poniedziałek, 30 października 2017

Veni vidi vici

Z wakacji wróciłam.
O, tam byłam:


I zgodnie z Chłopem stwierdziliśmy, że było w tej Polsce bardzo fajnie, ale TAM to byliśmy stanowczo za krótko. Fajnie, bo z chęcią wrócę i ciesze się, że On też chce :-)

piątek, 13 października 2017

Humor na piątek

Już za tydzień o tej porze będę w Krakowie, ale przedtem udajemy się na czterdzieści godzin do Zakopanego. No może czterdzieści dwie. Klapki już spakowałam, na szczęście Biedronkę mam tuż przed hotelem. 


To dzisiaj w związku z tym, zapraszam :-)



*****
Dwaj górale, mały i duży sikają na mur. Mały strasznie mruga oczami.
Duży pyta:
- Co tak mrugos?
- Bo mi do ocu prysko!


*****
Idzie baca na dwór za potrzebą. Wraca calutki mokry. Gaździna się go pyta:
- Józwa, desc podo?
- Ni... ino halny wieje.


*****
- Baco, a co trzeba zrobić, jak się w górach spotka głodnego niedźwiedzia?
- Nic nie musita robić, on już syćko za wos zrobi...


*****
Baca rozwodzi się z Gaździną. Odbywa się rozprawa w sądzie. Sędzia pyta się Gazdy:
- Powiedzcie, Gazdo, dlaczego chcecie się rozwieść z Gaździną, przecież żyjecie razem już 20 lat, w czym wam ona zawiniła?
Gazda na to odpowiada:
- A bo Panie sędzio, ona mi seksualnie nie odpowiada.
Na to w końcu sali podnosi się ze swojego miejsca juhas i woła:
- Głupoty, Gazdo, gadacie! Całej wsi odpowiado, a wom nie!


*****
Baca z gaździną jadą w pole:
- Słuchojcie no baco - zagaduje gaździna - coś mi się wydaje, ze nasa Maryś jest w ciąży.... tylko jak to mozliwe? Chłopaka ni mo, na potancówki nie chodzi, w nocy śpi z nomi...
- A bo z womi tak zowse - zdenerwował się baca - w nocy się porozkrywata, dupy powypinata i po ciemku poznaj która cyja...


*****
Wywiad z bacą:
- Baco, jak wygląda wasz dzień pracy?
- Rano wyprowadzam owce, wyciągam flaszkę i piję...
- Baco, ten wywiad będą czytać dzieci. Zamiast flaszka mówcie książka.
- Dobra. Rano wyprowadzam owce, wyciągam książkę i czytam. W południe przychodzi Jędrek ze swoją książką i razem czytamy jego książkę. Po południu idziemy do księgarni i kupujemy dwie książki, które czytamy do wieczora. A wieczorem idziemy do Franka i tam czytamy jego rękopisy.


*****
Siedzi baca przed chatką. Przed bacą kloc drewna i kupka wiórków. Przechodzi turysta i pyta:
- Baco! Co tam strugacie?
- Ano, cółenko sobie strugom.
Turysta poszedł. Następnego dnia rano przechodzi tamtędy i widzi bacę. Baca siedzi przed klockiem drewna i go struga. Przed bacą górka wiórów. Turysta pyta:
- Baco! Co tam strugacie?
- Ano, stylisko do łopaty sobie strugom.
Następnego dnia: Baca siedzi przed chatką, w rękach trzyma drewienko, przed nim kupa wiórów. Ten sam turysta pyta:
- Baco! Co teraz strugacie?
- Jak nic nie spiepse, to wykałacke...


*****
Baca jest sądzony za zabójstwo turysty, ale się nie przyznaje. Sędzia pyta:
- No to jak to było, Baco?
- Ano nijak. Siedziołek se na przyzbie i strugałek osikowy kołecek. A ten turysta siad se kole mnie i zacoł jeść cereśnie. I co zjod, to mi pesteckom trach!!! w oko. A jo nic, ino se strugom ten kołecek. A on znowu zjad i trach!!! mie pesteckom w oko. A jo nic i dalej strugom... A on łostatniom cereśnie, rzucił mi torebke pode nogi, wstał i tak niesceśliwie potknoł, ze upadł na ten kołecek, com go strugoł. I tak, panie, coś ze 27 razy...


