Drogę znałam mniej więcej, więc zapakowałam swe zwłoki w samochód wraz z aparatem, bo chciałam jakieś normalne zdjęcia w końcu zrobić a nie ciągle tylko komórką i komórką. No i pojechalim. Wjchałam w drogę która wydawał mi się prowadzić a miejsce poszukiwań, ale wyprowadziła mnie na manowce, czyli w szczere pole.
Szczere pole odbywało się na wzniesieniu, skąd przepiękne widoki na okoliczności przuyrody szkockiej dla Was uwieczniłam.
W głębi cementownia. Dymi. Jak to cementownia.
Krajobraz East Lothian. Pola uprawne.
Z drugiej strony niedorosłe łany zboża.
Łany z bliska :-)
I wspaniały widok na Bass Rock.
Cóż, mój gps wskazywał mi że plaża jest tuż za rogiem, więc jechałam tak i jechałam, przez łąki i pola, mijając farmy, więcej łanów, więcej pól, aż zajechałam do końca, wjeżdżając w prywatną drogę. Na końcu prywatnej drogi z zakazem wstępu obcym (!?) znajdowało się...
... nie wiedziałam co, więc gdy zaparkowałam, wysiadłam z samochodu i skierowałam swe kroki w stronę pana, który już kierował swe w moją. Przeprosiłam i powiedziałam zgodnie z prawdą że się zgubiłam i że mój gps pokazuje mi że tu jest plaża ale ja nie widzę ani plaży ani dojazdu ani w ogóle nie wiem gdzie jestem. Pan uprzejmie poinformował mnie że jestem na terenie obozu dziecięcego, coś w stylu zielonej szkoły. I że plaża jest faktycznie tuż za rogiem. I że oni właśnie wyjeżdżają z dziećmi na wycieczkę więc jak chcę to mogę tutaj zostawić samochód, uznał że jak jestem sama to jestem bezpieczna (chyba). Podziękowałam serdecznie i udałam się w kierunku wskazanym.
Faktycznie. obóz znajdował się na skarpie, wystarczyło zejść parę metrów drewnianymi schodkami.
I teraz zapraszam na pokaz zdjęć. Opisy będą skromne jako że w większości zbędne.
Przygotowania do ślubu na plaży :-)
Kamień na kamieniu :-)
Cementownia z innej perspektywy.,
Statek. W największym powiększeniu jaki zdołał wydusić z siebie mój aparat.
Daleko od wody było niesamowicie cicho. Od czasu do czasu tylko samoloty zaburzały ten spokój.
Im bliżej wody tym większy szum i lekka bryza. U W I E L B I A M!
Pierwsi odważni do kąpieli w lodowatym morzu.
Coś pani z majteczek wystaje ale ona się zupełnie nie przejmuje ;-)
No i oczywiście - selfie :-)
Kamyczek znaleziony na piasku.
A potem nadpłynęły chmury i trzeba było wracać do domu. Ostatnie zdjęcia z drogi.
Tak. To był świetny spacer, chociaż trafiłam nie na tę plażę na którą chciałam. Ale ja ją znajdę. Wkrótce :-)
Pozdrawiam relaksacyjnie.