piątek, 3 kwietnia 2015

Humor piątkowy

Żebyście nie pomyśleli że w Wielkanoc to tylko post i biczowanie :-)



Przed Wielkanocą facet pyta przyjaciela:
– Poradź mi, co kupić żonie na zajączka. Ona już wszystko ma!
– Wiesz co – mówi po chwili namysłu przyjaciel – kup jej małego zajączka z czekolady i dodaj do niego pisemną zgodę na dwie godziny szalonego seksu, takiego jakiego tylko zapragnie!
Po świętach kunple spotykają się ponownie.
– Co masz taką skwaszoną minę? Żonie nie spodobał się prezent?
– Bardzo się jej spodobał!
– To o co chodzi? Jak zareagowała?
– Przeczytała, wskoczyła do samochodu i zawołała: "Dzięki, kochanie! Wrócę za dwie godzinki!"



W Wielkanoc chłop wchodzi do stodoły i mówi do krowy:
- Mućka, powiedz co!
- Nic z tego! Ja mówię tylko w Wigilię.



Nauczycielka na lekcji pyta się dzieci :
-Co najczęściej jecie na Wielkanoc?
Rękę podnosi Jasiu i mówi:
-Ja zawsze jem babkę z jajami.



Trzy blondynki zginęły w wypadku samochodowym. Po śmierci stają przed bramą niebios. Święty Piotr wita je słowami:
- Możecie dostać się do nieba, jeśli odpowiecie na jedno proste pytanie religijne. Pytanie brzmi: co to jest Wielkanoc?
Pierwsza blondynka odpowiada:
- Wielkanoc to takie święto, kiedy odwiedzamy groby naszych bliskich...
- Źle! Odpowiada Święty Piotr. Nie przestąpisz bram królestwa niebieskiego, bezbożna ignorantko!
Odpowiada druga blondynka:
- Ja wiem! To takie święto, kiedy stroi się choinkę, śpiewa kolędy i rozdaje prezenty!
Święty Piotr załamany wali głową we wrota do niebios, a następnie patrzy z nadzieją na trzecią blondynkę.
Ostatnia blodnie uśmiecha się spokojnie i nawija:
- Wielkanoc to święto zmartychwstania Jezusa Chrystusa, który został ukrzyżowany przez Rzymian. Po tym, jak oddał życie za wszystkich ludzi, został pochowany w pobliskiej grocie, do której wejście zostało zamknięte głazem. Trzeciego dnia Jezus zmartwychwstał...
- Świetnie! Wykrzykuje Święty Piotr, wystarczy, widzę, że znasz Pismo Święte!
Blondynka nawija śmiało dalej:
- ... zmartwychwstał i tak historia powtarza się co roku, Jezus w czasie Wielkanocy odsuwa głaz i wychodzi z groty, patrzy na swój cień i jeśli go zobaczy, to zima będzie sześć tygodni dłuższa...



Starszy pan dzwoni z Phoenix do swojego syna w NY i mówi:
- John, przykro mi jeśli zepsuję Ci dzień, ale muszę Ci coś powiedzieć. Twoja matka i ja postanowiliśmy się rozwieść. Doszliśmy wspólnie do wniosku, że 45 lat to wystarczająca ilość czasu i nie ma co się więcej ze sobą męczyć.
- Ale tato! Co Ty opowiadasz!?
- No niestety, ale już nawet patrzeć na siebie nie możemy, a zresztą nie chce mi się nawet o tym gadać, więc może Ty zadzwoń do swojej siostry, do Chicago i jej o tym powiedz - stwierdził ojciec i odłożył słuchawkę.
Syn cały przejęty dzwoni szybko do siostry:
- Mary, nasi starzy chcą się rozwieść!
- Co? O nie, nie pozwolę na to! Dzwonię do nich - kończy rozmowę i dzwoni do Phoenix.
Odbiera jej ojciec, ale Mary nie dopuszcza go do głosu tylko woła:
- Tato! Nie możecie się rozwieść! Nie róbcie nic dopóki mnie tam nie ma. Zaraz dzwonię do Johna i jutro u was jesteśmy. Wszystko wspólnie sobie wyjaśnimy i na pewno będzie dobrze. Tylko nic nie róbcie bez nas! - po czym się rozłącza.
Ojciec odkłada słuchawkę, odwraca się do swojej żony i mówi:
- Zrobione, będą na Wigilii, tylko co wymyślimy na Wielkanoc?

