czwartek, 21 listopada 2013

Dostałam!!!!

Miałam się pochwalić od razu, ale ten czas to po prostu tak goni że go nigdy nie ma...
Otóż - wygrałam, a raczej - wylosowałam - cudowny kalendarz fundacji Kocie Życie. Rozdawajkę zorganizowała Basia na swoim blogu, a mnie się poszczęściło i dostałam pieczołowicie opakowany kalendarz już w zeszłą sobotę!
Kto mnie choć trochę zna, wie, ile dla mnie znaczy jakakolwiek wygrana, bo ja przecież prawie nigdy nic nie wygrałam. Czasami po 3-4 funty w Lotto, ale więcej wydaję niż wygrywam. A tu, w tym tylko roku, już kilka takich niespodzianek. Najpierw cudowny certyfikat od Anki Wrocławianki, potem lustereczko i cienie do powiek Lancome, teraz kalendarz od Basi... Tyle szczęścia w tak krótkim czasie!



Kalendarz jest cudowny, a modele wyjątkowi. Przepraszam za jakość zdjęcia, ale robione było iPadem :-)


Zachęcam do kupna kalendarza na stronie fundacji, można sobie tam także obejrzeć jak wygląda on w środku. Oczywiście wszystkie pieniądze ze sprzedaży przeznaczone są na pomoc podopiecznym.
W ogóle, strona fundacji jest niesamowita! Można na niej znaleźć ogromną ilość informacji na temat kotów, wraz ze szczegółową instrukcją obsługi. Więcej pisać nie będę, zobaczcie sami...


wtorek, 19 listopada 2013

Zimno!

Rano musiałam po raz pierwszy skrobać lód z szyby samochodu, normalnie załatwiam to szybciej, ciepła woda chlust na szybę i wycieraczki, ale dzisiaj chciałam sobie poskrobać :-) A że nie mam skrobaczki do szyb samochodowych, użyłam starej karty lojalnościowej do jakiegoś sklepu, którą trzymam zawsze w samochodzie "w razie co". Znalazłam także moje ulubione czarne skórzane rękawiczki, lekkie a ciepłe, które już spisałam na straty, a szukałam w całym domu i na strychu, i w garażu nawet. Jakoś tak wczoraj zajrzałam kątem oka do schowka w drzwiach bo mi stara pusta butelka po wodzie tam stukała, patrzę, a tam.... są! Cały rok ze mną jeździły!
Naskrobałam się tych szyb, i nawet światła przetarłam, zmarzłam przy tym radośnie i szczęśliwie... A po południu idę do sklepu kupić sobie jakiś drogi (!) podkład bo po tych kremach BB i CC moja skóra się troszkę popsuła, trzeba zatuszować pryszcze na brodzie hihi! 
Myślę o podkładzie Even Better Clinique albo o Flawless Elizabeth Arden. Nie wiem, może skusze się na jeszcze coś innego... Nie mam za dużo doświadczenia w podkładach, bo raczej nie używam, ale widzę że już czas. Córka wysmarowała mnie swoim jakimś Maybelline i wyglądałam całkiem fajnie, tylko kolor troszkę za jasny był. Ha! Będę mogła się nazywać "stara pudernica" w końcu :-)

niedziela, 17 listopada 2013

Mały roczek szczęścia

Dzisiaj mija dokładnie rok, odkąd zawitała do naszego domu Migusia. Rok wspólnego szczęścia małego kotka i jej ludzi. Odkąd jest z nami, wiem jak to jest mieć kota :-)
Niektórzy się oburzą, jak to, to Tiguś nie jest kotem? Ależ owszem jest, ale on  jest KOTEM przez DUŻE KA. Humorzasty, niezależny, wie co to kocie drogi. Ludzie to dla niego personel, który MA się o niego troszczyć i koniec. To taki Kot Prawdziwy.
A Migusia? Migusia to przylepka, mój kochany mruczuś, zabaweczka, kuleczka, maleństwo, wielkie serce, a jednocześnie okropny tchórz. Gdyby nie ona, nie wiedziałabym jak to jest nosić kota na rękach :-) Nie wiedziałabym jak mruczy kot...
Dzisiaj, z okazji naszej małej rocznicy, prezentuję niepublikowane (w większości) zdjęcia panny Migawki. Pół dnia zajęlo mi wyszukiwanie tych które chciałabym pokazać moim czytelnikom, proszę więc o wyrozumiałość, bo wybrać kilka z setek tysięcy to naprawdę żmudna robota :-)
Zdjęcia bez podpisów, raczej chronologicznie, od pierwszych chwil pobytu w nowym domku.
Chwalę się dzisiaj moim małym szczęściem...


































Zmieniła na się Migosława, oj zmieniła, z czarnej postrzępionej posrebrzanej kulki stała się prawie (!) dorosłą, prawie (!) czarną zgrabną kociczką. Dla mnie zawsze będzie kochanym maleństwem. Rośnij zdrowa i jeszcze większa Miguniu!