piątek, 17 stycznia 2014

Piątkowe boków zrywanie

********

Pewna para miała czterech synów. Trzech było wysokimi blondynami, tylko jeden, najmłodszy był niski i czarnowłosy. Gdy przyszedł czas umierania, mąż pyta żony:
- Kochanie, powiedz mi, tylko szczerze, czy nasz najmłodszy jest moim synem?
- Tak, oczywiście. Przysięgam kochanie!
I wtedy mężczyzna mógł odejść w spokoju. Chwilę potem żona pomyślała:
"Całe szczęście, że nie zapytał o pozostałych trzech..."

********

Rozmawiają dwaj koledzy:
- No i jak się skończyła twoja awantura z teściową?
- pyta jeden.
- Aaa! Przyszła do mnie na kolanach!
- Tak? No i co powiedziała?
- Wyłaź spod łóżka, ty tchórzu!

********

Ding-dong!
- Dzień dobry pani.
- A to ty Piotrusiu. Co się stało?
- Tata mnie przysłał, bo dłubie przy motorku i nie może sobie poradzić.
- Stary, rusz dupę i idź pomóc sąsiadowi.
- Tata jeszcze mówił, żeby pan sąsiad wziął jakiś specjalny klucz, bo tata nie ma.
- A jaki?
- Szklana pięćdziesiątka...

*******

Baca z gaździną jadą w pole:
- Słuchojcie no baco - zagaduje gaździna - coś mi się wydaje, ze nasa Maryś jest w ciązy.... tylko jak to mozliwe? Chłopaka ni mo, na potancówki nie chodzi, w nocy śpi z nomi...
- A bo z womi tak zowse - zdenerwował się baca - w nocy się porozkrywata, dupy
powypinata i po ciemku poznaj która cyja...

********

A na dokładkę coś dla osób o mocnych nerwach ;-))



Udanego weekendu!

czwartek, 16 stycznia 2014

W życiu piękne są tylko chwile...

Od tamtego wpisu minęło trochę ponad 10 miesięcy. To co się miało naprawić, jeszcze bardziej się pokomplikowało, a ja się zmagam, wciąż zmagam...

