niedziela, 19 października 2014

Kto nie wierzyl...

Pamietacie jak pare tygodni temu pokazywalam jak obrobilam swojego clematisa do gola? Jak ktos nie pamieta to niech zajrzy tu.
A teraz do tych co nie wierzyli. Roslinki mnie lubia, naprawde. A ja mam do nich dobra reke. One to czuja a poza tym na pewno slysza co do nich mowie. A zawsze na koncu operacji mowie do nich: "Teraz wygladasz do dupy, ale niedlugo mi podziekujesz". Pamietacie to zdjecie?


No to teraz, TADAM!!!

Co, nie widzicie? No to patrzcie!

Ja widziecie, clematis zyje i ma sie calkiem dobrze :-) Kto by pomyslal ze jednak jakias iskierka sie tli w tych suchych badylach...
A na zakonczenie kwiatuszek. Zakwitl mi wlasnie nie wiadomo skad. Ostatni nagietek tego roku. Z czarnym lichem w tle, a jakze! 

Milego konca niedzieli zycze!!!



piątek, 17 października 2014

Humor na piątek

Dzisiaj o mężach i żonach hehehe...


***
Kobieta staje przed lustrem i mówi do męża.
- Ojejku przybyło mi zmarszczek, przytyłam, te włosy takie jakieś nijakie... Zbrzydłam. Powiedz mi, kochanie, coś miłego!
- Wzrok masz dalej dobry!


***
Żona wraca do domu i mówi do męża:
- Kochanie wróciłam z salonu kosmetycznego.
Mąż patrzy na Żonę i mówi:
- I co, zamknięte było?


***
Mąż i żona strasznie się pokłócili i nie odzywają się do siebie. Wieczorem mąż pisze karteczkę:
- Obudź mnie o 7.00.
Następnego dnia mąż budzi się o 10.00 i widzi karteczkę:
- Wstawaj już 7.00.


***
Mąż wcześniej wrócił z pracy i zastaje żonę nagą leżącą w łóżku,w wymiętoszonej pościeli
- Co z tobą kochanie?
-Źle się czuję, chyba jestem chora, więc się położyłam....
Małżonek chce powiesić płaszcz do szafy, a żona krzyczy:
- Nie otwieraj szafy tam straszy!
- Ależ kochanie, nie opowiadaj głupstw...
Otwiera szafę i widzi swojego sąsiada zupełnie gołego.....
- No wiesz Władek, tego bym się po tobie nie spodziewał. Żona chora a ty ją jeszcze straszysz.....


***
Siedzi facet na kiblu i stęka. Stęka coraz głośniej, nagle żona przez przypadek gasi światło, a facet:
- O k*rwaaaaa, k*rwa mać, ja pi*rdolę, aaaaa k*rwa mać!!!
Żona zapala światło, wchodzi o łazienki i się pyta:
- Co się stało!? Co się stało?
Mąż na to wystraszony z ulgą: -
- O k*rwa ! Myślałem, że mi oczy pękły...


***
Żona wstała rano z łóżka, rozebrała się do naga i stanęła przed wielkim lustrem w przedpokoju. Zobaczyła obwisły brzuch, oklapnięte pośladki, piersi do pasa, a kiedy zbliżyła do lustra twarz, ujrzała zmarszczki i wory pod oczami. Założyła szlafrok, spojrzała na śpiącego męża i mruknęła z zadowoleniem do siebie: "Dobrze mu tak, dziadowi!"


