wtorek, 28 kwietnia 2015
Rada na dziś
Właściwie to zastosowałam ją wczoraj. I niesłychanie dobrze mi z tym. I niech ktoś mi tylko powie że to nie jest mądra rada :-)
Pozdrawiam!
poniedziałek, 27 kwietnia 2015
Leżę i myślę
Tak sobie leżę, leżę i myślę. Jak to się w życiu wszystko potrafi spier**lić. Kładziesz się spać wieczorem jakby nigdy nic, zasypiasz, nawet dobrze śpisz, a potem wstajesz rano i nic już nie jest takie jak bylo wczoraj. Najgorsze jest że czeka Cię decyzja, chociaż tak naprawdę już dawno zadecydowałaś w swej głowie. Nie miałaś tylko odwagi tego wyartykułować. Wciąż nie masz odwagi. Zdajesz sobie sprawę że być może podejmując taką decyzję bedziesz jej żałować do końca życia. No i ta glupia myśl co ludzie powiedzą. W sumie, nie powinno Cię to obchodzić. Ludzie mają swoje życie, Ty masz swoje. Nikt nie wie co siedzi w Twojej głowie, nawet Ty sama do końca tego nie wiesz. Oby to nie byla pochopna decyzja...
P.S. I wszystko jasne. Nie wiem czy mam sie śmiać czy płakać... Chyba pójdę pobiegać.
P.S. I wszystko jasne. Nie wiem czy mam sie śmiać czy płakać... Chyba pójdę pobiegać.
piątek, 24 kwietnia 2015
Humor piątkowy
Dzisiaj wyszukałam dla Was takie oto perełki. Trochę monotematyczne, wiem, ale co ja zrobię jak mi się podobały?
----------
Żona dzwoni do męża:
- Marian, kochanie, w naszym samochodzie lusterko odpadło...
- Jak to się stało?
- Policjant w protokole napisał, że dachowałam...
----------
W drodze do nieba spotykają się dusze dwóch facetów i zaczynają rozmowę:
- Ja zmarłem przez zimno. No wiesz niska temperatura, organizm nie wytrzymał...
- Ja zmarłem ze zdziwienia...
- Jak to ze zdziwienia?
- Wracam wcześniej z pracy, widzę gołą żonę w łóżku, no to szukam faceta. Sprawdzam pod łóżkiem, za szafą, w szafie, na balkonie, w łazience, w kuchni, jednym słowem wszędzie i nie mogę go znaleźć. I z tego zdziwienia umarłem.
- Oj, żebyś ty wtedy zajrzał do lodówki, to obaj byśmy żyli.
----------
Żona do męża:
- Jesteś najgorszym leniem jakiego znam, pakuj się i wynoś!
- Ty mnie spakuj...
----------
- Puk Puk!
- Kto tam?
- Pan otworzy! Jestem Pana nową sąsiadką z naprzeciwka.
- Dobry wieczór!
- Panie sąsiedzie chciałabym dzisiejszą noc spędzić pijąc wódkę i uprawiając nieskrępowany seks. Czy jest Pan może wolny?
- Kh... kheee... eee.... no... eeee no wolny jestem. Całą noc jestem wolny!
- To dobrze. Posiedzi Pan z moim pieskiem? On tak nie lubi sam być w domu.
- Kto tam?
- Pan otworzy! Jestem Pana nową sąsiadką z naprzeciwka.
- Dobry wieczór!
- Panie sąsiedzie chciałabym dzisiejszą noc spędzić pijąc wódkę i uprawiając nieskrępowany seks. Czy jest Pan może wolny?
- Kh... kheee... eee.... no... eeee no wolny jestem. Całą noc jestem wolny!
- To dobrze. Posiedzi Pan z moim pieskiem? On tak nie lubi sam być w domu.
----------
Facet narąbany w knajpie postanowił kupić sobie jeszcze ćwiarteczkę do chatki. Było późno, więc chciał cichaczem wejść do domu, żeby nie zbudzić żony. Przed domem wsadził sobie ćwiarteczkę do tylnej kieszeni w spodniach, a że był tak nawalony, to przed samym mieszkaniem potknął się i wypieprzył. Rozbił flaszkę i pokaleczył sobie tyłek, więc szybko cichutko do domu i prosto na palcach do łazienki zrobić opatrunek, żeby nie zakrwawić pościeli. Ściągnął spodnie wypiął zakrwawiony tyłek w stronę lustra i robi opatrunek. Zakłada plastry - jeden drugi itd.... i położył się cichutko do łóżka.
Rano żona z mordą budzi go:
- Ty dziadu, pijaku pieprzony, nie dosyć, że przychodzisz nad ranem do domu pijany, to jeszcze cała kołdra we krwi! A już nie wiem do cholery, po co te plastry na tym lustrze poprzyklejałeś!
Facet narąbany w knajpie postanowił kupić sobie jeszcze ćwiarteczkę do chatki. Było późno, więc chciał cichaczem wejść do domu, żeby nie zbudzić żony. Przed domem wsadził sobie ćwiarteczkę do tylnej kieszeni w spodniach, a że był tak nawalony, to przed samym mieszkaniem potknął się i wypieprzył. Rozbił flaszkę i pokaleczył sobie tyłek, więc szybko cichutko do domu i prosto na palcach do łazienki zrobić opatrunek, żeby nie zakrwawić pościeli. Ściągnął spodnie wypiął zakrwawiony tyłek w stronę lustra i robi opatrunek. Zakłada plastry - jeden drugi itd.... i położył się cichutko do łóżka.
