piątek, 25 kwietnia 2014

Humor na piątek

Jak ja się cieszę że dziś piątek! Ten tydzień jest dłuuuuugi, a pracuję przecież tylko trzy dni.
No to trzeba sobie humor poprawić jeszcze bardziej, prawda?
Dzisiaj o mężach i żonach. A bo tak.


******
Żona do męża:
- Zobacz, ja muszę prać, prasować, sprzątać, nigdzie nie mogę wyjść, czuję się jak Kopciuszek.
Mąż na to:
- A nie mówiłem, że ze mną będzie ci jak w bajce?

******
Spotyka się dwóch przyjaciół. Jeden z nich jest od niedawna żonaty.

- Dlaczego nie chodzisz już na ryby?
- Żona mi nie pozwala.
- Spróbuj zrobić tak jak ja. W piątek przygotowuję sobie sprzęt wędkarski i chowam go w piwnicy. W sobotę rano kiedy wstaję z łóżka, odkrywam kołdrę i patrzę na cielsko mojej żony, i mówię:
- I to ma być moja żona? Taki hipopotam?
Wtedy zaczyna się awantura, ona wygania mnie z domu, a ja zabieram sprzęt z piwnicy i idę nad rzekę. Wieczorem wracam do domu z rybami, żona jest zadowolona i godzimy się do następnej soboty... Spróbuj tej metody!
Świeżo upieczony małżonek przygotował wszystko za radą przyjaciela. Wstaje rano w sobotę, odkrywa kołdrę pod którą śpi naga małżonka i mówi:
- A do diabła z rybami!

******
Mąż siedzi w nocy w Internecie i ogląda porno strony myśląc, że jego żona śpi. Żona jednak się przebudziła, wstała, stanęła za nim i również ogląda. Nagle gościu słyszy:
- Stop! Pokaż poprzednie zdjęcie! Nie! Jeszcze wcześniejsze!
Przewija ekran na poprzednie zdjęcie i słyszy:
- O! Takie zasłony do kuchni chcę!

******
Środek nocy - trzecia nad ranem. Do domu powraca zmęczony, po libacji z kolegami mężczyzna. Otwiera drzwi cichutko, delikatnie skrada się w przedpokoju, żeby tylko nie obudził żony. Nagle słychać zgrzyt zegara, wysuwa się kukułka i kuka 3 razy.
- O, Cholera - myśli zaniepokojony mężczyzna - Ale wiem co zrobić - dokukam jeszcze 8 razy i żona nawet jak się obudziła, będzie myślała, że wróciłem o 11:00. Jak postanowił, tak zrobił i zadowolony z siebie położył się spać.
Rano budzi go zona.
- Kochanie, musisz dzisiaj wcześnie wstać!
- A po co? Przecież dziś sobota.
- Musisz wstać i oddać nasz zegar do naprawy.
- A co się stało?
- Coś jest nie w porządku z kukułką. Wyobraź sobie zakukała w nocy 3 razy, potem zachichotała szyderczo, parę razy beknęła, dokukała 8 razy, puściła bąka, zaryczała jak wół i poszła do łazienki się porzygać.

Wesołego weekendu!!!

środa, 23 kwietnia 2014

Plaga jakaś

No i mnie dopadło. Napisała mi życzliwa osoba w komentarzu pod wierszami że ktoś skopiował mój wiersz i zamieścił go na swojej stronie twierdząc że jest jego autorką. Nosz kurde felek. Ja ten wiersz napisałam dwadzieścia parę lat temu, wciąż mam oryginał wpisany w zeszyciku w myszki miki, mogę zrobić zdjęcie i pokazać. Zainstalowałam tynt jak to wyczytałam u GosiAnki Wrocławianki, ale z tynta wynika tylko że skopiowano teksty z mojego bloga 9 razy, średnio 14 słów na kopię. Wiem też jaki wiersz skopiowano, ale gdzie go umieszczono za cholerę nie mogę się dowiedzieć. Pomocy, wie ktoś jak to zrobić?????
Niech se i ktoś te moje wiersze kopiuje jak mu się podobają, czemu nie, ale do jasnej anielki to moja własna praca!! Więc niech przynajmniej poda źródło a podpisywanie się pod cudzym dziełem to jest zwykła bezczelność. Pomocy ludzie!

P.S. Dzięki Anonimowemu czytelnikowi namierzyłam portal na którym "autorka" chwali się moim wierszem. Zamieściłam odpowiedni komentarz. Ale jaja.

wtorek, 22 kwietnia 2014

I po świętach

Przyznam szczerze że jakoś tak bezkolizyjnie, bardzo płynnie przeleciał ten świąteczny czas. W dodatku z piękną słoneczną pogodą. A jak słońce to idziemy do ogrodu, a jak my w ogrodzie to i koty też. No i dzisiaj będzie ekskluzywna fotorelacja z kotami w tle.

Jak słoneczko to i Tiguś na trawce się opala. Uwielbia. 


Ale licho nie śpi. Pojawia się nie wiadomo skąd i przeszkadza.


Opalać się nie daje...


Uprawia typową politykę partyzancko-zaczepną


Ale nietrudno intruza pogonić. A może o to mu właśnie chodziło.


I wcale go już nie widać...


Można spać dalej...


Nie mija chwila, kiedy licho widziane jest na dachu garażu.


Mała wycieczka w tę i z powrotem, po to chyba żeby za nią biegać z aparatem


Hmm.... co by tu jeszcze zbroić, myśli licho.


A my śpimy dalej. 



Ale desant już wisi w powietrzu... a raczej czai się w trawie..


 Ech, trzeba się w końcu rozprawić.


Walka na miny


Kto kogo pokona...



A niech cię.... chciałaś, masz.


Po walce odpoczywamy, w ulubionej porzeczce.


Trzeba obmyć wszystkie rany




...i można czaić się dalej. Stąd mnie już na pewno nie widać.


Miłego popołudnia!