i podróż do domu. 

Podsumowując tę podróż po Polsce - nie ma się naprawdę czego wstydzić. Byliśmy w miejscach nowoczesnych i na wielkim zadupiu, Chłop miał okazję zobaczyć różnicę między różnymi obszarami kraju, oboje byliśmy zażenowani zacofaną wciąż centralną Polską i zafascynowani nowoczesnością stolicy, jakże kontrastującą z mazowiecką zaściankowością. Przepiękne okolice zamieszkane przez wciąż zacofane umysły. Ale idzie ku lepszemu, naprawde idzie ku lepszemu, a ta Polska, w której ja się urodziłam i wychowałam, ta Polska, z której wyjechałam piętnaście lat temu i ta Polska, którą miałam okazję zwiedzić ponownie w ciągu ostatnich dwóch lat, to naprawdę ogromna różnica. To przepiękny kraj ze wspaniałym potencjałem, żeby tylko jeszcze niektórzy ludzie byli inni... 

Na szczęście mam wspaniałych Czytelników :-) Pozdrawiam serdecznie i do następnego razu. 

31 komentarzy:

  1. Wygladu Polski nie ma sie co wstydzic, to prawda. Dzieki dotacjom z unii mozna bylo restaurowac zabytki, wspierac finansowo muzea, budowac fontanny, dbac o tereny zielone, slowem - wszystko, na co w tamtym ustroju brakowalo srodkow. Moja Lodz, kiedys zaniedbane robotnicze i biedne miasto, teraz rozkwita i choc dluga przed nia droga do europejskosci, to postepy widac.
    Wstydzic mozemy sie politykow, to rzetelny powod do wstydu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No paczaj pani, a ja bylam Lodzia zachwycona juz w 2008 roku uznalam, ze Lodz jest wlasnie miastem na miare metropolii.

      Usuń
    2. Nigdy nie bylam w Lodzi, a moj ojciec sie tam urodzil w tej Lodzi i stamtad pochodzi :-) Ale mi sie rymnelo.
      Widzialam Pantery zdjecia, rzeczywiscie fajnie to wyglada.

      Usuń
  2. Bardzo udane wakacje!!!
    Warszawy nigdy nie dazylam szczegolna sypmpatia i tak tez zostalo.
    Jak bylismy ostatni raz w Polsce (2008) to duzo bardziej podobala mi sie Lodz, Gdansk i Krakow, zreszta Krakow zawsze nalezal do moich ulubionych miast. Wspanialemu za to najbardziej podobal sie Torun a potem Lodz i Gdansk.
    Moze dlatego, ze w Warszawa to byl ostatni przystanek przed powrotem do domu i bylo piorunsko zimno (22 wrzesien) zupelnie jak styczen w NYC :P
    Tak czy inaczej troche sie balam tej notki bo jak przeczytalam pod poprzednia komentarz Kitty, ktora pisze, ze Warszawa wyglada jak Nowy York to sie spodziewalam, ze faktycznie doznam szoku a moze nawet pozazdroszcze.
    W efekcie po obejrzeniu zdjec i szczegolnie tej panoramy z tarasu Palacu Kultury stwierdzam, ze Kitty powinna kiedys odwiedzic NYC bo pisanie w ciemno to nie jest TO. Dwie linie metra? myslalam, ze chociaz tu jest jakas znaczna poprawa, metro rozwiazuje problem komunikacji miejskiej w ogromnym stopniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Star, myslalam ze Iwona pokaze wiecej tej nowoczesnej linii miasta. Wysle ci moje prywatne fotki , na nich widac ten nowoczesny rys miasta. W tej relacji jest mowa w wiekszosci o zabytkach Warszawy - to zupelnie inna historyczna czesc. Tam trzeba pojechac i stanac w centrum zeby zobaczyc jak miasto teraz wyglada- zdziwilabys sie ! Kitty

      Usuń
    2. Star - dla zobrazowania , wpisz sobie w Google : Warszawa images - i zobacza panorame miasta!
      Nie rozpoznasz, od 2008 do 2019 minelo ponad 10 lat , a roznica jest gigantyczna.
      Warszawa wyglada fantastycznie - i nadal podtrzymuja, ze miejscami przypomina Nowy Jork - szczegolnie w ujeciach gdzie widac Palac Kultury na tle super nowoczesnych drapaczy chmur. Nasuwa sie porownanie z Empire State Building.
      Mam pare zdjec ktore dokladnie oddaja ten klimat, a na necie mozna obejrzec setki i porownac. Szczegolnie pieknie wyglad to noca.

