niedziela, 10 maja 2015

Na motorze nie daj borze

Tak myślałam przez całe swoje życie. Motory to zuo. Straszne zuo i same wypadki. W czwartek dałam Wam zajawkę tego co mnie miało czekać w weekend. Czyli coś czego jeszcze nigdy w życiu nie robiłam, czego się cholernie bałam i w ogóle nie wiedziałam czy dam radę. I nie był to skok na bungee :-)
No więc tak, zupełnie spontanicznie w środę zgadałam się z kolegą, który zaproponował wspólne leczenie złych humorów poprzez wycieczkę motorową. Motorową. Mnie. Tchórzowi najtchórzliwszemu który za jedyny bezpieczny i komfortowy środek lokomocji uważa samochód. Czasami samolot ale nie lata się codziennie samolotem, prawda? Zapytał czy się odważę. Odważyłam się. W czwartek miałam krótką jazdę próbną, w całym oporządzeniu. Oczywiście  zanim Iwona coś zrobi, Iwona się edukuje. Cały czwartek przesiedziałam na internecie poszukując informacji jak powinien się zachować pasażer motoru, po polsku "plecaczek". Ładna nazwa, prawda? 
Kolega potwierdził tylko moje informacje, wsiedlim i pojechalim. Jakimś cudem czułam się bezpiecznie i się nie bałam. No może na pierwszym porządnym zakręcie. W kasku mi huczało i miałam przeciąg że hej, ale to tylko moja wina bo kazałam sobie wszystkie wywietrzniki pootwierać. 

Motor.


Tak że nazajutrz już z większym doświadczeniem kazałam dziurki pozamykać, na szyję założyłam apaszkę, zapakowaliśmy moją niewielką torebeczkę na motor i pojechaliśmy do Piltochry, które jest bramą Highlandów. 
Jak dojechaliśmy był już wieczór, więc zajechaliśmy na pole kampingowe, bo tadam! nocleg był pod namiotem. Jak szaleć to szaleć, nieprawdaż. Oczywiście była opcja zapasowa jakby pogoda była do kitu ale poza lekko niską temperaturą było pogodnie i bezwietrznie, więc rozbiliśmy sobie namiocik. 

Namiocik.


Nigdy nie byłam na szkockim polu kampingowym, więc była to dla mnie podwójna przygoda. Ostatnio pod namiotem nocowałam w Słowacji, piętnaście lat temu. Tam to dopiero było! W porównaniu ze Słowacją szkockie kempingi to Wersal, czysto, przestronnie, każde stanowisko podpisane, z dojściem do prądu. Widziałam że ludzie biwakowali z mikrofalówkami, kuchenkami, a nawet w niektórych przedsionkach stały sofy, fotele i telewizory. Nie żartuję. Żałuję że nie wzięłam aparatu bo pojemność bagażowa była bardzo ograniczona, więc jak zwykle, zdjęcia komórką, ale nie wyszły tak źle. 

Kibelki



Prysznic 


Tak to wygląda.  


To drzewo wyglądało niesamowicie nad ranem.


W głębi widok na góry. 


Sobotni poranek przywitał nas piękną pogodą, więc skoro świt, około dziewiątej rano wybraliśmy się na spacer. Jakieś dziesięć kilometrów. Było bardzo przyjemnie, bardzo swojsko, nareszcie poczułam okoliczności przyrody :-) Cóż, w wyniku niesprawności sprzętu nie udało mi się zrobić tylu zdjęć ile bym chciała, ale macie tu małą namiastkę tego co mnie zachwyciło.  


Kolej północna :-) 


Samotny fiołek 



I cała polanka fiołków. 


Miejsce wyrobu węgla drzewnego. Można go kupić w pobliskim centrum turystycznym.  


Niekiedy światło powodowało niesamowite obrazy.  



Tunel pod przejazdem kolejowym. 


Ciekawy element dekoracyjny trasy. Drewniany grzyb.


Kamienista plaża na rzece Tummel. W głębi facet łowi pstrągi. 


A to starodawny akwedukt, teraz służy za most kolejowy.




Dziwne drzewa po drugiej stronie rzeki. 




I pociąg :-)





Mostek który jest jednocześnie polem widokowym.




Do tego miejsca wędrują z morza łososie w celach prokreacyjnych. 


A z tego mostu skacze się na bungee :-)



Po spacerze spakowaliśmy swoje manatki, zapakowaliśmy szanowne czteroliterowe na motor i pojechaliśmy do Pitlochry zjeść późny lunch. Mała kameralna restauracja, któej atrakcją było chodzące koło młyńskie. Dzieciaki rzucały na nie kwiatki.


W oczekiwaniu na lunch. 


Główna ulica Pitlochry. Typowe szkockie miasteczko. 


A potem wróciliśmy do domu, ale nie tak od razu, bo kolega postanowił przewieźć mnie specjalną drogą widokową. Cóż, zdjęcia robiłam oczami, podziwiałam widoki bo rzeczywiście było co. Wróciłam do domu zmęczona, lekko zmarznięta bo przed Edynburgiem zaczął padać deszcz, ale szczęśliwa i zadowolona. 
Tak więc w weekend odważyłam się na rzecz której nigdy wcześniej nie robiłam, spędziłam czas fantastycznie i naładowana pozytywną energią czekam na poniedziałek. Motorów się już nie boję. 

