piątek, 16 marca 2018

Humor na piątek


Uniesiona falą politycznej nagonki dzisiaj prezentuję jak poniżej. Zapraszam!

;-)



*****
W jednym z moskiewskich przedszkoli pani pyta dzieci:
- W jakim kraju dzieci mają najładniejsze zabawki?
- W Związku Radzieckim! - odpowiadają chórem dzieci.
- A w jakim kraju dzieci mają najładniejsze ubranka? - pyta pani.
- W Związku Radzieckim! - odpowiadają znowu dzieci.
- A w jakim kraju żyją najszczęśliwsi ludzie?
- W Związku Radzieckim! - odpowiadają dzieci kolejny raz.
Nagle nauczycielka zauważa, że jedno z dzieci szlocha cicho w kącie.
- Wowa, a dlaczego Ty płaczesz?
- ... Bo ja tak bardzo chciałbym mieszkać w Związku Radzieckim...


*****
Jedzie Polak do Rosji i zatrzymują go na granicy. Celnik pyta:
- Ma pan jakąś broń, narkotyki, alkohol?
- Nie, nic z tych rzeczy! - odpowiada podróżny.
- Dobra, jedź. A jak sobie tam poradzisz, to już nie moja sprawa...



*****
Zasypaną śniegiem tajgą jadą saniami: Rosjanin, Polak, Niemiec i Amerykanin. Nagle do sań doskakuje stado głodnych wilków. Już mają ich dopaść, lecz Ruski wyrzuca Niemca. Wilki rozszarpują go, jednak po chwili znowu znajdują się przy saniach. Wtedy Rosjanin wyrzuca Amerykanina. Wilki rozszarpują nieszczęśnika, lecz znowu znajdują się przy saniach. Wtedy Rosjanin wyjmuje strzelbę i strzela do stada. Po chwili Polak pyta:
- Dlaczego od razu ich nie zastrzeliłeś?
Ruski wyjmuje butelkę wódki.
- Coś ty!? Pół litra na czterech?!


*****
Lata 70. Pomiędzy ambasadami USA i ZSRR zorganizowano wymianę sekretarek. Po dwóch tygodniach amerykańska sekretarka pisze depeszę do swoich:
- Moi drodzy, tu jest okropnie. Zero automatyzacji, ciągle robię czaj szefowi, a spódnicę to dostałam taką długą, że ledwo chodzę.
W tym samym czasie wędruje depesza do Rosji:
- Moi drodzy, tu jest okropnie. Wszędzie te komputery, światełka, guziki, nie mam co robić, nudzę się. A spódnicę to mi dali taką krótką, że mi chyba widać jajca i kałacha.



*****
Amerykański szpieg dostał od swoich szefów zadanie w Rosji. Przebrany za Rosjanina miał wkraść się do wioski przy bazie wojskowej. Przez kilka miesięcy szlifował mowę, kulturę i zwyczaje rosyjskie.
Po wylądowaniu na spadochronie, ruszył do wioski. Spotkał po drodze drwala.:
- Zdrastwuj, amerykański szpiegu.
Zdziwiony agent dotarł do wioski, ale każdy mieszkaniec wołał do niego - Zdrastwuj, amerykański szpiegu.
- Skąd wiecie, że jestem amerykańskim szpiegiem? Przecież doskonale znam wasz język, kulturę i zwyczaje.
- Bo ciarnych u nas niet.



*****
Wania łowi ryby nad brzegiem Oceanu Lodowatego. Wynurza się amerykańska łódź podwodna, wyskakuje marynarz: 
- Rosjanie byli? 
- Nie. Odpłynęli.
Po chwili wynurza się rosyjska łódź podwodna, wyskakuje marynarz: 
- Amerykanie byli? 
- Tak. 
- Gdzie popłynęli?
- Na północny wschód. 
- Nie wymądrzaj się, ręką pokaż!



*****
W czasie pomarańczowej rewolucji Putin dzwoni do sztabu Juszczenki i mówi:
- Umożliwimy wam przejęcie władzy, ale musicie nam dać Lwów i Kijów. 
W sztabie lekka konsternacja, po chwili odpowiadają:
- Ok, damy wam kijów, ale lwów musicie sobie sami nałapać.


*****
Rozmawia dwóch nowobogackich Rosjan:
- Stary jaką sobie furę kupiłem, ma wszystkie najnowsze wypasy, dwa telewizory, pozłacana...
- Taa, a ja sobie kupiłem Wołgę.
- Wołga? A na co Ci ona?
- Jak to na co, będę sobie po niej jachtem pływał.