      Kitty

      Usuń
    3. I prosze tu jest LINK :
      https://www.google.com/search?rlz=1C1CHZL_plGB682GB682&q=warszawa+images&tbm=isch&source=univ&sa=X&ved=2ahUKEwjKtK-v2KzkAhW2ZhUIHbvcCVAQsAR6BAgJEAE&biw=1366&bih=657#imgrc=1gZ9t8E33Xm2_M:

      WARSZAWA IMAGES

      Usuń
    4. Kitty, prosze bardzo rowniez odpowiadam zdjeciami:
      https://www.google.com/search?rlz=1C1FLDB_enUS652US655&q=Nowy+York+panorama+miasta+pic&tbm=isch&source=univ&sa=X&ved=2ahUKEwiRitW2sK3kAhUGd98KHVzoBi0Q7Al6BAgHECQ&biw=1600&bih=785
      Jesli uwazasz, ze to sa takie same widoki to, przepraszam, ale potrzebujesz okulary:)) ze juz nie wspomne, ze te nowojorskie giganty sa duzo wyzsze niz warszawskie.

      Usuń
    5. Widoki nie sa takie same - chodzi o KLIMAT . Napisalam ze MIEJSCAMI przypomina Nowy Jork - i absolutnie tompodtrzymuhe. Drugim takim miastem, ktore MIEJSCAMi przypomina Nowy Jork jest ... Liverpool. Trzeba tylko wiedziec w ktorym miejscu stanac i na ktore budowle patrzec. Czesc kolo dokow zbudowana jest z bialawego kamienia i w stylu Art deco - jak te najbardziej kultowe budynki na Manhattanie.... Kitty

      Usuń
    6. Kitty, teraz juz pojechalas po bandzie:))) Zeby poczuc klimat to trzeba w danym miejscu BYC i wtedy dopiero mozna mowic. Ja sie nawet nie moge wypowiadac na temat klimatu miast polskich, w ktorych bylam kiedys tam. A Ty w NYC nie bylas nigdy i czujesz klimat? Jak Ty to robisz?

      Usuń
    7. Star, o odczucia nie ma sie co spierac, to sprawa subiektywna.
      I ja subiektywnie tak czuje i widze.
      Ale ze to nie tylko moje wrazenia to wiem, bo wiele znajomych osob ma podobne.
      Kolezanka , ktora zawiozlam nad rzeke Mersey w Liverpoolu i wysadzilam tuz pod ogromnymi bialymi budynkami pamietajacymi czasy Wielkiej Emigracji do Ameryki, i w tym celu zreszta wybudowanymi – miescily najwieksze kompanie zeglugowe i ubezpieczeniowe – stwierdzila, ze ten kawalek to zupelnie jak kawalek Nowego Jorku.
      Liverpool budowany byl na poczatku XIX w i pozniej w latach 30-tych w podobnym stylu i z podobnego kamienia – limestone.
      To im nadaje taki bialawy wyglad. I to jest wyglad Nowego Jorku z lat 30-tych.
      Liverpool byl najwiekszym portem Europy, przez ktory odbywala sie emigrajca do Stanow – wyjechalo przez niego ponad 9 milionow ludzi... To miasto ma powiazania z Ameryka jak zadno inne w UK. Wystarczy wpisac w Googla Liverpool Art deco buildings and Pier Head.

      Drugi rys to wspoczesne drapacze chmur wpisane dookola Emprie State Building.
      Patrzac na obecna panorame Warszawy, i na drapacze chmur wybudowane dookola Palacu Kultury ( ktory ma bardzo podobna charakterystyczna iglice) skojarzenie nasuwa sie samo.
      To nie chodzi o to , ktore sa wyzsze , a ktore nizsze – chodzi o panorame z daleka i ogolny widok, ktory sie nasuwa.
      O ten wlasnie kawalek.
      Tak jak ja nie bylam w Nowym Jorku, tak i Ty nie widzialas obecnej Warszawy.
      W ciagu 10 lat wyglad centrum zmienil sie nie do poznania!
      Jednak nikt nie powiedzial, ze te miasta sa takie same – cala reszta jest zupelnie inna i raczej trudna do porownania.


