czwartek, 15 czerwca 2017

Takie buty

Ogarnął mnie przedwakacyjny chaos zakupowy. Sandałki sobie kupiłam, o takie :-)


Otwieranie pudełka.


Tadam!


Buciki skórzane, lekkie i bardzo wygodne.


Się pozachwycałam bucikami na giczach swoich...


Stópki se pooglądałam...



Teraz będę po Leningradzie w takich sandałkach zapitalała. Ups, po Sankt Petersburgu :-)
Nawiasem mówiąc, zgryza mam. Bo my w tym St Petersburgu będziemy tylko dwa dni, a na tapecie mam Peterhof, Carskie Sioło, Pałac Katarzyny i musowo Ermitaż, a także chciałabym zobaczyć miasto tak generalnie, z Aurorą, Polami Marsowymi, Placem Dekabrystów, katedrą św. Izaaka i kościołem Zmartwychwstania na krwi włącznie. Zamartwiałam się cały dzień, że czasu mi nie wystarczy, ale wieczorem wpadłam na mały pomysł. Powiedziałam do Chłopa: "Wiesz co, nie martw się, jak nie zobaczymy wszystkiego co chcę to pojedziemy za rok jeszcze raz" :-) I w ogóle, jestem tym, St Petersburgiem bardziej podniecona niż wyspami egzotycznymi, bo co na Barbadosie można oglądać czy na innych Seszelach? A SP aż kipi od historii i sztuki.  
No i tak. Buty kupione, wycieczki poplanowane, stare zeszysty z ruskiego odkurzone, tylko wakacje jeszcze nie wykupione. 
I jak tu żyć Moi Drodzy, jak żyć?



środa, 14 czerwca 2017

Koty lubią miękko

Musieliśmy wymienić wykładzinę w największym pokoju, bo miała parę dziur. Nie wiem jak oni te dziury zrobili, może mole wzięli i wyżarli. W każdym razie, po dwóch tygodniach poszukiwań i odwiedzeniu wszystkich sklepów z wykładzinami w Edynburgu i okolicy, wybraliśmy to co nam pasowało i panowie mają przyjechać  i zamontować dzisiaj. No więc musieliśmy wczoraj opróżnić pokój ze starej wykładziny, którą częściowo już wykorzystaliśmy, bo ta na korytarzu na pierwszym piętrze się trochę zaczęła przecierać i Pomysłowy Dobromir wymyślił, że po co wymieniać wszystko (musielibyśmy wymienić na schodach też, bo przecież taka sama), można przecież wyciąć taki sam kawałek z tej na górze i położyć. Chłop bez entuzjazmu, bo to nigdy w życiu wykładziny sam nie kładł, ale polecenie wykonał i nawet był zadowolony, bo pozwoliłam mu kupić specjalną łopatkę do zakładania wykładzin. A oprócz tego kazałam wyciąć dwa kawałki, które posłużą nam na wymianę jako wycieraczka przy kociej klapce. Bo to naprawdę dobra wykładzina jest. Nigdy się nad tym nie zastanawialiśmy, ale gdy wzięliśmy kawałek, żeby dobrać taką samą (oczywiście niemożliwe), to oczy sprzedawcom wyłaziły ze zdumienia, a jeden z nich powtarzał wciąż w kółko: "Ech, to taka dobra wykładzina", próbując dobrać coś podobnego, ale w jego sklepie takiej drożyzny nie mieli. Bo ta cholera to jakaś specjalna jest, wełniana, w cenie 60 funtów za metr kwadratowy.
W każdym razie, wykładzina przychodzi dzisiaj, a wczoraj wieczorem ją pocięliśmy na kawałki. Oczywiście Tiguś asystent nie był za bardzo zadowolony, że znowu zmienia się mu coś, do czego się już przyzwyczaił. W końcu zdobył się na odwagę i podjął się okupacji ostatniego bastionu:



No tak. Koty lubią miekko! 

wtorek, 13 czerwca 2017

Drogi Czytelniku.

Ty, który co jakiś czas wchodzisz na mojego bloga, żeby poszpiegować w moim życiu.
Ty, który nakazujesz mi, o czym mam pisać, a o czym mam nie pisać.
Ty, który grozisz mi zamknięciem bloga, jeśli nie popełnię tego co mi nakazujesz.
Ty, który uważasz że leczenie psychiatryczne jest moją jedyną drogą do osiągnięcia pełni szczęścia.
Ty, który za punkt honoru obrałeś sobie doprowadzenie mnie do tej pełni, bo moje szczęście jest dla ciebie ważnym celem życiowym..
Ty, który zarzucasz mi zniesławianie i oszczerstwa, który zarzucasz mi szkalowanie własnej rodziny i pomawianie innych osób, który zdiagnozowałeś u mnie chorobę psychiczną i nakłaniasz mnie do pójścia do specjalisty, bo pierdolę głupoty i piszę na blogu same kłamstwa i jeszcze w nie wierzę.

Zaprawdę zaiste. Puknij się w ten zakuty łeb.