poniedziałek, 9 lutego 2015

Cholera jedna

Znowu jestem chora. Przeziębiłam się czy coś... Rano myślałam szczerze o nie pójściu do pracy ale poszwędałam się trochę i nie padłam to pomyślałam - pójdę. W końcu nie smarkam (jeszcze) to zarazków nie roznoszę. Nie będę oddychać na ludzi. Z tym oddychaniem to musiałam coś wykombinować bo się czosnku wczoraj na noc nażarłam, więc jakbym komuś "oddechła" toby padł na miejscu. Siedzę więc cicho w końcu i nie oddycham. Tyle tylko żeby przeżyć, wiecie jak jest ;-)
Palacetamor mi nie za bardzo pomaga, a może właśnie pomaga tylko ja jeszcze tego nie czuję.
W każdym razie, koleżanka w celu poratowania wysłała mi przepis na zupę autorstwa Nigelli Lawson. Jak pisze Nigella (w wolnym moim tłumaczeniu):

"Wiem że dla niektórych ludzi nie ma nic bardziej stawiającego na nogi niż coś ciepłego i zwykle łagodnego, ale kiedy potrzebuję ratunku i odżywienia, potrzebuję pikanterii. Ta zupa, tom yum, kulinarny odpowiednik balsamu peruwiańskiego (no dobra, Nigella użyła określenia Friar's Balm ale to podobne przecież), oczyszcza przewody i przywraca ogień wymęczonej duszy. I nie ma nic lepszego niż odrobina przenikliwego gorąca żeby odepchnąć uczucie kaca. Doskonała także na dni kiedy zmaga cię przeziębienie".

No i właśnie mnie zmaga przeziębienie więc zdecydowałam że po pracy udam się do supermarketu w którym jest wszystko i zakupię potrzebne składniki. I ugotuję sobie na wieczór. I na pewno zostanie do jutra.
A oto przepis:

Ostro-kwaśna zupa

1,5 litra wywaru z rosołu (chicken stock)
1 łyżeczka pasty tom yam
4 liście kafiru (kaffir lime leaves), posiekane
1 liść trawy cytrynowej ? (lemongrass), tylko środkowa część, posiekany
Sok z 1 limonki
4 łyżki stołowe tajskiego sosu rybnego ? (thai fish sauce)
3 małe czerwone papryczki chili (lub zielone), drobno posiekane
1 łyżka stołowa cukru białego
150 gram małych pieczarek, pokrojonych na połówki lub ćwiartki, zależnie od wielkości
500 gram obranych surowych krewetek
5 małych cebulek szczypiorkowych ? (spring onion) pokrojonych w paski i potem w kawałki
1 małutki pęczek świeżej kolendry, posiekanej

Do garnka włożyć wywar i pastę tom yam, dodać posiekane liście kafiru, trawy cytrynowej, sok z limonki, sos rybny, papryczki i cukier.
Jak się zagotuje, dodać pieczarki i gotować na małym ogniu kilka minut, następnie dodać krewetki i szczypiorek i gotować jeszcze przez 3-4 minuty, dopóki krewetki się nie ugotują,
Dodać trochę kolendry i położyć resztę na stół żeby ludzie sobie dołożyli sami jak ktoś chce.

Tadam!
Szybko i wygodnie. Pogotujem zobaczym. Dam jutro znać jak poszło. Zdjęcie też jakieś wstawię może :-) Życzcie mi powodzenia i nie zasmarkania stołu...

Przepis ze strony Nigelli :-) 

niedziela, 8 lutego 2015

Niedzielne figle w łóżku

He he he, ja tam już dobrze wiem czego się spodziewacie...
A tak mnie natchło z samego rana... Popatrzyłam sobie w lusterko i pozachwycałam się swą niewątpliwą urodą. Takie portrety nie mogą nie ujrzeć światła dziennego! Dzielę się więc z Wami Drodzy Czytelnicy, szczerze obawiając się niejednego zadławienia, zaryczenia a nawet poplucia się i bezpośredniego otoczenia. Wiele ryzykuję więć doceńcie proszę moje starania ekshibicjonistyczne.

W wydaniu "duchowym"...

W stylu Warhola... 

Z burzą loków...

Z promiennym uśmiechem...

W wydaniu kopalniano-odkrywkowym... 

...lekko zdziwionym 

... i z czegoś zadowolonym 

A także moja wdzięczna modelka patrząca prosto w oko 

Albo jakoś lekko w dół 

Modelka rozmnożona... 

I łojezu łomatko, ktoś mi kota podmienił...

