piątek, 4 września 2015

Humor na piątek

Dzisiaj trochę humoru z zeszytów szkolnych, bo bardzo dawno nie było.
Literacko-historycznie. Zapraszam :-)


  • Kościuszko wyciągnął i powiedział ze nie schowa.
  • Jednym z nałogów szlacheckich w XVIII wieku było pijaństwo, któremu Krasicki poświęcił wiele czasu i wysiłku.
  • Mickiewicz spotykał wielu ludzi, od których zawsze coś wynosił.
  • Grażyna była piękna i wygląd zewnętrzny miała identyczny jak u mężczyzny.
  • Przed śmiercią Gerwazy był bardzo wesoły, dowcipny, towarzyski, a po śmierci stał się bardzo surowy, smutny i odludek.
  • Dość szybko można się zorientować, że Izabela nie nadaje się do interesu, który ma Wokulski.
  • Kiedy Adam Mickiewicz zawiódł się na kobiecie, wziął się za Pana Tadeusza.
  • Skrzetuski zobaczył jak szli: nagi dziad z wyrostkiem na przedzie.
  • Jak Baśka uciekała na klaczy przed Tatarami, to piana leciała jej z pyska, nozdrza miała rozdęte, a uszy położyła po sobie.



Konia z rzędem temu kto potrafi dopasować imiona do obrazków, he he he!

Wesołego weekendu!

czwartek, 3 września 2015

Festiwal

No dobra, dość milczenia. Do tego posta zabierałam się przez niemal dwa tygodnie, bo w związku z moim nowym projektem nie za bardzo mam czas na różne inne rzeczy. Ale nie o projekcie będzie mowa tylko o festiwalu. O Fringe Festival pisałam już tutaj. Co roku staram się poświęcić choć jeden dzień na obchód miasta pod tytułem "co jest grane". W tym roku nie inaczej. Nie miałam za bardzo ochoty bo tymczasowo jestem jakby singlem zupełnym, znaczy się bez dzieci nawet, ale kolega podarował mi darmowy bilet na pierwszy w historii Chiński Festiwal w Edynburgu, więc co miałam nie iść. Poszłam. Zupełnie nie wiedziałam czego się spodziewać.
Chinese Festival miał przedstawienia tylko przez dwa dni, w imponującym gmachu EICC (Edinburgh International Conference Centre). Przy wejściu do sali witały nas sympatyczne Chinki wręczające prezenciki w postaci darmowych programów i maleńkiej fioletowej truskawki z materiału, która okazała się być bardzo poręczną zwijaną torbą na zakupy. Taki mały gadżet a cieszy.
Przybyłam dość wcześnie tak że udało mi się zdobyć bardzo fajne miejsce z przodu. Zaczęło się punktualnie.
Z góry przepraszam za jakość zdjęć ale aparatu oczywiście nie miałam a srajfon ma ograniczone możliwości, zwłaszcza przy nieodppowiednim oświetleniu.



Jako pierwsze przedstawienie teatru Sichuan "Shooting of Eagles"


Na ekranie cały czas pokazywały się opisy tego co się dzieje na scenie, w języku chińskim i w angielskim tłumaczeniu.


Niesłychanie kolorowe stroje, dziwaczna, bardzo wyrazista i przesadna gra aktorska, właściwie to nie wiedziałam o co chodzi bo były dwie kobiety i pan który raz doklejał sobie wąsy a raz je zdejmował. Historia mówi o młodej kobiecie i jej szwagierce spędzających wolny czas w pałacu, kiedy napatoczył się młody generał chwalący się umiejętnościami strzeleckimi, zabijając dwa orły jednym strzałem. Młodzi popatrzyli sobie w oczy i, po aprobacie szwagierki, zakochali się w sobie. Ot taka historia.



Potem na scenę wyszła przepiękna pani śpiewająca piosenki. 


Oto próbka jej umiejętności: 


Potem na scenę wyszli tancerze akrobaci w imponujących strojach. 


Na ekranie przewijały się tłumaczenia dialogów dla niechińskojęzycznych widzów. 


Ciężko było robić zdjęcia bo poruszali się nieustannie, wykonując przeróżne, niesamowite wręcz akrobacje cyrkowe. Cały czas przy tym rozmawiając. 