W drodze retrospekcji pozwoliłam sobie jeszcze raz przeczytać komentarze do tamtego posta. Pozwólcie że dopiero dzisiaj na nie odpowiem...
  1. Trzymaj się Iwonka.
    Takie rozczarowanie bardzo boli ... z czasem nabierzesz dystansu.
    Jednak przykro jest strasznie .....
  2. Boli, wciąż boli, ale nabrałam dystansu rzeczywiście. Po drodze doszło jeszcze więcej ciężkich spraw, i do nich też mam nadzieję nabiorę dystansu...
  3. Iwono, znam to, wiem jak boli. Podniosłam się, ale ciężka droga przed Tobą. Topienie żali w kieliszku na dłuższą metę tylko pogorszy sprawę. Polecam wkurzenie się, zamiast użalania. Serio.
    Trzymaj się mocno i nie daj się!!!
  4. Jakoś się trzymam choć nie raz bywałam w kawałkach. W iluż to szklankach utopiłam swe żale, zliczyć się nie da. Pora skończyć z tym, więc moje postanowienie noworoczne - każdą sumę którą normalnie przeznaczyłabym na alkohol a go nie kupiłam odkładam, a pod koniec roku zrobię sobie egzotyczne wakacje. Będzie jak znalazł :-) I powiem Ci Gosiu, że jak się tak czasami rzeczywiście zdrowo wkurzę, to jest mi lepiej. Wiem że to tylko na chwilę bo zaraz znowu przychodzi dół, ale to zawsze coś, prawda?
  5. ...słuchaj Ani. Wódka to najgorszy kolega i pomagier. Lepiej się wykrzyczeć, zmęczyć fizycznie. Trzymam kciuki...
  6. Widzisz ile czasu mi zajęło posłuchanie Ani? Krzyczeć nie mogę bo mnie zaraz gardło boli, zmęczyć fizycznie - ciężko się zabrać, ale i na to przyjdzie pora. Trzymaj kciuki dalej proszę, są mi potrzebne.
  7. Najgorzej gdy rozczarowuje nas ktoś bliski,ktoś ważny.Mam nadzieję,że wszystko się ułoży i będzie dobrze.Mam nadzieję,że za chwilę będziesz radosna i szczęśliwa.Że czarne chmury przegna słońce
  8. Na pewno się wszystko ułoży, na pewno będzie dobrze, na pewno będę radosna i szczęśliwa. Za pewno wyjdzie słońce. Ale to jeszcze nie teraz, nie teraz...
  9. Iwonko, czlowiek jest silniejszy, niz jemu samemu moze sie wydawac. Upada wielokrotnie i zawsze powstaje, silniejszy po nowych, bolesnych doswiadczeniach. Nie probuj tlumic bolu alkoholem, nie tylko nie pomoze, ale uczyni go bardziej intensywnym. Rzuc sie w wir pracy, to pozwoli choc na chwile oderwac mysli od przykrych tematow. W najgorszym przypadku zwroc sie o pomoc do lekarza, lekki antydepresant przyniesie Ci ulge.
    Nie jestes sama, pisz, razem sprobujemy zaradzic problemom.
    Trzymaj sie dzielnie!
  10. Panterko kochana, wiem to już niestety, choć upadki wydają się nie mieć końca... Rozmowa z lekarzem pomogła, choć antydepresantów nie dostałam. Żebym tak mogła jeszcze rzeczywiście rzucić się w wir pracy... A tak, kupka dokumentów rośnie, dobrze że wyrozumiale na mnie patrzą :-) Na razie jeszcze nie czuję się na siłach mówić o osobistych problemach na blogu, ale może nadejdzie ten czas. A może nie, nie wiem...
  11. Oj... A ja dopiero zajrzałam... Trzymaj się! Jakby co to pisz e-mailem :), na pewno odpiszę, choć nie twierdzę, że coś mądrego... :D.
    Bardzo mi przykro :(...
  12. Przepraszam że nie napisałam, może by mi pomogło... W każdym razie trzymam Cię za słowo że odpiszesz ;-)
  13. Też znam ten stan, ale uwierz mi, choć to teraz trudne- podniesiesz się. To było wiele lat temu, pozbierałam się,a dziś... dziś rozczarowuje mnie z dnia na dzień bardziej ktoś, kto po niedawnej śmierci mojej mamy powinien być dla mnie jedną z najbliższych osób, jeśli w tej chwili nie najbliższą. Iwono, trzymaj się.
    Joanna
  14. Tak to jest jak rozczarowują najbliżsi. Podnoszę się powoli, bardzo powoli. Jeszcze sklejam kawałki...
  15. Pomyśl ,
    że za rok będziesz na tę sprawę już zupełnie inaczej patrzyła...
    Trzymaj się , wiosna idzie a na wiosnę jest lżej.
  16. Krysiu :-) Rzeczywiście patrzę inaczej, ale nie tak jak bym kiedyś chciała. Dzisiaj może już chcę inaczej, a wiosna znowu idzie :-)
  17. Wysyłam dużo pozytywnej energii, ciepłych myśli i garść siły na prztrwanie. Procenty niech poczekają na świetowanie gdy nadejdzie lepszy dzień.
  18. Mam nadzieję że ta energia jeszcze idzie, bo potrzebuję. A procenty poczekają, oj poczekają...
  19. Nigdzie się stąd nie wybieram! :)
    Jestem, czytam, podziwiam koteczki i przesyłam pozytywne fluidy z prawie już wiosennego Wrocławia :)
    Głowa do góry! :)
  20. Kasiu, zupełnie zapomniałam że nie widzę już od jakiegoś czasu Twojego bloga :-)
  21. Iwonko, chociaż się nie znamy jestem sercem z Tobą. Po czarnych dniach zawsze przychodzą te jasne, chociaż w trudnych chwilach , w to nie wierzymy. Wiem coś o tym. Pozdrawiam Cię najserdeczniej.
  22. Kaprysiu, ja teraz już wierzę że te jasne dni nadejdą, czekam na nie z niecierpliwością.
  23. Hej :)! I jak dzisiaj? Lepiej ciut? U nas słonko :).
  24. Kochana... :-) Dzisiaj - u mnie też troszkę słonka, choć patrz ile czasu minęło? A tak w ogóle to czuję się podle. Może jutro będzie lepiej?
  25. Człowiek jest silny, zawsze się podnosi. Baba tym bardziej ;) Nawet ze złamanym sercem... życie trwa.
    Pozdrawia Cię imienniczka ;)
  26. Baby, ach te baby... Serce się jakoś poskleja, przeszłości już nie. Ale zawsze jest jakaś nowa przyszłość na horyzoncie, prawda?