      Usuń
    8. A ja mysle ze Warszawa ma swoj wlasny klimat i jedyne z czym ja moge osobiscie jakby porownac, bo widzialam na wlasne oczy, to Londyn. Z tym, ze Londyn, jak moj Chlop sam zauwazyl, zbudowany zostal znacznie dawniej niz nowa Warszawa, wiec i zabudowa jest ciasniejsza i ulice bardziej waskie. Warszawe budowano od poczatku, wiec i projekt bardziej nowoczesny, ulice szerokie, szczegolnie te w centrum. Berlin w tej chwili tez zaczyna podobnie wygladac. Taki chyba trend teraz jest, zeby nowoczesne budynki ze szkla i stali stawiac obok zabytkow.
      Ze zdjec Manhattan (bo chyba o tym w tych komentarzach mowa) to mi sie bardziej z Dubajem kojarzy :-)

      Usuń
    9. OK Kitty, wybacz ale nie masz zielonego pojecia o czym piszesz, a ja skoncze bo to juz jest zalosne:))) Dodam tylko, ze w okol Empire State Building nie ma zadnych drapaczy, glownie po to zeby nie zaklocaly widoku panoramy, duzo lepszy widok panoramy miasta jest z Rockefeller Center, ale co tam ja wiem, pewnie Ty wiesz lepiej.

      Usuń
    10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    11. Iwona, nie bylam w Dubaju wiec nie moge porownac, porownywanie widokow ze zdjec a rzeczywistosc to dwie rozne sprawy.
      Przede wszystkim Warszawa to miasto o powierzchni 517 km kwadratowych tam nawet piec drapaczy chmur nie odda tego samego co kilkadziesiat (duzo wyzszych) na Manhattanie, ktory ma zaledwie 87 km kwadratowych powierzchni. Tego sie nie da porownac zadna sila dlatego.
      Jesli mowa o klimacie miast to Ty piszesz (a bylas tam dopiero co niedawno), ze Warszawa sie wyludnia po zmroku. Nowy York zyje 24 godziny na dobe i nigdy sie nie wyludnia, sklepy sa otwarte rowniez 24 godziny na dobe - nie wszystkie, ale zdecydowana wiekszosc i szczegolnie w miejscach atrakcji turystycznych.
      I Dubaj chyba ma podobnie, ale oczywiscie nie wiem, bo nie bylam a nie potrafie czuc klimatu ze zdjec.

      Usuń
    12. Kurcze Star a ja wlasnie patrze na dwa zdjecia i doskonale wiem o czym mowie!
      Chcesz zobaczyc panorame Empire State Building w otoczeniu wiezowcow?
      Zaraz ci wysle na maila - i dokladnie takie samo ujecie z Palacem Kultury.
      Jak tu nie widac podobienstw to mozesz mi dac kopa w dupe!
      Jakby sie dalo tu zalaczyc zdjecia to bylaby najlepsza ilustracja

      Usuń
    13. Star, dlatego staram sie nie porownywac, zrobilam to jakby na sile i tylko dlatego ze tyle tu innych porownan :-) Kazde miasto na swiecie jest inne i dlatego w wiekszosci mozna je rozpoznac na zdjeciach, projektanci gupi nie som, skyline tez musi byc zatwierdzony przez wladze miasta, na przyklad w Edynburgu nie ma wysokiej zabudowy i nie bedzie. Zreszta, przy takich wiatrach to chyba nie byloby zbyt fajnie mieszkac na szescdziesiatym pietrze :-)))
      Co do klimatu miast to faktycznie po zmroku na ulicach Warszawy malo kogo mozna spotkac, podobno wszyscy sie bawia w klubach i na dyskotekach. W Krakowie, jak sama chyba zauwazylas, bylo zupelnie inaczej i podobnie jest u nas w Edynburgu, puby i kluby sa wypelnione a mimo to ulice tetnia zyciem, dla kierowcow godziny wieczorne w centrum to taki sam koszmar jak godziny szczytu, bo ludzie nigdy chyba nie ida spac.

      Usuń
    14. Kitty, ja rozumiem, ze musisz miec racje wiec OK MASZ RACJE!!! Zgoda? Zdjec mi nie wysylaj bo ja wiem na zywo co gdzie jest, a zdjecie wystarczy, ze jest robione z innej wysokosci, pod innym katem i juz pokazuje przeklamany widok.
      Nawet jak mi przyslesz 18 000 zdjec to ja i tak wiem jak wyglada okolica ESB i wiem, ze tam NIE ma zadnych ogromnie wysokich budynkow, no chyba, ze dla Ciebie 40 pieter to juz drapacz chmur. Tak czy inaczej masz racje i znasz NYC lepiej niz ja.

      Usuń
    15. Iwona, ja tez unikam jak moge porownan, ale jak mi ktos kto nigdy nie byl i nie widzial wmawia jak jest mimo, ze ja tu mieszkam 35 lat to niestety ciezko milczec. Juz przyznalam Kitty racje mam nadzieje, ze sie na tym skonczy.

