Weekend minął pracowicie, całe dwa dni malowaliśmy, naprawialiśmy, ściągaliśmy starą tapetę z kilku ścian i łataliśmy dziury. Dużo jeszcze do zrobienia, ale już bliżej końca niż dalej. Takie zaklejanie dziur w ścianach bardzo mi się podoba, trochę jak pomieszanie zabawy z artyzmem. Wymieniliśmy także zepsutą kuchenkę. Nie wiem jak się na niej gotuje bo jeszcze nie próbowałam, ale Chłopu się bardzo spodobała, bo ma dotykowe przyciski zamiast pokręteł i tajmer na poszczególne płyty, i parę innych funkcji, no to sobie tak stał i dotykał i w końcu rzekł że dla tej kuchenki odkupi ode mnie dom, a nawet się zamieni. No to ja że owszem, zamienię się, ale on sobie będzie tu mieszkał SAM :-) Trzeba mu będzie chyba taką kuchenkę do nowego domu sprawić. Tylko lepszą, bo ta to trochę taka... najtańsza.
A poza tym zima przyszła. W całej Anglii podobno śniegiem posypało, chociaż raz mają gorzej niż my. Bo u nas to tylko na szczęście mróz. Dzisiaj to już przegięło, całe minus dwa. Szyby w samochodzie nawet nie było jak skrobać, bo mgła, która wczoraj się pięknie pojawiła, zalepiła całą powierzchnię jedną grubą taflą. Na pocieszenie jednak zima zmalowała także i takie obrazki:
Okno
Płot
Lewe lusterko
Prawe lusterko
A jak tam u Was dzisiaj? Bo patrzę na pogodę w ajfonie i nie wierzę...