Wczoraj po pracy wstąpiłam do Lidla zakupić pomelo (to taki wielki mało soczysty grejpfrut) i miód, a wróciłam z pomarańczami, oliwkami, niebieskim serem i tym:
Córka oczywiście jak to zobaczyła, popukała się znacząco po czole z zapytaniem: "To ile Ty masz lat mamo?"
A potem postanowiłam się przed badmintonem zrelaksować przy muzyce, żeby wypróbować nowe słuchawki. No ok, jako środek zastępczy mogą być, ale że naprawdę muzykę to słyszę tylko przez normalne słuchawki, takie nauszne, to zmieniłam je sobie i tak leżałam i słuchałam i śpiewałam wydobywałam jakieś dźwięki z paszczy. A kiedy nadszedł czas żeby się szykować na badmintona, wstałam w tych słuchawkach, włożyłam komórkę z pieśniami do kieszeni i tanecznym krokiem udałam się w kierunku łazienki w celu wyszorowania otworu gębowego i tego co się w nim jeszcze znajduje. Zawsze tak robię przed badmintonem, bo potem mi się nie chce. No więc, tańcząc podrygując niemrawo i śpiewając wydobywając dźwięki z paszczy, pogrążona całkowicie w muzyce szoruję sobie te zęby swoją szczoteczką soniczną, gdy nagle coś zakłóca mój skupiony umysł, powodując że zamieram w miejscu szukając źródła. Dobre kilka sekund zajęło mi umiejscowienie tego dziwnego dźwięku który przebijał się przez "Total Eclipse of the Heart" Bonnie Tyler. Dobywał się on bowiem z tego samego urządzenia które produkowało muzykę, czyli z fona, który siedział sobie w kieszeni zamkniętej na zamek. Jedną ręką (drugą trzymałam szczoteczkę w paszczy) otworzyłam kieszeń, wyjęłam fona, popatrzyłam ze zgrozą na ekran, a ze z zgrozą bo ujrzałam połączenie face time, czyli wideo od kolegi, tego od kina. Zamiast nie odbierać to ja głupia nacisnęłam guziczek po czym zgłupiał on bo zabrało mu mowę na parę sekund, zanim doszło do niego że oto ja, otoczona lustrami, w wielkich słuchawkach na uszach szoruję zęby...
Chwilę mi zajęło doprowadzenie się do możliwości wydania z siebie ludzkich dźwięków, a kiedy zapytał co właśnie przed chwilą robiłam, odpowiedziałam z wielkim uśmiechem: "Multitasking, mój drogi, multitasking..."
No bo przyznacie sami, żeby tańczyć, śpiewać, myć zęby i jeszcze gadać przez telefon to trzeba mieć rzeczywiście podzielną uwagę. No i tak ze trzy ręce :-)