niedziela, 26 stycznia 2014

A w niedzielę po obiedzie...

Po obiedzie kawa najlepiej smakuje... Zazwyczaj nie piję, ale w weekendy sobie nie odmawiam pysznej cappuccino albo latte.
No a jak kawusia to coś by się do niej przydało. Przeszukałam zakamarki i znalazłam - pozostałości poświąteczne :-))

Reszta pierniczków, nie dekorowanych bo mi się nie chciało - dosłownie sześć (!) i dwa ciasteczka maślane


Czekoladki z ciemnej czekolady Thorntons, moje ulubione, poza Lindt :-)


Zestew Ferrero Rocher (!) Jak to się uchowało??????


Klasyczne  After Eight - miętowe czekoladki deserowe


Trzy opakowania pyszności, zupełnie nie otwarte!


No i co wybrać? Co?????!!!!!

piątek, 24 stycznia 2014

Piątkowe boków zrywanie

Jako że jutro jest 25 stycznia, a to w Szkocji Burn's Night, o czym pisałam tutaj, będzie dziś o Szkotach, a co :-)

Szkot wysłał żonę na wakacje na Karaiby. Po tygodniu otrzymuje depeszę z hotelu:
"Pańska żona się utopiła STOP Jej zwłoki oklejone krewetkami wyłowiła straż przybrzeżna STOP Co robić? STOP".
Szkot idzie na pocztę i nadaje telegram:
"Krewetki sprzedać STOP Pieniądze przelać na moje konto STOP Przynętę zarzucić ponownie STOP".

Do Szkota:
- Powinien pan kupić ten samochód, spala tylko łyżeczkę benzyny.
- Stołową czy od herbaty?

- Drogi chłopcze! - mówi Szkot do syna w jego osiemnaste urodziny. - Od dziś będziesz z nami dzielił rodzinne radości i smutki.
- Jestem na to przygotowany, ojcze!
- A więc na początek synu - zapłacisz ostatnią ratę za swój wózek dziecięcy!

Mówi stary Szkot do synka:
- Skocz no, Ken, do sąsiada i pożycz od niego siekierkę...
Malec poleciał. Za kilka minut przylatuje i krzyczy:
- Sąsiad nie chce pożyczyć!
- A to kawał świni! Leć synuś do szopy i przynieś naszą!

Dwóch Szkotów spotyka się w Edynburgu.
- Czy możesz pożyczyć mi funta?
- Och niestety, nie mam przy sobie pieniędzy.
- A w domu?
- Dziękuję, wszyscy zdrowi.

A tak naprawdę to z tymi Szkotami jest tak jak z Poznaniakami i góralami w Polsce ;-))

No i na koniec - co Szkot nosi pod spódniczką? Chciałabym Wam tak naprawdę pokazać ale nie wypada, bo blog nie jest od 18 lat :-))




środa, 22 stycznia 2014

A kto powiedział że się nie da?

Po urodzeniu dziecka wiele, co tam wiele, wszystkie niemal kobiety, normalne kobiety nie jakieś tam celebrytki czy inne sportsmenki, przestają dbać o siebie. Niektóre na krótko, niektóre dłużej, innym zostaje to do końca życia. No bo przecież jak dziecko jest to czasu dla siebie nie ma, czasami nawet na wyjście do ubikacji, a już na makijaż, fryzurę czy zadbanie o figurę to czysta herezja.
Ile razy słyszałyśmy rady typu - idź pobiegaj, na basen, na siłownię, do kawiarni, zostaw dzieci z mężem lub babcią na chwilę, nic im się nie stanie a ty się odprężysz...Taaa jasne, i zostajemy same to rzucamy się w wir rozrywki - na przykład na komputerze. Bo wyjść się z domu kompletnie nie da, nie da i już, bo kto tam ma siłę na bieganie, ja mam ruchu po same pachy, mówi niejedna z nas. Sama tak mówiłam...
Piszę to bo choć słyszałam o czymś takim, nigdy na własne oczy nie widziałam.
Jadę sobie do pracy jak zwykle i co widzę? Z daleka widzę że jakaś mama zapóźniona pędzi z wózkiem na autobus. Ale ale..., autobus odjeżdża a mama dalej pędzi. Kiedy się zbliżyłam okazało się że mama rzeczywiście pędzi (a raczej biegnie spokojnym truchtem ale niech będzie że pędzi) pchając przed sobą wózek, w wózku niemowlę, a na doczepkę stojący na wózku drugi potomek. Mama w typowym biegowym ubraniu, uśmiecha się do dzieci, biegnie spokojnie na spacerek... No bo jak bez dzieci się nie da to można z dziećmi przecież pobiegać. I mamie i dzieciom spacerek się przyda :-)
Da się? Da!