Potem było śpiewanie synchroniczne. Nie muszę mówić że śpiewaczki po prostu mnie urzekły. Te zdjęcia nie oddają nawet ułamka tego co ja widziałam na żywo. Te kolory, ta gracja, wdzięk... Cudownie.


Następne przedstawienie teatru Sichuan było niesamowite. Składało się z trzech tańców: wody, ognia i zmieniających się twarzy. Pierwszy taniec wodnych rękawów. 




Taniec ognia był p[rawie niemożliwy do sfotografowania. Facet po prostu zionął ogniem :-)


Ostatni taniec był najbardziej fascynujący. 



Aktorzy po kolei zmieniali twarze. To znaczy maski :-) 


Odbywało się to w zupełnie niezauważalny sposób. ta w niebieskim płaszczu to kobieta, zmiana maski następowała w ułamku sekundy poprzez delikatny ruch głową. 



A ten pod spodem tylko przesuwał wachlarzem. Cały czas widzieliśmy jego ręce. Każde z nich pokazało po kilkanaście różnych "twarzy".


A tu już po kolei aktorzy żegnają się z publicznością.




Następną częścią programu były występy uczniów z pekińskiego liceum. Najpierw orkiestra dęta. Grali zarówno nowoczesne standardy jak i klasykę. Bardzo udany występ. 


Na koniec chór. Ale taki jakiego ja jeszcze nie widziałam.



One nie tylko śpiewały, ale wykonywały coś w rodzaju tańca. O czym śpiewały nie wiem, bo piosenki były dziwne. Ale wszystko razem, bardzo fajne.


Wyszłam z tego koncertu bardzo zadowolona. Było bardzo ładnie, niebo zachmurzone ale ciepło, szkoda było wracać do domu. Udałam się więc na Royal Mile zobaczyć co grają. 

Wschodnia strona Royal Mile


Zachodnia strona Royal Mile


Pełno ulicznych grajków, jak ich nazywam. W ten sposób zarabiają na życie.


Akurat ten pod spodem jest magikiem. Robił bardzo fajne sztuczki magiczki z kartami i wyciąganiem różnych przedmiotów z kieszeni lub zza ucha innych ludzi.


Można i tak...


Albo tak...


Ta pani podnosiła spódniczkę wysoko za każdym razem jak ktoś wrzucił pieniążka do wiaderka. Miała białe majteczki :-)


A ta pani sprzedawała chyba...


Ten pod spodem to się napracował. Jego show to było żonglowanie niebezpiecznymi urządzeniami, nożami, siekierami, piłą motorową (włączoną). Na koniec madejowe łoże.




O, tu pokazywał wszystkim jak go pokłuły gwoździe.


Po drodze minęłam mongolskich tancerzy


I Japońskich tancerzy.



Jakoś tak egzotycznie mi się złożyła tamta sobota. Szkoda że festiwal się już skończył. W przyszłym roku może uda mi się jakoś bardziej aktywnie w nim uczestniczyć, pójść na jakieś show albo inny występ. Samemu to nie jest taka przyjemność, ale może w przysżłym roku...

Pozdrawiam


piątek, 28 sierpnia 2015

Humor na piątek

Jaki humor takie dowcipy ;-)
A ja mimo wszystko uważam że są fajne.
Zapraszam! I przepraszam za wyrażenia ;-)


*******
- Wzywałeś mnie, szefie?
- Tak, usiądź. Jedna z księgowych skarżyła się na Twoje seksistowskie komentarze. Na razie potraktuj to jako ostrzeżenie.
- Księgowa się skarżyła? Która?
- Ta niska z fajną dupą i wielkimi cyckami.



*******
W pewnej mieścinie był piekarz, który piekł pieczywo nienadające się w ogóle do jedzenia. W sekrecie przed nim zebrali się mieszkańcy i postanowili uradzić co z nim zrobić...
Radzą tak kilka godzin i nic nie mogą wymyślić... w pewnym momencie wstaje kowal, chłop wielki i barczysty jak wól i mówi :
- Może mu jebnę?!...
Na co ludzie mówią:
- Nie no... tak nie można... w końcu mamy tylko jednego piekarza, nie możemy zostać w ogóle bez...
I dalej debatują... za jakiś czas znowu wstaje kowal i mówi:
- To może jebnę stolarzowi... mamy dwóch...



