Rano musiałam po raz pierwszy skrobać lód z szyby samochodu, normalnie załatwiam to szybciej, ciepła woda chlust na szybę i wycieraczki, ale dzisiaj chciałam sobie poskrobać :-) A że nie mam skrobaczki do szyb samochodowych, użyłam starej karty lojalnościowej do jakiegoś sklepu, którą trzymam zawsze w samochodzie "w razie co". Znalazłam także moje ulubione czarne skórzane rękawiczki, lekkie a ciepłe, które już spisałam na straty, a szukałam w całym domu i na strychu, i w garażu nawet. Jakoś tak wczoraj zajrzałam kątem oka do schowka w drzwiach bo mi stara pusta butelka po wodzie tam stukała, patrzę, a tam.... są! Cały rok ze mną jeździły!
Naskrobałam się tych szyb, i nawet światła przetarłam, zmarzłam przy tym radośnie i szczęśliwie... A po południu idę do sklepu kupić sobie jakiś drogi (!) podkład bo po tych kremach BB i CC moja skóra się troszkę popsuła, trzeba zatuszować pryszcze na brodzie hihi!
Myślę o podkładzie Even Better Clinique albo o Flawless Elizabeth Arden. Nie wiem, może skusze się na jeszcze coś innego... Nie mam za dużo doświadczenia w podkładach, bo raczej nie używam, ale widzę że już czas. Córka wysmarowała mnie swoim jakimś Maybelline i wyglądałam całkiem fajnie, tylko kolor troszkę za jasny był. Ha! Będę mogła się nazywać "stara pudernica" w końcu :-)