piątek, 30 sierpnia 2013

Humor piątkowy

Jako że de facto rok szkolny w Polsce jeszcze się nie zaczął, Humor z zeszytów szkolnych musi jeszcze poczekać. Zamiast tego będzie o... komandosach:


I jeszcze kilka faktów z życia znanej osobistości (kto wie jakiej?) które sama przerobiłam na potrzebę chwili:

Co zrobi komandos gdy napadnie go armia? Otoczy ją!

Komandos uczy kamienie jak być twardym.

Komandos szybciej stoi niż ty biegniesz.

Jak komandos robi pompki to odpycha ziemię.

Komandos regularnie oddaje krew, ale nigdy swoją.

Komandos słyszy ultradźwięki i infradźwięki. Słyszy także światło.

Jeśli widzisz komandosa, on ciebie widzi. Jeśli nie widzisz komandosa, prawdopodobnie jesteś kilka kroków od śmierci.

************************
Wesołego weekendu!

środa, 28 sierpnia 2013

Znowu o Świętach

Wstrzeliłam się wczoraj w nastrój jak cholera! Bo oto cóż się dzisiaj stało? Otóż w drodze ze spotkania na spotkanie, wstąpiłam do Costco po pomidorki. Wchodzę - jest 28 sierpnia zauważcie - a tam już od progu to:


Jak choinka to i bombki, piękne, ręcznie malowane, piekielnie drogie


No i oczywiście Mikołaje i inne niezbędne akcesoria, do tego stopnia niezbędne że już dziś, już teraz, trzeba, koniecznie należy je nabyć:




No wszystko pięknie, wybór może jeszcze niezbyt urozmaicony, ale żeby Boże Narodzenie w sierpniu??? To się już w głowie nie mieści! We wrześniu to już widziałam, co roku robią to ludziom, ale teraz??? A na Halloween, który jest przecież o wiele wcześniej tylko to:


Już widzę co się będzie działo w sieciówkach niedługo, brrr...

P.S. Nie widziałam żeby ktokolwiek coś z tego kupował ;-)
P.S.2. Dlaczego w sumie ja tak nienawidzę tych świąt?

wtorek, 27 sierpnia 2013

Święta tuż tuż????

Do szału doprowadzają mnie mojej mamy przygotowania do świąt Bożego Narodzenia w lipcu (!). Ja święta z każdym rokiem lubię coraz mniej, ostatnie były wręcz tragiczne. Kiedyś myślałam że Boże Narodzenie to tradycja, więc trzeba pielęgnować tę tradycję, coś przekazać dzieciom, aby pamiętały. Z biegiem czasu jednak ta tradycja zaczęła przechodzić w groteskę. Bo jak inaczej nazwać naharowanie się przygotowując niezliczoną ilość żarcia dla kilku zaledwie osób, które nie będą w stanie tego przejeść przez tydzień a przetrawić przez następne dwa? Kiedy główną myślą okołoświąteczną dla dzieci stają się prezenty - coraz droższe, coraz wymyślniejsze, coraz trudniejsze do zreazlizowania, wiadomo - kryzys. Kiedy dostajesz w prezencie coraz większe badziewia, od których aż bije "KUPIONE ABY BYŁO"... I pomyśleć że dałam się wciągnąć w tę farsę. Po ostatnich świętach przygotowanych w domu, postanowiłam - takiej imprezy to u mnie już nie będzie. Owszem, pojawia się dylemat, bo dziecko przyjedzie na święta, będzie chciało jeść. Więc zrobię coś, oczywiście, ale tylko tyle aby wystarczyło. Po co gotować gar bigosu, kiedy nikt go już po świętach nie ruszy? Szczerze mówiąc, myślę że dla moich dzieci wystarczyłoby przygotować barszcz z uszkami i pierogi z kapustą, bo i tak tylko to w tym czasie jedzą.
Mam dość tego ciągłego obżarstwa, picia, tego że zawsze na drugi dzień świąt mam dom pełen gości, którzy przyszli wcale nie na moje urodziny. I że ja w swoje urodziny piekę swojego torta, zastawiam stół żarciem, przyjmuję gości. Już w zeszłym roku powiedziałam dość. Nie ruszyłam palcem. Tort był z supermarketu, nie ja go kupiłam, nie ja go nawet jadłam. Przeleżałam pół dnia w łóżku a drugie pół przed telewizorem. Z lampką czerwonego wina w ręce.
Dlaczego teraz piszę o Bożym Narodzeniu? Przecież sierpień jeszcze, do świąt naprawdę daleko. A dlatego że od pobytu w Polsce moja własna matka molestuje mnie o prezenty. Co drugi dzień dzwoni (dlaczego ach dlaczego Netia wymyśliła darmowe rozmowy zagraniczne?) i pyta a co mi kupić, a co kupić dzieciom, a co temu, a co tamtemu. Mówię, mamo, nie wiem, nie obchodzi mnie, ja się was nie pytam, mamo my wszystko mamy, po co będziesz wydawać pieniądze. Ale jak to, mówi ona, przecież muszą prezenty być i kropka. I muszę wiedzieć TERAZ bo mam was dużo i przed świętami nie będę miała pieniędzy a teraz mam to mogę kupić.
Ale mnie to naprawdę nie obchodzi!!! Grrrrr....