      Usuń
  3. Warszawa kojarzy mi się z wycieczkami szkolnymi, a więc większość zaliczona wtedy plus obowiązkowo teatr wieczorem. Polin zwiedzilam 3 lata temu, na pewno spędziłam 4 godziny i jestem do dzisiaj zachwycona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, jak cos jest obowiazkowo to sie tak nie podoba, jak z wlasnej i niewymuszonej woli :-)

      Usuń
  4. Co tu dużo mowic- Warszawa jest the Best!ja się w ogóle nie zachwyciłam Nowym Yorkiem,ale Amerykanie mają inny gust niż Europejczycy,pod każdym względem wole miasta Europy.Jestem bardzo dumna ze mamy taką wspaniała stolicę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam sie w 100% i chocby dlatego nie wolno mowic, ze te dwa miasta wygladaja tak samo.
      Kazda sroczka swoj ogonek chwali:)) pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. Nie bylam nigdy w Ameryce, ale jak juz wspomnialam we wczesniejszym komentarzu, bylam w Dubaju i tak mi sie wlasnie skojarzyl wlasnie z Nowym Jorkiem a wlasciwie z Manhattanem, bo przeciez Nowy Jork to nie tylko wiezowce i biurowce. Tylko ze tam wszystko jeszcze wieksze, jeszcze wyzsze i jeszcze okazalsze niz w Ameryce.

      Usuń
  5. Z jaka przyjemnoscia czytam Twoje relacje, Warszawa rzeczywiscie wypiekniala nadzwyczaj, Wilanow nie zwiedzilas a jest piekny, ale i tak nie moge wyjsc z podziwu ile zdazylas zobaczyc. Masz wspaniala kondycje!
    Ja po 40 latach w Wenezueli i katastrofie gospodarczej i politycznej tamze, zachwycam sie Polska bardzo, byc moze dlatego, ze tam tak zle sie dzieje. I nie chodzi mi tylko o Warszawe, uwazam ze Polska cala jest coraz piekniejsza, a jezdze po niej bardzo duzo.
    Co do klasy rzadzacej zgadzam sie...nie miesci mi sie w glowie co sie w tym temacie dzieje. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wie, ze Wilanow jest piekny, bo pamietam z dziecinstwa, to byl najpiekniejszy palac, jaki widzialm w tamtym czasie i tak go zapamietalam. Pewnie bym jakos zweryfikowala teraz. Dzieki za wzmianke o kondycji, za kazdym razem powtarzam sobie, ze to juz koniec, ze to juz ostatni raz, ze mam dosc takiego biegania, ale na to przychodzi refleksja, ze kiedy jak nie teraz. Juz coraz blizej mi do grobu niz dalej...

      Usuń
  6. warszawie byłam jak również w Łazienkach pięknie nas oprowadziłaś wirtualnie.
    Piękne zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakie świetne zdjęcia zrobiłaś... masz talent trzeba przyznać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje, na komorce nie zawsze wychodzi tak jak bym chciala, a aparatu juz nie woze bo za ciezki.

      Usuń
  8. Iwona, a w ogole to Twoja relacja bardzo mi sie podobala,
    jestem pelna podziwu dla waszej kondycji i inwencji!
    I ile wam sie udalo wcisnac w tak krotkim czasie. Nawet Zlota Kaczka??!! Wow.
    Faktycznie jest to meczace jak tak sie biega , ale pozniej wspaniale sie to wspomina.

    Dzieki Tobie zobaczylam w Warszawie to co warto – przyznam sie, ze zawsze sie Warszawy jako stolicy wstydzilam i nigdy nie polecalam gosciom zagranicznym,
    bo centrum robilo kiedys okropne wrazenie.
    Bylo szare, ponure, przysadziste – zawsze polecalam wszystkim Krakow i Gdansk – Warszawy unikalam jak ognia!

    A po ostatnim pobycie w stolicy w lutym – w sloncu i w mrozie minus 8 - zobaczylam ja zupelnie innymi oczami.
    Powietrze bylo krystalicznie niebieskie – a zarys tych drapaczy i centrum naprawde na europejskim poziomie.
    I super komunikacja , nawet awaria metra natychmiast zostala rozwiazana –
    a zastepcze autobusy podstawione raz dwa.
    Warszawa wypiekniala w centrum niesamowicie a do tego posiada cudowne niepowtarzalne zabytki i Starowke – mozemy byc dumni.

    OdpowiedzUsuń