I tym przenikliwym spojrzeniem kończę swoją dzisiejszą wystawę łóżkową.  Miłego końca niedzieli!




piątek, 6 lutego 2015

Humor piątkowy

W świetle ostatnich wydarzeń, jako że resztki piór wciąż pozostają w samochodowym grillu aż do wycieczki na myjnię, pozostajemy w temacie ptaków. Śmiechowego czytania!

******
Pani mówi: Jasiu wymień zdanie z ptakiem.
Jasiu: Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak.
Pani: Teraz z dwoma ptakami.
Jasiu: Tata przyszedł nawalony jak szpak i wywinął orła.
Pani: A jak wymienisz z pięcioma dostaniesz szóstkę.
Jasiu: Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak, wywinął orła po czym wyleciały mu dwa gile, puścił pawia i poszedł dalej nawalać na sępa.


******
Zlatują się trzy sroczki i rozmawiają.
Pierwsza: - Kupiłam sobie zegarek!
Druga: - A ja kupiłam sobie dwie krowy!
Trzecia milczy, bo nic sobie nie kupiła.
Nastepnego dnia znowu sie spotkały.
Pierwsza - Wyobraźcie sobie, że ktoś mi ukradł zegarek!
Druga: - Coś podobnego, mnie ktoś podprowadził moje krowy!
A trzecia patrzy na zegarek i mówi: - Ojej, już piąta, muszę wydoić moje dwie krowy.


******
Idą dwa pingwiny przez pustynię. Jeden mówi do drugiego: Ale tu musiało być ślisko, że tak grubo piaskiem posypali...


******
Pewnego razu przyszedł bocian do chirurga i mówi o swoim marzeniu:
- Bardzo chcę być orłem!
- Słuchaj boćku drogi - mówi doktor - tego się nijak nie da zrobić za pomoca operacji, ale spróbuj tak: zapisz się na siłownię, bierz witaminy... Trochę przypakujesz i będziesz wyglądał jak orzeł...
Bocian wziął się za siebie - ćwiczył, ćwiczył jak szalony i faktycznie z dnia na dzień jego nogi, szyja, a także dziób stawały się coraz masywniejsze i jakby krótsze. Wątła kiedyś klata zrobiła się szersza, a tyłek bardziej sprężysty. Bocian z zadowoleniem przyglądał się sobie w lustrze: 
- Mmmm... - mruczał - przystojniaczek... jak ten, no... bielik albo i lepiej, ho ho ho...
W końcu nadszedł ten wspaniały, wymarzony dzień. Wieczorem przygładził pióra, wypucował dziób, a następnie udał się do ekskluzywnego klubu zarezerwowanego tylko dla orłów. Z impetem wpadł do środka i zakrzyknął:
- Kelner! Dwa soki, ale już!
W klubie zapadła cisza, zgromadzone orły patrzyły po sobie nieco zmieszane. Tymczasem kelner obrzucił wzrokiem masywną postać w drzwiach i spokojnie odparł:
- To jest klub dla orłów, zmykaj stąd gąsiorze!


******
Złodziej zakradł się do pewnego mieszkania. Z latarką w ręku przeszukuje je i co ciekawsze sprzęty pakuje do worka. Nagle słyszy głos z góry:
- Pan cię obserwuje.
Złodziej poczuł się nieswojo, ale po chwili kontynuuje przeszukiwanie mieszkania. I znów słyszy ten głos:
- Pan cię obserwuje.
Złodziej wciąż nieswój zapala światło i patrzy skąd dobiega głos. Dostrzega siedzącą w klatce papugę. Podchodzi do niej i śmieje się jej prosto w oczy:
- No i co papugo? Chciałaś mnie nastraszyć? He, he...
- Mów mi Alantanea - odpowiada spokojnie papuga.
- Ale głupie imię.
- Tak samo dobre jak "Pan" dla rotwailera...


******
Facet chciał kupić papugę. Pyta:
- Ile za tą? - i wskazuje palcem.
- Ta 1000 zł, mówi po polsku i angielsku.
- A ta zielona?
- 2000 zł, mówi po polsku, angielsku i rosyjsku.
- A ta niebieska?
- 5000 zł.
- A ta w jakich językach mówi?
- Ta nie mówi, ale pozostałe zwracają się do niej szefie.


******
- Co to jest? - pyta nauczycielka Jasia.
- PTOK! - Odpowiada Jasiu.
- Jasiu, nie ptok, tylko ptak - tłumaczy nauczycielka.
- A jaki ptak? - pyta nauczycielka
- SRAKA - odpowia Jasiu

Wesołego weekendu!