Ela podzieliła się na Fejzbuku takim zdjęciem:
W pierwszym odruchu oczywiście padłam, wyobrażając sobie dyndające majty pod pame pachy i biustonosze w rozmiarze namiotu dwuosobowego. Ale potem naszła mnie refleksja. I tą refleksją się teraz z Wami podzielę, bo dlaczego nie. No muszę, bo się uduszę.
Wiecie, że chrześcijanką jestem, bo zostałam ochrzczona, jak znakomita większość z nas w kulturze europejskiej. Katoliczką jestem na papierze, bo tak mnie rodzice zapisali, poza tym miałam te ich wszystkie potrzebne sakramenty. W ramach buntu nastolatki przestałam chodzić do kościoła co niedzielę, znaczy wychodziłam z domu i szłam z koleżankami do parku, a pieniążki przeznaczone na tacę przeznaczałam na świeżo prażony słonecznik. Siedziałyśmy tak sobie na ławeczce i plułyśmy tymi łupinkami, obserwując przepływające życie. Aż kiedyś tatuś mnie zauważył przez okno naszego mieszkania na dziewiątym piętrze i jako dobry chwilowo mąż zakablował mnie do mamy, ta narobiła rabanu, jak to tak, co ludzie powiedzą i w ogóle, nie bacząc na to że przykład idzie z góry, a mamusia sama przecież w kościele widziana była raz do roku na pasterce, bo przecież czasu nie ma, bo obiad gotować trzeba i w ogóle kto chałupę posprząta. Na to tato wykazał się mądrością i rzekł, że to całkiem fajnie, że córka się zbiesiła i że jak już wiedzą to nie muszę się już po parkach ukrywać, mogę zostawać w domu i gotować rosól, mama za to będzie miała czas na kościół, a i on jej chętnie potowarzyszy. No i tak sobie chodzili co niedzielę do kościoła, aż mama się zorientowała, że tato po dziesięciu minutach musiał koniecznie wyjść na papierosa, a tam zawsze spotykał kolegę i tak im się fajnie rozmawiało, że rozmowa kończyła się zazwyczaj w barze z piwem. No i tyle o chrześcijaństwie.
Mąż mój poprzedni uważał się za ateistę, choć ochrzczony był tak jak wszyscy, a i ślub kościelny wziął, bo tak wypadało. Ale generalnie do kościoła miał taki sam stosunek jak i ja, choć bardziej chyba budowli kościelnych ode mnie unikał. No ale ja chyba bardziej lubię zabytki. Za to on ma doktorat.
Tak tutaj pisze i piszę, o kościele, o zabytkach, o eksmężu, a Wy sobie myślicie, co ma piernik do wiatraka. Otóż niniejszym wyjaśniam.
Razu pewnego robię sobie pranie, normalnie jak co tydzień. Segreguję, białe do białego, tu kolorowe, tu czarne. Jedna kupka do pralki, druga czeka na swoją kolej na podłodze, bo przecież nie będę z powrotem do kubła wrzucała, żeby jeszcze raz segregować. Nadchodzi on.
- A czy ty moglabyś tych majtek swoich i biustonoszy tak na wierzchu nie zostawiać?
No w sumie mogłabym, co to za różnica czy na wierzchu kupki czy pod spodem. Ale podejrzliwa jestem, więc szybko zerkam, może popuściłam niechcący czy co, wiadomo, nie każdy chce taki widok oglądać. No ale nie, majtki jak majtki, noszone ale nic podejrzanego na nich nie widzę. Pytam więc, bo wiedzieć lubię:
- No dobra, ale dlaczego??
- No wiesz, syn nam dorasta, lepiej niech bielizny damskiej nie ogląda.
- Eeeeee.... co??? To może jeszcze wywieszać nie mogę?
- No lepiej nie. Nie wiesz jak to młodego człowieka kusi. A ja chciałbym, żeby nasz syn miał do kobiet NORMALNY stosunek jak dorośnie.
Nie pamiętam już, czym się skończyła ta dyskusja, pewnie awanturą jak zwykle, ale widzicie podobieństwo? Nosz kur*wa, czy majtki to rzecz NIENORMALNA???
I jeszcze jeden kwiatek. Eks drze się z góry na dół:
- Ile razy wam mówiłem, że każdy ma swój własny ręcznik, żeby nie ruszać mojego ręcznika, a tymczasem proszę - ktoś się znowu moim wycierał!
Dzieci - kompletny ignor. Nastolatki mają gdzieś czym się wycierają i gdzie. Biorą co popadnie. Ale ja dociekliwa jestem, więc pytam:
- Słuchaj, wiadomo, że każdy woli czysty ręcznik, ale skąd u ciebie takie uczulenie?
- A chcesz zostać babcią?
- Eeeeeee... słucham???
- No bo ja się wycieram, jakieś resztki spermy na ręczniku zostaną, a potem ona przyjdzie, wytrze się moim ręcznikiem i zostanę dziadkiem własnego dziecka.
I ten człowiek, kur*wa, ma doktorat. Sorry, ale pozostawię to bez komentarza. Tak mi się przypomniało, po zobaczeniu tego obrazka. Z kim ja mieszkałam przez tyle lat??
P.S. Moje Majtki i Biusztonosze mają się dobrze.
P.S.2. Majtki i Biustonosze dziewczyny mojego syna też mają się dobrze ;-)