Kochani moi, Wesołych Świąt, smacznego jajka i sprytnego króliczka!


czwartek, 2 kwietnia 2015

Stare i nowe

Jako cudownie ozdrowiała, wciąż posmarkując i pokasłując, postanowiłam się już nie oszczędzać bo od tego chorowania to tylko się źle człowiek czuje. Powoli, bo przecież wciąż się szybko męczę, zaczęłam zażywac spacerów. Pogoda na szczęście nas zaczyna rozpieszczać i nawet świeci słońce od czasu do czasu. Dzisiaj chcę Wam pokazać na co natrafiłam w czasie jednego popołudnia. Właściwie to zostałam zawieziona na miejsce, ale co tam, pochwalic się mogę przecież.

Na początek stare. Pozostałości po nieczynnej kopalni, niewielki monumencik na małym placyku. Koło kopalniane.


Ciekawe, nie widziałam takiego z bliska, chyba że w muzeum techniki. A to tutaj stoi na wolnym powietrzu. Wcale nie w muzeum, ot po prostu obok zrujnowanych już nieco budynków. 



Co jeszcze starego? Taki na przykład stary pomost w porcie. Port działający, wciąż aktywny, z pracującymi statkami. Wielkimi statkami.


A po drugiej stronie portu, taka sobie wyrwa w murze. I stare, zardzewiałe schody prosto do morza.


A teraz coś nowego. Niesamowitego. Widziane z bliska, z bardzo bliska, na dotknięcie ręki.


Wiatrak. Bardzo duży wiatrak. 


Interesujące rzeczy są także w tle. Ta kropka na przykład.


Księżyc.


Spod wiatraka jeszcze jedno ujęcie.


A to z tyłu wiatraka. 


Tak to wygląda.


A w tle jeszcze dwa wiatraki, już w morzu. Te dwa jednak są o połowę mniejsze. 


I taki to sobie post wymodziłam. Szczerze powiem że byłam zachwycona. To trochę tak jak zobaczyć piramidy z bliska. Niby każdy widział takie wiatraki, wszędzie teraz są, ale jednak podejść tak blisko że aż można dotknąć to nie każdy da radę. To na zdjęciach powyżej zrobiłam w Porcie Blyth, niedaleko Newcastle. 

Pozdrawiam słonecznie.


wtorek, 31 marca 2015

Wieści z frontu

Jako że nie dałam znaku życia od bardzo dawna, nawet piątkowego humoru nie było, to co poniektórzy zaczęli się już martwić czy aby ja w ogóle żyję, za co Wam bardzo i serdecznie dziękuję, bo to jednak fajnie jak ktoś tam w dalekim świecie o nas myśli.
Tak więc żyję i żyć będę bo się właśnie z wyra wylęgłam i powiedziałam: dość tego chorowania. Tym bardziej że wyro nie moje to co będę zalegać :-)
Moja choroba okazała się przewlekłym zapaleniem oskrzeli, czyli to świństwo co mnie tak trzymało od grudnia w końcu się ujawniło w pełnej krasie i dobrze, ile można podchorowanym być. Dostałam antybiotyk na siedem dni, dzisiaj już jest piąty i dopiero zaczynam odczuwać pozytywne skutki. Wzmacniane herbatką z cytryną i miodem, paracetamolem, grejpfrutem i co sobie tylko moja duszyczka zażyczy. A życzy sobie niewiele bo jakoś apetytu nie ma. No to przynajmniej doopsko schudnie. Po świętach idę na umówione badania krwi to zobaczymy co tam jeszcze wynajdą.
Tymczasem, razem z kotami wypoczywamy "na wakacjach", które miały być fajnym wyjazdem na kilka dnia a okazały się szpitalem :-) Ale nadrobimy to wszystko, nadrobimy...
Czytam Wasze blogi, jestem ze wszystkim na bieżąco, tylko komentarzy nie zostawiałam bo nie miałam siły myśleć, ale już się poprawiam.
Mam nadzieję jutro już wyjść na prostą. 3MajCie kciuki.

Pozdrawiam pozałóżkowo.