piątek, 12 czerwca 2015

Humor na piątek

Pogoda wciąż taka piękna, weekend już za kilka godzin, a dzisiaj będzie o zakochanych. A co!


*******
- Będziemy się bawić w chowanego - proponuje dziewczyna zakochanemu chłopcu. - Jak mnie znajdziesz, będę twoja...
- A jak cię nie znajdę?
- No to jestem za szafą.


*******
Na ulicy spotyka się dwóch gejów:
- Co u ciebie? - pyta jeden
- Aj mówię ci, tak się zakochałem, że nie mam kiedy się wysrać.


*******
Chłopak pyta dziewczynę.
- Czy wyraziłabyś zgodę żeby w razie czego zostać dawcą organów?
Dziewczyna namyślając się przez chwilę odpowiada...
- Z całym przekonaniem mówię tak!
Po chwili chłopak pyta...
- A zgodzisz się ofiarować mi coś dzisiaj wieczór?


*******
Po kilkumiesięcznej, namiętnej znajomości dziewczyna pyta swojego wybranka:
- Znamy się już tak długo. Czy nie powinieneś przedstawić mnie swojej rodzinie?
- Jak sobie życzysz. Ale w tym tygodniu jest to niemożliwe. Żona z dziećmi wyjechała do teściów.


*******
Ojciec przyłapuje młodzieńca całującego córkę.
- Pan całujesz moją córkę! Spodziewam się, że wiesz pan, co teraz powinien zrobić szanujący się mężczyzna?!
- Wiem doskonale, czekam tylko, aż zostawi nas pan wreszcie samych...


I wisienka na torcie 


*******
Pewien młody proboszcz podczas spotkania z biskupem poprosił o radę, jak prawić kazanie, aby nie było nudne. Doświadczony duchowny rzekł:
- Zacznij tak: "Zakochałem się...", zrób krótką przerwę i kontynuuj: "...w mężatce...", poczekaj, aż ludzie poszemrają i dodaj: "z dzieckiem". I znowu po chwili dokończ: "... na imię jej Maryja." Tym przyciągniesz ich uwagę.
Proboszcz wrócił i w niedzielę na mszy zastosował się do rady:
- Biskup się zakochał!...
- ...w mężatce...
- ...z dzieckiem...
- Mówił, jak ma na imię, ale zapomniałem.

Wesołego weekendu!

czwartek, 11 czerwca 2015

Co tam u mnie

Taką tylko krótką notkę popełnię bom zarobiona mocno, w pracy eventa ważnego mamy a jeszcze dzieckiem się muszę zajmować ;-)
Tydzień zaczął się do doopy ale się rozkręca, szkoda że pogoda ma się popsuć na weekend. Ale nic to, damy radę i pogodzie.
Dziecko ma w poniedziałek urodziny a ja ani prezentu ani nic. A i jeszcze jakiś tort by się przydał. Oesu!
Pogoda przewspaniała, od poniedziałku wieczorami z synkiem łazimy po plażach. Nakładam letnie sukienki i udaję jego dziewczynę. W dużych ciemnych okularach nawet mi się udaje, najwyżej se niektórzy pomyślą że dziewczyna w ciąży, hue hue.
Wczoraj na ten przykład zakasałam kieckę i pobiegłam na wydmę, piasek po kolana. Jeszcze lepiej się z wydmy zbiegało. Doopa mnie do dzisiaj boli. Ale ubaw mielim po pachi :-)
I coś mi się zdaje że moje plany urlopowe ulegną przegrupowaniu. To znaczy czas ten sam ale miejsce może sie zmienić. I wszystko :-)
Tak że dzieje się, dzieje, czymcie kciuki ;-)

Pozdrawiam słonecznie!

wtorek, 9 czerwca 2015

Filozoficznie.

Taka sytuacja.
Od kilku dni chodzę jak zombie. Mało jem, mało śpię, dużo chodzę. Jak się tak nachodzę to połowa trosk gdzieś ucieka w siną dal, ale pozostała połowa niestety zostaje, a co ciekawe to ta mniejsza połowa nigdy się nie zmniejsza. Zawsze jakaś połowa zostaje. Jak widać z powyższej wypowiedzi, matematyczka ze mnie żadna, za to filozof, ohoho!
Zmagania duszy z ciałem. Po raz kolejny. Potyczka serca z głową.
Uznałam że należy iść za głosem serca. Głowa za nim podąży. Bo musi, bo nie będzie miała innego wyjścia. I zaakceptuje, w jedną czy drugą stronę.
Moja głowa podpowiada mi różne ciekawe rozwiązania. Zawsze potrafi wymyślić jakieś "przeciw" albo "a co będzie gdy".
Moje serce tylko słucha. I uśmiecha się pogodnie. Moje serce nie ma nic do stracenia.

Pozdrawiam.