A po świętach pojechaliśmy do znajomych na dwa dni, gdzie świetnie się bawiliśmy, jedliśmy i piliśmy, a w dodatku wygrałam Oscara! Oskar został ufundowany przez Lindę dwa lata temu, kiedy bawiliśmy się razem na Sylwestra i Nowy Rok. Zostaje przyznany corocznie za największą ilość punktów zdobytych w licznych konkursach i grach. Na przykład robienie z balonów kapelusza w kształcie łabędzia. Albo rysowanie scenki zimowej z udziałem Mikołaja na saniach - z zamkniętymi oczami. Albo rysowanie Mikołaja na papierowym talerzu umieszczonym na własnej głowie. Albo wygranie w karty, coś w rodzaju pokera na wesoło. Albo quiz z rodzaju Co masz w telefonie. No i ja właśnie zdobyłam pierwsze miejsce i Oscar jest mój na caluśki rok.
A w domu, cóż. Zalany dom straszy. Miguśka zaczyna łysieć na brzuszku, albo ze stresu albo z choroby. Czekamy na nowy rok i na wysiedlenie, bo jak się okazuje przywrócenie chałupy do stanu sprzed powodzi to będzie jakieś ponad dwa miesiące. No i postanowiliśmy iść na całoś i zmienić przy okazji całą kuchnię, bo jak już rozpruwają nam te ściany to mogą je chyba poskładać tak jak chcemy, czyli troszkę inaczej. Okaże się jak będziemy rozmawiać z rzeczoznawcą z firmy ubezpieczeniowej. Być może uda się przekuć porażkę w sukces, czyli zmienić kuchnię na nową przy minimalnym nakładzie. Wszystko będzie zależeć od rzeczywistych zniszczeń, a te się okażą dopiero jak wszystko wyniosą i wymontują. No i tak to.
Chciałabym na koniec życzyć Wam na ten Nowy Rok wszystkiego co najlepsze. Niech znajdzie się to co się zgubiło, niech się naprawi to co się zepsuło, bez oglądania się za siebie niech wszystkie problemy zostaną z tyłu a nowe niech się rozwiązują szybko i bez strat. I niech fajerwerki płoną tylko w sercach!
Szczęśliwego Nowego Roku Kochani!