*******
Przychodzi facet do piekła i stwierdza, że tam też jest podział na dwa ustroje jak na ziemi.
Ciekaw rzeczy idzie najpierw do oddziału kapitalistycznego, a tam zgroza i rozpacz.
Pyta się jednego męczennika w czym sprawa. A on na to.
- Codziennie nas przybijają do desek gwoździami, polewają smołą i podpalają...
"No to idę do oddziału socjalistycznego zobaczyć jak tam jest" - pomyślał i zrobił.
A tam balanga na całego.
Zdziwiony pyta się jak ich pokuta wygląda.
- Codziennie przybijają nas gwoździami do desek, polewają smołą i podpalają.
- To dlaczego wy jesteście tacy na luzie - pyta się zdziwiony?
- No wiesz jak to jest: raz brakuje desek, raz gwoździ, raz smoły lub zapałek...



*******
Pewien facet, przez kilka lat miał kochankę, Włoszkę. Pewnej nocy oświadczyła, że jest w ciąży. On nie chcąc zrujnować swojej reputacji i małżeństwa, dał jej sporą sumę pieniędzy, aby wyjechała do Włoch i tam urodziła dziecko, aby uniknąć skandalu. Zaproponował również płacenie alimentów do 18 roku życia na dziecko. Ona się zgodziła, ale spytała:
- Jak mam przesłać Ci wiadomość, kiedy dziecko się urodzi?
- Aby utrzymać wszystko w sekrecie, wyślij mi pocztówkę na mój adres domowy, z jednym tylko słowem "spaghetti", wtenczas zacznę słać Ci alimenty na utrzymanie dziecka. I ona wyjechała...
Po około 9 miesiącach facet wieczorem wraca do domu z pracy, a tu żona mówi:
- Dostałeś jakąś bardzo dziwną kartkę pocztową, nic nie rozumiem co to za kartka.
Maż na to:
- Daj mi tę kartkę, zobaczę co to?
Żona dała mężowi kartkę bacznie go obserwując. Mąż zaczął czytać pocztówkę, zbladł jak ściana i... zemdlał...
Na kartce było napisane: spaghetti, spaghetti, spaghetti, spaghetti, spaghetti. Trzy porcje z kulkami mięsnymi, dwie bez. Wyślij więcej sosu.



*******
Był sobie Pan, którego od jakiegoś czasu strasznie bolała głowa. Na początku wytrzymywał, jechał na tabletkach, ale po jakimś czasie już nie mógł. Poszedł do lekarza. Ten go zbadał, obejrzał i mówi:
- No cóż, wiem jak pana wyleczyć, ale będzie to wymagało usunięcia jader. Ma pan bardzo rzadki przypadek naciskania jąder na podstawę kręgosłupa. Nacisk powoduje ból głowy. Jednym sposobem przyniesienia panu ulgi jest usuniecie jader. Co pan na to?
Pan zbladł i myśli. Jak to będzie bez jader no i w ogóle... Jednak doszedł do wniosku, że z takim bólem głowy to nie da rady żyć i postanowił "iść pod nóż".
Mija kilka dni po zabiegu, głowa już nie boli. Jednak czul, że bezpowrotnie stracił coś ważnego...
Postanowił sobie to, przynajmniej tymczasowo, zrekompensować nowym ciuchem.
Wchodzi do sklepu i mówi:
- Chce nowy garnitur!
Sprzedawca zmierzył go wzrokiem i mówi:
- Rozmiar 44?
- Tak, skąd pan wiedział?
- To moja praca...
Pan przymierzył, pasuje idealnie!
- Może do tego nowa koszula?
- Niech będzie.
- Rozmiar 37?
- Tak, skąd pan wiedział?
- To moja praca...
Gościu założył koszule, leży jak ulał.
- To może jeszcze nowe buty?
- A niech będą nowe buty.
- Rozmiar 8,5?
- Tak, skąd pan wiedział?
- To moja praca...
Pan przymierza buty, są idealnie dopasowane.
- No to może nowe slipki?
Chwila wahania...
- Jasne, przecież przydadzą mi się nowe slipki.
- Rozmiar 36?
- Ostatnio nosiłem 34...
- Nie mógł pan nosić 34. Powodowałyby ucisk jąder na podstawę kręgosłupa i miałby pan cholerny ból głowy...


Udanego weekendu!