Po urodzeniu dziecka wiele, co tam wiele, wszystkie niemal kobiety, normalne kobiety nie jakieś tam celebrytki czy inne sportsmenki, przestają dbać o siebie. Niektóre na krótko, niektóre dłużej, innym zostaje to do końca życia. No bo przecież jak dziecko jest to czasu dla siebie nie ma, czasami nawet na wyjście do ubikacji, a już na makijaż, fryzurę czy zadbanie o figurę to czysta herezja.
Ile razy słyszałyśmy rady typu - idź pobiegaj, na basen, na siłownię, do kawiarni, zostaw dzieci z mężem lub babcią na chwilę, nic im się nie stanie a ty się odprężysz...Taaa jasne, i zostajemy same to rzucamy się w wir rozrywki - na przykład na komputerze. Bo wyjść się z domu kompletnie nie da, nie da i już, bo kto tam ma siłę na bieganie, ja mam ruchu po same pachy, mówi niejedna z nas. Sama tak mówiłam...
Piszę to bo choć słyszałam o czymś takim, nigdy na własne oczy nie widziałam.
Jadę sobie do pracy jak zwykle i co widzę? Z daleka widzę że jakaś mama zapóźniona pędzi z wózkiem na autobus. Ale ale..., autobus odjeżdża a mama dalej pędzi. Kiedy się zbliżyłam okazało się że mama rzeczywiście pędzi (a raczej biegnie spokojnym truchtem ale niech będzie że pędzi) pchając przed sobą wózek, w wózku niemowlę, a na doczepkę stojący na wózku drugi potomek. Mama w typowym biegowym ubraniu, uśmiecha się do dzieci, biegnie spokojnie na spacerek... No bo jak bez dzieci się nie da to można z dziećmi przecież pobiegać. I mamie i dzieciom spacerek się przyda :-)
Da się? Da!