poniedziałek, 18 lutego 2013

A teraz mi zazdrośćcie!

Wczoraj była niedziela i w dodatku całkowicie piękny dzień. Zdecydowaliśmy się wypuścić Migusię na mały spacerek po podwórku. Była zachwycona!


Oczywiście asystował jej w odkrywaniu świata starszy brat:


Starszemu bratu wolno wchodzić na niedostępne dla maluchów na razie tereny:


A teraz uwaga, uwaga! To jeszcze nie koniec lutego, a zobaczcie co się u nas dzieje:


Mini-bratki w całej krasie

 Wrzosiec

 Forsycja

Tawułka

A to z północnej strony podwórka

Drzewo-a-raczej-krzak, ten jest wiecznie zielony!

 A to widok z okna:


 

To co, przyszła już czy nie przyszła? Dla mnie wiosna przyjdzie z pierwszymi krokusami. A to już naprawdę niedługo!

piątek, 15 lutego 2013

Chłopiec z latawcem

A tak mnie wzięło filmowo jakoś.
Są filmy które można obejrzeć tylko raz, a są takie że możan i kilka razy. Ten jest dla mnie taki. Angielski tytuł "The kite runner". Jeden z filmów które obejrzałam w czasie świąt, a wczoraj miałam okazję na powtórkę bo leciał wieczorem na BBC4.


Jak zwykle, nie zamierzam opisywać streszczenia choć kilka słów by się przydało. Rzecz dzieje się na przełomie kilkunastu lat, afgański bogacz ucieka wraz z synem przed Armią Radziecką, los rzuca go do Stanów Zjednoczonych. Życie jakoś się toczy, młodzieniec się żeni, ojciec umiera. Nagle mężczyzna dostaje wiadomość od przyjaciela swojego ojca, że ma wrócić do domu. Nie na zawsze oczywiście, wybiera się w odwiedziny bo wie że to coś ważnego. Tam dowiaduje się prawdy która zmienia całe jego życie.

Zachęciłam? Zaintrygowałam?
Kto szuka tak zwanych mocnych wrażeń, akcji, wybuchów, zabili-go-i-uciekł, ten się zawiedzie. Film jest bowiem z gatunku - jak ja to nazywam - opowieści. Opowieści o nieskończonej miłości, zaufaniu, zdradzie i odkupieniu. O tym co naprawdę ważne i istotne w życiu, wszystko na tle autentycznych wydarzeń.
Film powstał na podstawie powieści Khaleda Hosseini pod tym samym tytułem. Autora znam z innej jego powieści - "Tysiąc wspaniałych słońc", którą kupiłam jakieś dwa lata temu i która mną dosłownie wstrząsneła. Pomyślałam wtedy - jaki wspaniały film można by na tej podstawie nakręcić! Więc kiedy natknęłam się na "Chłopca z latawcem", nie wahałam się ani minuty.
Naprawdę polecam!