Choć wciąż jestem załamana, zdruzgotana i niepewna, wiem że życie jest piękne, że niekiedy przynosi coś nieoczekiwanego, niespodziewanego, niewyobrażalnego... Coś się kończy, coś zaczyna, a każdy dzień jest przecież inny, prawda? I chociaż w życiu tak naprawdę piękne są tylko chwile, trzeba łapać je całymi garściami, aby potem nie żałować że coś się przegapiło.

Dziękuję wszystkim którzy kiedykolwiek okazali mi wsparcie, szczególnie tych którzy zrobili to tak naprawdę nie wiedząc o co chodzi. Dziękuję za wiele dobrych słów i za podtrzymywanie na duchu, za "złojenie pasem" kiedy trzeba było również :-)

Pozdrawiam słonecznie


sobota, 11 stycznia 2014

Kaszalot

Normalnie nie piszę w weekendy ale dziś zrobię wyjątek.
Mąż odwoził dziś syna do akademika. Słyszę telefon - "Nie odbierasz i nie odbierasz, a my to na Portobello jesteśmy, po drodze się zatrzymaliśmy, bo wieloryb jest na plaży i tłum ludzi... i jak chcesz to przyjedź. Tylko aparat weź!"
No to wzięłam.
W samochód i jazda. Od domu do Portobello jakieś 10 minut jazdy. Zajeżdżam, faktycznie, mały tłumek, zaparkować ledwo można, ale co chwila ktoś odjeżdża to mi się udało.
I powiem szczerze, UDAŁO to mi się zrobić te zdjęcia które zaraz zobaczycie, bo okazało się że córka podmieniła wypasione akumulatory w aparacie na zwykłe badziewne paluszki z IKEI, które były w stanie pociągnąc tylko jedno zdjęcie z większym zoomem, a i to nie do końca, grrrr...

No ale, kto widział wieloryba z bliska, ręka do góry!
To i ja się chwalę. Niestety, martwy już był, przypłynął z przypływem, oczywiście musiano poczekać do odpływu żeby go przebadać, pobrać próbki itd. Z newsów wyczytałam że pochodził prawdopodobnie z grupy 14 osobników zaobserwowanych w zatoce. Nie wiadomo na razie dlaczego umarł. No ale do dzieła - uwaga - dla niektóych może być drastycznie, dlatego niektóre zrobiłam żeby wyglądały mniej drastyczne :-)

Leży sobie na boku...

To jest jego buzia. I język.

Badają go...

Mierzą...

Pewnie zastanawiają się co zrobić, bo to jednak duża bestia

Na razie przywiązano mu boję żeby było wiadomo gdzie jest jak przyjdzie przypływ.

To prawdopodobnie jeden ze stada kaszalotów, młody niedojrzały osobnik płci męskiej

A wiecie jak on się po angielsku nazywa?
SPERM WHALE... czyli wieloryb plemnikowy, hehehe

(w dalszym ciągu mam wisielczy nastrój więc obrońcy zwierząt nie obrażajcie się za moje hehehe!)

No i mogę już powiedzieć że widziałam WIELORYBA :-)