*****
Przychodzi facet do monopolowego:
- Ma pani czystą?
- A gówno cie to obchodzi, zboczeńcu!
*****
Mama wysyła Jasia do sklepu:
- Jasiu, kup makaron włoski, tylko pamiętaj żeby był na jajkach.
Idzie Jasio do sklepu i se powtarza: makaron włoski na jajkach, makaron włoski na jajkach, włoski na jajkach... Wchodzi do sklepu i pyta:
- Ma pani włoski na jajkach?
*****
Spotykają się dwie koleżanki. Jedna pyta drugiej:
- A jak ci się z ukochanym układa?
- Już go nie mam.
- Ale jak to, przecież mówiłaś, że "ma to coś"...
- Tak, miał, ale już to wydaliśmy.
*****
Wieczór. Rozmawiają dwaj nieznajomi przy barze. Jeden mówi do drugiego:
- Podobno dzisiaj w nocy będzie Zimna Zośka.
- ...a u mnie w domu tylko Wkurwiona Krystyna...
*****
Rodzice z synkiem wybrali się do cyrku. Kiedy tata poszedł kupić słodycze, na arenę wkroczył słoń. Chłopiec wstaje i zaaferowany woła do mamy:
- Mamo, mamo, a co to jest??
- To jest ogon słonia.
- Ale nie to, to takie pod spodem!?
- Aaaaa.... toooo... to nic takiego, synku - odpowiada mama.
Wraca tata, ze słodyczami ale bez napoi, więc po napoje idzie mama. Synek nie daje za wygraną i pyta wskazując na słonia:
- Tato, ale co to jest?
- To jest ogon.
- Ale to pod spodem!?
- A to jest siusiak słonia, synku.
- A mama powiedziała, że to nic takiego.
Ojciec z dumą rozpiera się w krześle i mówi:
- No cóż, synku. Tatuś trochę mamusię rozpuścił...
*****
Poznali się w sanatoriu.
Pierwszego dnia pogładził ją po dłoni.
Drugiego dnia chwycił za rękę.
Trzeciego dnia, kiedy objął ją w talii, zapytała rozdrażniona:
- A ty myślisz, że ja tu na pół roku przyjechałam?
*****
W sądzie.
- Baco, a czym zabiliście sąsiada?
- A synecką, Wysoki Sądzie.
- A wieprzową czy wołową?
- Kolejową.
*****
Sprawa oparła się o sąd. Sędzia zapytuje oskarżoną:
- To co pani ukradła?
- Puszkę brzoskwiń, Wysoki Sądzie.
- A ile tych brzoskwiń było w puszce
- 6 sztuk.
- Czyn jest o bardzo niskiej szkodliwości społecznej, ale prawo jest prawem. Za każdą brzoskwinię zasądzam jeden dzień aresztu.
Naglew na sali poruszenie, mężczyzna przedziera się do sędziego.
- Wysoki Sądzie, jestem jej mężem.
- I co, nie wytrzyma pan bez żony sześć dni?
- Nie o to chodzi, Wysoki Sądzie. Ona podpieprzyła jeszcze torebkę maku!
*****
Dopiekło facetowi życie, postanowił się powiesić. Kupił linę, zmajstrował stryczek, przewiesił go przez żyrandol, wszedł na stołek, założył stryczek na szyję, patrzy na pokój ostatni raz i nagle zauważa niedopitą butelke wódki na szafie.
- Co się ma wódka zmarnować - myśli sobie.
Wysunął głowę ze stryczka, przystawił stołek do szafy, sięga po wódkę, patrzy a tam zapomniana paczka papierosów.
- O! - pomyślał. - I życie zaczyna się układać.
Miłego weekendu!