*****
Gdzieś na Syberii pewna rosyjska rodzina miała ósemkę dzieci. Mąż zafrasowany, bo bieda w domu, nie może sobie pozwolic na kolejne dziecko, idzie więc do lekarza i pyta:
- Panie doktorze, co mam zrobić żeby nie mieć więcej dzieci?
Lekarz odpowiada:
- Kup pan sobie prezerwatywę.
Późnym wieczorem, w miłosnym uniesieniu, facet zakłada prezerwatywę, a żona widząc to rzecze:
- Wania, Wania, na miłość boską, dzieci nie maja co jeść, chodzą w potarganych butach, a Ty se ptaszka stroisz!


*****
Pewnego razu, w latach 60-tych, w Wielkiej Brytanii zorganizowano na dworze Królowej Matki raut dla ambasadorów i innych dyplomatów. Królowa uprzejmie gawędziła sobie z ambasadorem Francji, kiedy nagle puściła ... bąka. Zmieszała się i zaczerwieniła, ale ambasador Francji wstał i rzekł:
- Bardzo Państwa przepraszam, czuję się dziś nie najlepiej i stąd moje nieprotokolarne zachowanie. Wszyscy odetchnęli z ulgą, że tak szybko i taktownie wybawił Królową z niezręcznej sytuacji. Królowa zaczęła pogawędkę z ambasadorem Niemiec, znowu puściła bąka, ale Niemiec pomny zasług poprzednika szybko oznajmił, że jadł dzisiaj wurst na obiad i stąd te odgłosy, że bardzo przeprasza itd. Znowu ulga i ciche gratulacje za taktowne i zręczne wybawienie Królowej. 
Za parę minut Królowa zaczyna kręcić się na krześle i znowu puszcza bąka. Na to wstaje ambasador ZSRR i gromkim głosem oświadcza:
- TRZECIE PIERDNIECIE KRÓLOWEJ MATKI ZSRR BIERZE NA SIEBIE!



Miłego weekendu!




poniedziałek, 12 marca 2018

Dzisiaj rano na stołówce

Wchodzi dziś rano Chłop do sypialni.
- Nakarmiłem zwierzęta.
- Aha... - otwieram oko, bo światło wpuścił i oślepiło mnie zletka. No normalne, codziennie rano karmi zwierzęta, więc czym się tu podniecać.
- Właściwie... to nakarmiłem trzy zwierzęta.
- Co? Jakie trzy?
- No trzy. Migusia nie za bardzo chciała jeść, jak zwykle, ale w sumie to nakarmiłem trzy.
- Koty??? - oczyma wyobraźni widzę już stadko kotów, które jakoś ktoś do mojego domu podstępem wpuścił. A może klapka się zepsuła i ten tego. Migusia se nażyczonego przyprowadziła znowu czy coś. W końcu marzec.
- Dwa koty. I mysz.
- Mysz???!!! - obudziłam się natychmiast i gotowa do pościgu tudzież zakładania pułapki z masłem orzechowym i czekoladą, bo wiadomo, że to myszy lubią najbardziej, zerwałam się z łoża.
- Ale poczekaj...

A było to tak.
Wchodzi sobie Chłop rankiem do kuchni, jak zwykle, po drodze zabierając ze spożarni pod schodami saszetkę. Tylko jedną na półtora kota, bo je odchudzamy, a zresztą suche jedzenie i tak zawsze dostępne mają a Migusia je tyle co pół kota. Wchodzi więc sobie Chłop do tej kuchni, a Tiggy za nim. Z pyskiem do góry, wpatrzony w saszetkę jak w obrazek, wiadomo. Nagle Chłop słyszy jakiś szelest. Zdziwiło go, jak kot stojący przy nodze i toczący ślinę po podłodze może wydawać jednocześnie odgłosy chrupania i to w odległości kilku metrów. Popatrzył ten mój Chłop w stronę dźwięku, a tam... w kociej restauracji stołuje się właśnie w najlepsze, wyżerając kocie suche żarcie, mały szary mysz. I co zrobił Chłop? Położył miskę z jedzeniem obok. A co zrobił kot? (Jeden, bo drugi to ma zazwyczaj w odwłoku żarcie i gania po schodach walcząc z własnym cieniem) Otóż kot podążył za miską i tak stali sobie obaj i żarli obok siebie - mysz i kot (bo przecież nie Chłop). Oto do czego doprowadza głód... ;-)

P.S. Mysz został złapany i wypuszczony na wolność za płotem. Przynajmniej głodny nie wyszedł.

 (foto - to nie mój kot i nie mój mysz)

piątek, 9 marca 2018

Humor na weekend

Słoneczko świeci pięknie już drugi dzień, zaspy z odgarniętego w ostatni piątek śniegu zamieniły się w góry lodu, w doniczkach w ogrodzie wykluwa się już szczypiorek pozostawiony na pastwę losu ubiegłej jesieni i zajadam już zieloną pietruszkę, która jakimś cudem przetrwała mrozy i metr śniegu i ma się całkiem dobrze. W sumie to jeszcze tylko dwa tygodnie, prawda?














Udanego weekendu!