*****
Idzie turysta po szlaku i nagle słyszy:
- Ło Jezuuu!!! Jezu, Jezu, Jezusicku!!!!
Biegnie, patrzy a tu baca siedzi na pieńku, obok wbita siekiera:
- Ło Jezu, Jezu, Jezu!
Turysta:
- Baco! Baco co wam się stało?!
Baca:
- Mnie? Nic. Ło Jezuuuu!!! Jezu, Jezu, Jezu!!!
Turysta:
- A może komuś w waszej rodzinie?
Baca:
- Mojej? Ni. Ło Jezu, Jezu, Jezu, Jezusicku!!!
Turysta:
- No to co tak lamentujecie?
Baca:
- Ło Jezu, jak mi się robić nie chce!


*****
Baca popił na imieninach i na drugi dzień na kacu poszedł doić krowę. Mówi do niej:
- Oj krasula jak mi się nie chce ciebie doić.
A krasula się obraca i mówi:
- To ty trzymaj za cycuszki, a ja będę podskakiwać.


*****
Dwóch juhasów znalazło jeża i kłócą się o nazwę tego zwierzaka:
- To je iglok!
- To je spilok!
Przechodził tamtędy stary baca i usłyszał sprzeczkę. Podszedł i zawyrokował:
- To nie je ani iglok, ani spilok. To je kolcok!


*****
Siedzi Baca razem ze skoczkami narciarskimi i wysłuchuje ich opowieści. Pierwszy skoczek chwali się, że skoczył na odległość 100 metrów, drugi, że pobił rekord skoczni. Na to Baca mówi:
- Jak ja skoczyłem z tej skoczni to lecę, lecę, patrzę, mijam koniec wybiegu, tam gdzie zatrzymują się inni, mijam Zakopane, mijam Gubałówkę, a tu jak halny nie powieje...  i wróciło mnie na 30 metr.


*****
Idzie sobie turysta polaną w górach i widzi bacę. A baca pasie sobie owce. Czarne i białe. Turysta pyta:
- Baco, a ile mleka dają te owce?
- Ano białe cy corne?
- No wszystkie.
- Białe dwa litry..
- A czarne?
- Ino tys dwa litry.
- A ile trawy jedzą?
- Białe cy corne?
- No wszystkie..
- Białe tsy kilo.
- A czarne?
- Tys tsy kilo.
Rozmawiają tak z piętnaście minut i okazuje się że białe owce nie różnią się niczym innym niż kolorem wełny. Wreszcie zdenerwowany turysta pyta się jeszcze raz:
- No to czemu baco je tak rozróżniacie?
- Ano białe owce som moje.
- A czarne czyje?
- Ano tys moje.


Wesołego weekedu, hej!



środa, 11 października 2017

Trochę sztuki

Dzisiaj podzielę się ze światem sztuką portretowania.
Całkiem niezamierzenie, przypadkowo wręcz, zakupiliśmy sobie bowiem lustro. Które chciałam od dawna zawiesić na zakręcie schodów, a którego nigdzie nie mogliśmy namierzyć, bo żadne nam się nie podobało. Ale zdarzyło się, że przy okazji wyjazdu do Ikei po brakujące półki do nowo zrobionej garderoby wstąpiliśy do Costco po żarówki, bo mieli w promocji w bardzo dobrej cenie. I gdy szukaliśmy tych żarówek, przy okazji podziwiając wszystkie te niepotrzebne nikomu ale jakże cieszące oko świąteczne artykuły, natrafiliśmy na TO lustro. W dodatku cena taka, że nie zwaliła nas z nóg (co czasami się zdarza w takim sklepie jak Costco). I w dodatku ostatnie, co prawdopodobnie było powodem ceny. Popatrzyliśmy sobie tylko w oczy z niemym stwierdzeniem: "to co, bieremy!" i zabraliśmy pod pachę, bo wpadając po żarówki nie braliśmy wózka. Jakoś dotaszczyliśmy do samochodu i jeszcze tego samego wieczoru lustro dumnie zawisło w miejscu od dawna dla niego przeznaczonym:


W związku z tym tego samego wieczoru powstała cała galeria dzieł sztuki zwanych portretami.

Dama na schodach

Dama z kotem 

Kot między szczebelkami balustrady

Kot zadumany 

Obrazek z życia kota 

I na koniec, arcydzieło - Młody człowiek w swoim pokoju nocą 
(dzieło powstało w wyniku obserwacji półnagiego, lub też zupełnie nagiego ale to tylko przypuszczneia autorki sąsiada z naprzeciwka, zastygłego w tej pozie od ponad godziny. Drogą dedukcji wywnioskowano, że pewnie na Xboksie gra. Zdjęcie wykonane nocą, przy zgaszonym świetle, w dużym powiększeniu)

Pozdrawiam serdecznie!