Pozdrawiam optymistycznie. 





piątek, 8 maja 2015

Humor piątkowy

Dzisiaj będzie o motocyklistach. Zapraszam :-)


*****
Jedzie trzech gości na motorze. Jeden normalny prowadzi motor, drugi jąkała siedzi za nim, a trzeci niemowa siedzi za jąkałą. Jąkała puka kierowce i mówi "szsz..." kierowca zrozumiał, że szybciej i dodał gazu. Po chwili znów puka kierowce i mówi "szsz..." no to kierowca jeszcze szybciej. Po chwili znów puka kierowce i mówi szsz... na to kierowca:
- Szybciej już nie mogę!
A jąkała:
- Szszymon spadł!


*****
Na motocykl wsiada dwóch mocno podpitych gości. Moto ostro rusza z miejsca. Ostra jazda trwa ponad kwadrans. Biorą zakręt ostrym ślizgiem.
– Te, jak jedziesz? – mówi jeden z pijanych.
– Ja? Myślałem, że to ty cały czas prowadzisz.



*****
Siedzi w pubie przy piwku kilku motocyklistów ... ciągle gadają o swoich maszynach ... ile palą , jakie osiągi ... co się zepsuło ... itp... W końcu jeden nie wytrzymał i mówi :
- Panowie siedzimy tu kilka godzin i ciągle to samo... motocykle i motocykle, może zmienimy temat? 
- Okey , to o czym pogadamy ?
- No ... o... dupach
I nastało milczenie ... W końcu jeden nie wytrzymał ciszy :
- Mam !!!
- Co ??? - odkrzyknęli chórem pozostali ...
- Moja tylna opona jest już do DUPY !!!


*****
Egzamin na prawo jazdy. Egzaminator zadaje kursantowi pytanie:
- Ma pan skrzyżowanie równorzędne. Tu jest pan w samochodzie osobowym, tutaj tramwaj, a tu karetka na sygnale. Kto przejedzie pierwszy?
- Motocyklista - odpowiada pytany.
- Panie, co pan wygadujesz - warczy zły egzaminator - Toż przecież mówię, jest pan, tramwaj i karetka. Skąd wziął się motocyklista?
- A cholera ich wie, skąd oni się biorą.


*****
Motocyklista podjeżdża do prostytutki.
Pyta się:
– Ile za loda?
– 50 złotych.
– Ale ja mam tylko 10zł. Ale czekaj, może dorzucę swoją komórkę?
Panienka się zgodziła…
Po wszystkim gość daje 10zł, a ona przypomina:
- A komórka ?
- A tak. Notuj: 0-695-452-…


*****
- Ty już mnie nie kochasz! - wzdycha dziewczyna jadąca z chłopakiem przez las na motorze.
- Ależ kocham cię! Dlaczego tak uważasz?
- Bo zawsze w tym zagajniku psuł ci się motor.



A na deser - z życia wzięte. Osobiście odsłuchane wczoraj.
Przy bankomacie. Dziewczyna i chłopak. Ona lat może osiemnaście, on ze dwadzieścia parę. On włosy na jeżyka, dżinsy skóra i komóra, ona lalunia, legginsy, kozaczki i cieniutki papieros w usteczkach. 
Chłopak:
- Ale jak osiemnaście jak miało być dwadzieścia?? Kurde, mieli mi przelać...
Dziewczyna:
- Ale Marcin, jak osiemnaście? Powiedziałeś mi że mamy tylko trzy funty! Marcin! Okłamałeś mnie!!
Chłopak|:
- A weź mnie jeszcze i ty nie wkurwiaj!
Kurtyna.

Pozdrawiam słonecznie!





czwartek, 7 maja 2015

Trochę niusów.

Ja już kompletnie oszalałam. W ten weekend zamierzam zrobić coś czego jeszcze nigdy w życiu nie robiłam, czego się cholernie boję i w ogóle nie wiem czy dam radę. I nie będzie to skok na bungee.
Jak zwykle, wyszło zupełnie spontanicznie i znienacka, ale takie niespodzianki są czasami najlepsze, prawda? Nie będę Was dzisiaj pisać co to, opiszę po powrocie, jeśli wrócę, he he :-)
Dzisiaj są wybory narodowe w Wielkiej Brytanii, politycy bija się o 650 miejsc w Izbie Gmin. Konserwatyści i Partia Pracy idą łeb w łeb, Ja stale i nieodmiennie głosuję na Partię Pracy i mam nadzieję że się w końcu zakończy to prawicowe panowanie. Z powodu lenistwa i wygodnictwa i tego że państwo daje mi taką możliwość, ja swój głos już oddałam wcześniej, przez pocztę. No tak, można tu głosować przez pocztę i jakoś się nikt nie rzuca że wybory sfałszowane. Brytyjczycy narzekają na swoją pocztę, jasne że narzekają, tak samo jak narzekają na szkolnictwo i służbę zdrowia, policję pogodę. To ja bym im kazała pomieszkać trochę w innym kraju, takim jak Polska nawet, jestem pewna że zatęskniliby. No bo poczta może być zła, ale przesyłki nie giną, a jak koperta zostanie uszkodzona co się niezmiernie rzadko zdarza, to pakują w specjalną folię i dołączają liścik z przeprosinami. Jak się wysyła coś co ma dotrzeć następnego dnia do południa, a zostanie dostarczone po południu, to poczta zwraca za przesyłkę, bo nie wywiązała się ze zobowiązania. A takie na przykład wyniki egzaminów szkolnych przychodzą w kopercie do każdego domu w tym samym dniu rano, na początku sierpnia. W całym kraju, w tym samym czasie. I mnie się to bardzo podoba.
Aha, i jeszcze jedno. Wczoraj oglądałam "Transformers: Wiek zagłady" i wiecie co? Podobalo mi się. No i teraz już sami widzicie że oszalałam...


Pozdrawiam wyborczo.