Wesołego weekendu!




czwartek, 16 października 2014

Co robi kobieta zeby się pocieszyć

Co robi kobieta żeby się pocieszyć? Oczywiście  - idzie na zakupy. Ja tam zakupów nie lubię, moje zakupy polegają głównie na przebiegnięciu z wózkiem przez supermarket, nawrzucaniu co tam uważam za niezbędne i potrzebne i szybkim przejściu przez kasę. Co prawda jest jeden regał przy którym stoję jak debil pół godziny a nawet i dłużej, a mieści się on na stoisku z alkoholami i zawiera wina. Nie piję wina często, ale jak już kupuję to musi mieć odpowiednie parametry, czyli - odpowiedni rocznik (te młodsze niż 2010 odpadają a najlepiej jak jest 2004 i starsze), odpowiednią moc (te z napisem 13% i powyżej), odpowieni smak (nie lubię win bardzo wytrawnych ani zbyt słodkich), odpowiednią dziurę w dnie butelki (im głębsza tym lepiej ale musi być głęboka) i oczywiście odpowiednią cenę czyli najlepiej jakby było w promocji :-) Tak że łażę koło tych półek, selekcjonuję najpierw po roczniku potem po smaku, biorą każdą butelkę do ręki, wkładam palucha w dno, istny cyrk ze mną. I w dodatku jak już mi jakieś wino bardzo smakuje to nigdy nie pamiętam nazwy więc zawsze tak naprawdę kupuje w ciemno. O, po wino to lepiej ze mną nie chodzić na zakupy :-)
Ciuchy. Zakupy ciuchowe robię raz na pół roku, bardzo nie lubię tego robić bo to co mi się podoba na manekinie, nigdy na mnie dobrze nie leży, wybrakowane te manekiny jakieś... Nabieram więc całe naręcze ciuchów i idę z tym do przymierzalni, po czym spocona z nerwów i ze strzechą na głowie wychodzę trzymając w ręku sztuk jeden albo nic. Tak też się zdarza. Ciuchy to najbardziej lubię jak ktoś kupuje dla mnie. Wtedy jakoś cudownym zbiegiem okoliczności zawsze wszystko pasuje. Mówiłam, że manekiny wybrakowane jakieś :-)
Buty. Uwielbiam. Szczególnie przymierzać. Nigdy nie miałam jednak śmiałości żeby przymierzyć Jimmy Choo's czy Loubutin. Chyba się obawiam że pani mnie zapyta czy zapakować a ja nie będę miała serca odmówić i połowa pensji pójdzie w... buty.
Kosmetyki. To już nawet nie ma co opowiadać, wpuśćcie mnie tylko do sklepu. Co prawda rozsądna jestem i najpierw oglądam a potem kupuję, czasami online, mam taki świetny sklep wysyłkowy gdzie wszystko można kupić naprawdę taniej, więc grubsze zakupy robię tam. No bo przecież nie będę robiła zamętu z wacikami czy płynem pod prysznic. Przy drobnych zakupach cena ma mniejsze znaczenie, ale jak mam wydać za krem 40 funtów w sklepie i 30 w internecie to ja wolę wydać 30.
A do czego to ja zmierzałam? No właśnie, w uczty emocjonalnej na skołatane nerwy, zrobiłam sobie ostatnio "randkę w ciemno" czyli zakupiłam perfumy moje ulubione w limitowanej wersji specjalnej, bez wąchania. Poczytałam że to to samo co standardowe, tylko mocniej podkreślone i bardziej intensywne. W to mi graj. Żeby tak pustego przebiegu nie robić to dobrałam sobie maskarę moję jedyną ulubioną Diorshow Blackout i wczoraj przyszło. Tadam! Moja ulubiona Lolita Lempicka w wersji Midnight!




Oczywiście nic w tym domu nie może się odbyć bez wcześniejszego inspektoratu i zatwierdzenia. Widzicie tę brudną łapkę?


Tiguś oczywiście musiał sprawdzić czy zapach się nadaje.


Siedział przy pudełeczku dość długo, to chyba się nadaje :-)


A jak już tak siedział i sprawdzał to ja sobie trochę pozwoliłam...
Czółko.


Pysiorek kochany.


Oczko. Przyjrzyjcie się uważnie co on ma w oczku :-)


I z profilu zamyślony taki...


Mój ryjek kochany...


No. I to właśnie robi kobieta żeby się pocieszyć.