wtorek, 25 lutego 2014

I ubranie też!

Jestem dzis wściekła od rana. Nie wiem, hormony czy co, ale pierwsze trzy telefony w pracy i dwa emaile po prostu rozwaliły mnie na cały dzień. I dobrze że to nie poniedziałek, bo pewnie miałabym taki cały tydzień... ot taka przesądna jestem...
I znowu ten telefon... dźwięk telefonu doprowadza mnie do szału, mam ochotę złapać tę durną słuchawkę i pieprznąć ją o biurko aż się rozleci na milion kawałków. W doopie mam, nie odbieram. Ktoś się wkurzył i przestał. I lepiej niech mi tu więcej nie dzwoni, bo jak wezmę i pier...lnę  to nie tylko telefon, ale i całe biurko się rozleci.
Calm down...
Calm down...
... już niedługo będę jak ten motylek (wiem wiem, stare ale to pierwsze co mi myśl przychodzi teraz)


... i ubranie też będę mogła sobie posolić! A co!


niedziela, 23 lutego 2014

Idzie!

Miałam dzisiaj nie pisać. Jak zwykle w weekend. Ale nie mogłam się powstrzymać :-)
Wczoraj zaczęłam prace porządkowe w ogródku. Piękna pogoda była, słoneczko... Trochę wiało, pomyślałam - nie robię zdjęć, jutro już przestanie wiać, zrobię jutro. No i dzisiaj jest jutro a wieje tak że łeb urywa. Mimo wszystko, zebrałam się w sobie i narażając się na urwanie łba, a przynajmniej na totalne wystrzępienie fryzury (jak możecie się domyślić nastąpiło to drugie) zrobiłam co mogłam. Wczoraj jeszcze kwiatki nie były połamane, ale co tam, muszę wam pokazać że do Szkocji wiosna idzie!

  To te mniej rozkwitnięte żonkile, bo te "dojrzałe" iestety połamał wiatr...


Proszę... Tak to wygląda


A na klombach...


Wcale ich wczoraj nie było widać, zanim powyrywałam zeszłoroczne chaszcze.


A to weigelia. Pokazałabym wam jeszcze jak tawułka wygląda, ale delikatne toto, nie dałam rady złapać w obiektyw przy tym wietrze.


Migusia wącha kwiatki :-) Miniaturowe krokusy, w odróżnieniu od tych normalnych, na klombach.


Co roku jest ich coraz więcej, niedługo będę miała całą łączkę.


Pora na odrobinę odwagi, ale trzeba być czujnym, bo może zwiać z belki.


Migusia w krzakach :-) Ona bardzo boi się wiatru. Co nie przeszkadza jej spędzać pół dnia na podwórku, z największą atrakcją - siedzeniem w krzakach. I jak tylko mocniej zawieje - w te pędy do domu, żaden gepard by jej nie dogonił :-)


Obiecuję że będę donosić na bieżąco. Bo widziałam już nawet śnieżyczki w ogródkach. W końcu do Polski pogoda często przychodzi z Wysp Brytyjskich. Nie martwcie się, niedługo do Was też przyjdzie :-)

Oby nie tak jak w zeszłym roku....

P.S. Nowy wiersz :-)


piątek, 21 lutego 2014

Piątkowe boków zrywanie

Dziś będę monotematyczna :-) Blondynki, wybaczcie...


*****
Młody mąż wraca do domu z pracy, patrzy, a jego żona, blondynka płacze.
- Czuję się okropnie - mówi do niego - Prasowałam twój garnitur i wypaliłam wielką dziurę na tyle twoich spodni.
- Nie przejmuj się tym - pociesza ją mąż - Pamiętasz, mam drugie spodnie do tego garnituru.
- Tak, na szczęście! - mówi żona wycierając łzy - Dzięki temu mogłam naszyć łatę.


*****
Blondynka siedzi z koleżanką w domu. Nagle dzwoni telefon. Dziewczyna rozmawia przez chwilę, a po odłożeniu słuchawki zaczyna histerycznie płakać.
– Kto to dzwonił? Co się stało? - pyta koleżanka.
– Mama dzwoniła, zmarł mój ojciec... - ryczy blondynka.
Po chwili znów dzwoni telefon. Po rozmowie blondynka zanosi się płaczem powtórnie.
- Dzwonił mój brat, jego ojciec też nie żyje...


*****
Policjant zatrzymuje samochód na autostradzie. Okno uchyla roztrzęsiona blondynka.
- Co pani wyprawia? Jeździ pani od prawej do lewej krawędzi jezdni jak pijana!
- Panie władzo - coś strasznego, tak się przeraziłam! Jadę sobie spokojnie, aż tu nagle przede mną drzewo! No bałam się potwornie, że w nie uderzę, więc skręciłam gwałtownie w prawo. A tam kolejne drzewo na wprost, a ja na nie jadę! Więc skręciłam jeszcze mocniej w lewo, a tam kolejne drzewo, więc znowu skręciłam, żeby nie uderzyć...
Policjant zagląda do samochodu i mówi:
- Spokojnie, proszę pani. To tylko odświeżacz powietrza!


*****
Nastoletnia blondynka uzyskała zgodę matki na pójście do dyskoteki. Masz być w domu o 22 - mówi matka. Mija 22, 23, a blondynki nie ma w domu. Po północy ktoś wali do drzwi. Matka otwiera i widzi: przed drzwiami stoi córka z papierosem w ustach, nawalona jak bombowiec i macha biustonoszem. Matka wściekła pyta:
- Paliłaś?
- Paliłam!
- Piłaś?
- Piłam!
- I co jeszcze robiłaś?!
- Nie wiem jak to się nazywa ale od dziś jest to moje hobby.



Wesołego weekendu!