Rano żona z mordą budzi go:
- Ty dziadu, pijaku pieprzony, nie dosyć, że przychodzisz nad ranem do domu pijany, to jeszcze cała kołdra we krwi! A już nie wiem do cholery, po co te plastry na tym lustrze poprzyklejałeś!
----------
Przychodzi baba do lekarza:
- Panie doktorze ciągle jestem wkur*iona, wszyscy mnie wkur*iają, a najbardziej wkur*ia mnie to, że wszystko mnie wkur*ia, prosze mi pomoc!
- Czy probowała Pani w jakiś sposób sie wyciszyć, uspokoić, np. spacery w lesie, parku wśród śpiewu ptakow, spacerując boso po trawie. Kontakt z przyrodą bardzo pomaga.
- E tam, Panie Doktorze - ptaki mnie wkur*iają, bo drą ryje, w trawie pełno robactwa, pajęczyny, gałęzie zaczepiają o ubranie, nie, nie, przyroda mnie wkur*ia!
- To może inny sposob, np. kąpiel w wannie pełnej piany z aromaterapią, przy nastrojowej muzyce?
- E tam, Panie Doktorze, tego też próbowałam - piana mnie wkur*ia, bo szczypie w oczy, muzyka mnie wkur*ia, ta nastrojowa najbardziej mnie wkur*ia, a te olejki zapachowe, to dopiero wkur*iające są, kleją się, lepią, plamią... Nie, nie olejki najbardziej mnie wkur*iają!
- No dobrze, to może seks. Jak wygląda Pani życie seksualne?
- Seks !? A co to takiego?
- Nie wie Pani co to seks !? No dobrze, zaraz Pani pokaże, prosze za parawan.
- Panie doktorze ciągle jestem wkur*iona, wszyscy mnie wkur*iają, a najbardziej wkur*ia mnie to, że wszystko mnie wkur*ia, prosze mi pomoc!
- Czy probowała Pani w jakiś sposób sie wyciszyć, uspokoić, np. spacery w lesie, parku wśród śpiewu ptakow, spacerując boso po trawie. Kontakt z przyrodą bardzo pomaga.
- E tam, Panie Doktorze - ptaki mnie wkur*iają, bo drą ryje, w trawie pełno robactwa, pajęczyny, gałęzie zaczepiają o ubranie, nie, nie, przyroda mnie wkur*ia!
- To może inny sposob, np. kąpiel w wannie pełnej piany z aromaterapią, przy nastrojowej muzyce?
- E tam, Panie Doktorze, tego też próbowałam - piana mnie wkur*ia, bo szczypie w oczy, muzyka mnie wkur*ia, ta nastrojowa najbardziej mnie wkur*ia, a te olejki zapachowe, to dopiero wkur*iające są, kleją się, lepią, plamią... Nie, nie olejki najbardziej mnie wkur*iają!
- No dobrze, to może seks. Jak wygląda Pani życie seksualne?
- Seks !? A co to takiego?
- Nie wie Pani co to seks !? No dobrze, zaraz Pani pokaże, prosze za parawan.
Po chwili na parawanie lądują kolejne części garderoby: spodnie, spódnica, kitel, bluzka, biustonosz, majtki. Po kolejnej chwili słychać sapanie i wzdychania, wreszcie słychać głos kobiety:
- Panie Doktorze, prosze sie zdecydować:? Wkłada Pan czy wyciąga, bo już mnie pan zaczyna wkur*iać!
I na koniec, takie ni z gruszki ni z pietruszki :-)
----------
- Wodociągi?
- Tak, słucham?
- Z kranu płynie woda.
- A co ma płynąć?
- Sądząc po rachunku to kur*a bourbon.
- Panie Doktorze, prosze sie zdecydować:? Wkłada Pan czy wyciąga, bo już mnie pan zaczyna wkur*iać!
I na koniec, takie ni z gruszki ni z pietruszki :-)
----------
- Wodociągi?
- Tak, słucham?
- Z kranu płynie woda.
- A co ma płynąć?
- Sądząc po rachunku to kur*a bourbon.
----------
Jest rok 1941, amerykański komandos dostaje zadanie od generała. Ma przelecieć na terytorium Francji, skoczyć ze spadochronu, odnaleźć rower ukryty w krzakach, na nim dostać się do najbliższego miasta i tam połączyć się ze swoim kontaktem, w celu uzyskania dalszych instrukcji sabotażowych. Komandos spakował cały osprzęt, przygotował się do lotu.
Po pewny czasie pilot w głośniku poinformował go, że są nad strefą zrzutu. Gdy zapaliła się zielona lampka - komandos wyskoczył.
Spada w dół, ciągnie za jedną linkę od spadochronu - nic, ciągnie za drugą linkę - nic. Tak sobie spada w dół i myśli "Kur*a, jak jeszcze roweru nie będzie to już w ogóle prze*ebane..."
Jest rok 1941, amerykański komandos dostaje zadanie od generała. Ma przelecieć na terytorium Francji, skoczyć ze spadochronu, odnaleźć rower ukryty w krzakach, na nim dostać się do najbliższego miasta i tam połączyć się ze swoim kontaktem, w celu uzyskania dalszych instrukcji sabotażowych. Komandos spakował cały osprzęt, przygotował się do lotu.
Po pewny czasie pilot w głośniku poinformował go, że są nad strefą zrzutu. Gdy zapaliła się zielona lampka - komandos wyskoczył.
Spada w dół, ciągnie za jedną linkę od spadochronu - nic, ciągnie za drugą linkę - nic. Tak sobie spada w dół i myśli "Kur*a, jak jeszcze roweru nie będzie to już w ogóle prze*ebane..."
Pozdrawiam wciąż słonecznie :-)
Subskrybuj:
Posty (Atom)