Nie będę wypytywać wujka Gugla, bo wiadomo co mi wynajdzie. Od alergii do kiły włącznie, poprzez raka mózgu i ciążę pozamaciczną. Zapytam Was, Mądre Kobiety i Inteligentni Panowie. Ale najpierw wyjaśnię od początku. Coś mi się z ryjem porobiło.
W niedzielę myłam twarz wieczorem, jak zwykle. Nie miałam na sobie makijażu więc tylko pianką do twarzy Clinique rozprowadzoną szczoteczką soniczną, jak zwykle dwa razy po trzydzieści sekund. I wszystko było OK, ale kiedy wytarłam twarz, zaczęło mnie piec koło prawej skroni, tak bardziej na wysokości pomiędzy kątem oka a policzkiem, I z drugiej strony tak samo, tylko trochę mniej. Próbowałam, jak zwykle, nałożyć krem do twarzy, piekło jak cholera. Krem do oczu - piecze. No cóż, popiecze i przestanie, pomyślałam, może za mocno cisnęłam szczoteczkę, może mnie Chłop zarostem podrapał. Poszłam spać, a rano wstałam z czerwonym śladem koło oka, jakby mi kto świeżo przywalił. Umyłam twarz najdelikatniej jak potrafiłam, nałożyłam krem na dzień, wszystko dobrze, tylko to zaczerwienienie, ale przynajmniej nie piecze.
W ciągu dnia wklepywałam sobie w tę okolicę jakieś kremy, bo zrobiło się to bardzo suche i nawet Chłop zauważył wieczorem że mam jakieś dziwne zmarszczki. To nie zmarszczki głupolu, powiedziałam, tylko skóra mi się wysuszyła w tym miejscu, musze poczekać aż odpadnie. A potem taki sam scenariusz, mycie, krem, pieczenie ryja. Zmyłam to wszystko wodą i nałożyłam krem dla alergików z egzemą, który mi pozostał po córce. Na wygładzenie zmarszczek nie pomogło ale przynajmniej złagodziło pieczenie. Rano znowu było dobrze, ale skóra coraz bardziej sucha. Wczoraj wieczorem znowu to samo. Zmyłam makijaż delikanie "smalcem" Clinique (nazywam tak czyszczący balsam Take The Day Off), potem delikatny płyn do mycia twarzy, szczoteczka soniczna, bardzo delikatnie i nie dotykając piekących okolic, potem krem na noc. Cholera jasna, piekło jak sam diabeł. Cała twarz mnie piekła i szyja. Zmyłam krem wodą, nałożyłam krem dla alergików, pomogło ale wciągnęło błyskawicznie. Nałożyłam krem po raz kolejny. Piecze. Emulsja dla alergików. Pomogło tylko znowu wchłonęło się niemożebnie szybko.
I tak, mam kilka teorii.
1. Stres - miałąm podobne sensacje kilka lat temu, przy okazji rozwodu, tylko wtedy zrobiło mi się takie coś w kształcie motyla na gębie. Zmiana trybu życia i krem od lekarza pomogły po miesiącu. Teraz, nie powiem, stres był i nadal jest, chociaż nie aż taki. Nie wykluczam jednak. Tylko że do wesela pozostało cztery tygodnie, a musi mi się takie coś robić właśnie teraz!
2. Zarost Chłopa. Może się do mnie przytulił za mocno. Teorię tę jednak szybko odrzuciłam, raczej niemożliwe.
3. Krem. Dostałam od siostry na urodziny nowość
Avon - Anew Reversalist Infinite Effects Night Treatment Cream. Wiadomo, że jestem zupełnie nieodporna na nowinki więc jak tylko zobaczyłam reklamę to chciałam to mieć, a że siostra jest reprezentantką Avon w Polsce to mi to kupiła. Założenie jest super - przez tydzień stosujesz krem z jednej strony tubki, przygotowując twarz do właściwej kuracji, a przez kolejny tydzień stosujesz krem z retinolem z drugiej strony tubki. I tak na przemian.
Obstawiam krem. Przez pierwszy tydzień stosowania było wszystko super, fajna tekstura, ładnie i delikatnie pachnąca i ładnie się wchłaniająca. Pieczenie zaczęło się w drugim tygodniu, po około trzech dniach stosowania tej strony z super-retinolem (co to właściwie jest?!). Myślę, że to ten krem, ponieważ rano używam kremu na dzień i nie ma pieczenia.
Przy okazji poczytałam sobie o retinolu. Podobno tak ma być, podobno skóra tak zazwyczaj reaguje, podobno się przyzwyczaja i podobno na skutki trzeba czekać około trzech miesięcy. A ja nie mam tyle czasu, bo za cztery tygodnie mam ślub i nie chcę mieć czerwonego i przesuszonego ryja.
Tak więc odstawiam krem na jakiś czas, wrócę do niego po wakacjach, a tymczasem Was Drogie Koleżanki i Koledzy, proszę o radę, co zrobić żeby jak najszybciej przywrócić skórę do stanu używalności? Jakieś domowe sprawdzone sposoby na błyskawiczne nawilżenie i odżywienie? HELP!!!