piątek, 2 maja 2014

Humor na weekend


Piątek dzisiaj, trza się rozluźnić trochę przed sobotą. Dzisiaj ... o bacy. A bo tak.


---------------
Sąsiad mówi do bacy:
- Baco, tam za stodołą na waszych deskach chłopaki gwałcą waszą córkę.
Baca przerażony biegnie natychmiast za stodołę, po chwili wraca uśmiechniety i mówi:
- Aaaaa... wiedziołem, ze zartowołeś, to wcale nie moje deski.


---------------
Oddział terenowy Centralnego Biura Śledczego w Nowym Targu, dzwoni telefon:
- Słucham
- Dobry.....kciołem podać,że Jontek Pipciuś Przepustnica chowie w stogu drzewa maryhuanę.
- Dziękujemy za doniesienie, zajmiemy się tym.
- Kolejnego dnia zjawiają się na podwórku u Przepustnicy rządni sensacji agenci CBŚ, rozwalają drzewo, rąbiąc każdy kawałek na 2, ale narkotyków nie znaleźli. Wydukali do przyglądającego się ze zdziwieniem Przepustnicy "przepraszam" i odjechali.
- Zdziwiony Przepustnica słyszy w domu dzwoniący telefon, idzie odebrać:
- Słucham
- Cesc Jontek....Stasek godo. Byli u Ciebie z cebesiu?
- Byli, tela co pojechali
- A drzewa Ci narąbali?
- Ano narąbali
- Syćkiego nojlepsego z okazji urodzin, hej!


---------------
- Baco, macie takiego małego pieska i wieszacie na furtce napis: "Uwaga pies!"?
- A bo mi go już 3 razy zdeptali


---------------
Juhas widzi bacę prowadzącego duże stado owiec.
- Dokąd je prowadzicie?
- Do domu. Będę je hodował.
- Przecie nie macie obory, ani zagrody! Gdzie będziecie je trzymać?
- W mojej izbie.
- Toż to straszny smród!
- Cóż, będą się musiały przyzwyczaić.


---------------
Przychodzi Baca do spowiedzi, zaczyna się spowiadać i mówi:
- Proszę księdza ukradłem łańcuch.
Ksiądz pyta:
- Jaki?
Na to baca:
- Taki zwykły, trzy metrowy.
- A co było na końcu tego łańcucha?
- Krowa...


Udanego (wciąż) majowego świętowania!

czwartek, 1 maja 2014

Nocne rozmowy w toku

Ostatnio czas jakoś tak niezwykle szybko mi ucieka, ledwie wstanę rano a już trzeba iść spać, cały czas coś robię a tyle jeszcze do zrobienia... Nie żeby mi czas przez palce uciekał, o nie. Ja po prostu prowadzę ostatnio bardzo bujne życie towarzyskie. Na szczęście moje życie towarzyskie ogranicza się do kontaktu online więc się stroić nie muszę ani malować bo to tylko pisanie jest. Jedyna osoba z którą regularnie kontaktuję się na video, czyli przez Skypa, jest płci żeńskiej i w dodatku beauty therapist (czyli po polsku chyba kosmetyczka) to dla niej się malować nie muszę, chyba że mi prezentuje najnowsze metody usuwania makijażu, to wtedy coś na gębie muszę mieć żeby zmyć w celu instruktażowym :-)
Powiem szczerze że kiedyś byłam bardzo przeciwna takim rozmowom, wolałam jak mnie ludzie nie widzieli i chyba nadal wolę z powodów jak wyżej. Ale zaczynam się przekonywać coraz bardziej. No bo to i pogadać można i się wyżalić, i do ubikacji razem sobie pójść jak to kobiety mają  w zwyczaju, i piwko sobie wypić. Ja nie piję alkoholu, tylko herbatkę ale koleżanka i owszem, ostatnio nawet córka głowę wsadziła przez drzwi i zapytała (specjalnie) głośno, wolno i wyraźnie - M a m o   a   c o   t o   z a   k o b i e t a   k t ó r a   p a l i   p a p i e r o s a   i   p i j e   p i w o? Uśmiałyśmy się wszystkie trzy :-)
Nasze rozmowy przebiegają w świetnej, swobodnej atmosferze i trwają baaaardzo długo. Ale zazwyczaj przypadają w weekend, a w weekend to mogę sobie dłużej pospać więc nie mam wyrzutów sumienia. A ile się od niej uczę! Nie tylko co jest modne i wygodne w kosmetyce ale i dlaczego, a ona ma wiedzę teoretyczną tak samo doskonałą jak praktyczną. W dodatku wszystko ma w domu. Wszystko. Dosłownie. Mogłaby przeprowadzić w swoim domu dowolny zabieg kosmetyczny, wszystko profesjonane i dobrej jakości. Taka koleżanka to skarb, nawet jak mieszka daleko.
Z nią kontakt to nie problem bo nadajemy w tych samych godzinach. Inne osoby z Europy z którymi mam zaszczyt się komunikować przez internet również nie stanowią problemu bo różnica czasu to tylko godzina. Gorzej robi się gdy osoba ta jest zza oceanu. U nas wieczór, u nich południe, u nich jeszcze noc a ja w pracy, jakoś się to da jednak pogodzić. Ale jeszcze gorzej jest z tymi z drugiej części świata, na przykład z Japonii czy Chin. Tam jest 8 godzin do przodu, kiedy ja kończę pracę to oni już śpią, kiedy oni kończą pracę, ja ją zaczynam. Jak ja się kładę spać to oni wstają. Ale pocieszam wszystkich, i to się da pogodzić, trzeba tylko się jakoś z czasem dogadać. Szkoda że z CZASEM się nie da dogadać żeby się przesunął albo zatrzymał, to by dopiero było!

P.S. Po raz pierwszy od dłuższego czasu nie musiałam poprawiać literówek w tekście, dobra się robię he he.

środa, 30 kwietnia 2014

Ale co z kotami?

Ostatnio tak jakoś mnie naszło i coraz częściej o tym myślę - rzucić to wszystko w siedem diabłów, spakować się, wyjechać, choćby i do Ameryki. No co, młoda jeszcze jestem, zdolna, dałabym radę przenieść życie jeszcze raz.

Postanowiłam zwierzyć się ze swych niecnych myśli córce. No bo, mówię, wy już z bratem jesteście dorośli, mogłabym dom przecież wynająć, nie muszę sprzedawać, i tak nic z niego bym nie miała, kredyt bym tylko spłaciła a tak to przynajmniej się sam utrzyma a sprzedać zawsze można. Język znam, pracę zawsze jakąś się znajdzie. Tylko co ja z kotami bym wtedy zrobiła? - załamałam ręce.
Wiesz mamo, kotom to trzeba zrobić kwarantannę i wyrobić paszporty - stwierdziła ze stoickim spokojem córka. - Ze zdjęciami!

No i to jest zdrowe podejście do życia!
Pozdrawiam.