Wspomniałam już że sporo filmów w okresie świątecznych obejrzałam, wiele z nich po raz pierwszy. A tym który zrobił na mnie największe wrażenie to właśnie ten:
Nie jest moim zamiarem opisywanie filmu ani jego recenzja, choć pewnie te elementy będą nieuniknione. Historia banalna, Iran, mężowi znudziła się żona a nie ma zamiaru płacić na dwie, więc postanawia się jej pozbyć. Knuje więc intrygę dzięki której niewinna kobieta zostaje oskarżona o zdradę męża i w związku tym skazana na śmierć przez ukamienowanie. Wszystko zgodnie z prawem szariatu.
Słyszymy o takich historiach od czasu do czasu, współczujemy, oburzamy się. Przechodzimy nad nimi do porządku dziennego. Cóż, pewnych rzeczy się nie zmieni. Rzecz w tym że wszystko dzieje się w czasach współczesnych i chyba nie do końca zgodnie z prawem, o czym świadczy zażarta walka mieszkańców wioski o nie wydostanie się sprawy poza jej granice. Zbiorowa wina, zbiorowa odpowiedzialność, czyli nikt nie jest winny morderstwa bo stoją za nim wszyscy. No prawie wszyscy, a na pewno przerażająca większość męskiej części społeczeństwa. I co z tego że niektórzy odmawiają wykonania wyroku, niektórzy się tym wszystkim brzydzą, skoro dla pozostałych ten niechlubny akt jest podyktowany wolą bożą. Wszystko w takt cytatów z Koranu i imienia Allaha.
Jak powiedziałam wcześniej, historia jakich wiele, dlaczego więc mną tak wstrząsnęła, że myślałam o tym przez wiele dni i nocy? Ano dlatego że film nakręcony jest bardzo realistycznie, bez efektów specjalnych, bez udawania, przebarwiania. Doskonale zilustrowane emocje pozwalają widzowi wczuć się w sytuację dostatecznie głęboko aby zrozumieć bliżej skomplikowaną atmosferę panującą w przedstawianym środowisku. Film pokazuje rzeczywiste życie w zaściankowym Iranie, gdzie wszyscy znają się doskonale, gdzie króluje obłuda i zakłamanie, gdzie jest prawo i prawo, a jedno mocniejsze od drugiego, a co najgorsze, jedno drugie wyklucza. Widzimy różnicę w pojmowaniu dobra i zła, które to pojmowanie jest niczym innym jak tylko dbaniem o własne dobro i spełnianiem własnych zachcianek. Widzimy różnicę między człowiekiem a człowiekiem. A z czymś takim to ja się absolutnie, bezwzględnie, bezdyskusyjnie nie zgadzam.
* Celowo nie użyłam tutaj słów: dyskryminacja, przemoc, niesprawiedliwość. Dla każdego one znaczą bowiem co innego.
poniedziałek, 14 stycznia 2013
piątek, 11 stycznia 2013
Zmagania edukacyjne Migusi
Większość kotów to intelektualiści, oglądają programy telewizyjne, piszą rozprawy na komputerze lub po prostu surfują w sieci, czytają dostępną prasę a także całą masę książek. Niektóre są zbyt leniwe aby czytać książki więc czytają dzieła... hm, jakby tu powiedzieć, wymagające mniejszego nakładu intelektualnego, na przykład cudze notesiki lub terminarze. W przypadku Migusi, która dopiero zaczyna edukację, wygląda to mniej więcej tak:
Na komputerze Migusia też pracuje czasami, a jakże, a jak się już tak bardzo bardzo zmęczy, to wygląda tak:
Ona po prostu uwielbia spać ze zwieszoną głową! Jak jej się oddycha to ja nie wiem. Ale na pewno to dobra pozycja, wiadomości z przyswojonego materiału wpadają prosto do głowy!
Na komputerze Migusia też pracuje czasami, a jakże, a jak się już tak bardzo bardzo zmęczy, to wygląda tak:
Ona po prostu uwielbia spać ze zwieszoną głową! Jak jej się oddycha to ja nie wiem. Ale na pewno to dobra pozycja, wiadomości z przyswojonego materiału wpadają prosto do głowy!
środa, 9 stycznia 2013
Zmiany
Udało się! Założyłam zakładki tak jak chciałam i w końcu ten blog zaczyna nabierać takiego wyglądu jak planowałam.
Do Jasnej - dzięki za pomoc, nie przydała się bo nie mam polskiej wersji bloggera tylko angielską, ale twoje podpowiedzi dały mi dużo do myślenia i znalazłam to co chciałam, więc jeszcze raz dziękuję bo mnie naprawdę natchnęłaś!
A tak poza tym to zamiast pracować w pracy, spędziłam kilka godzin pracując nad blogiem. Ładny ze mnie pracownik! Zresztą, i tak nic z tej pracy by nie było bo kupiłam sobie nowy samochód i jadę go odebrać w piątek, i jestem taka podekscytowana że głównie o tym myślę. Rozpiera mnie nie tylko radość jednak ale i smutek, bo muszę oddać w rozliczeniu swój dotychczasowy samochód, który mi tak wiernie służył bez żadnych usterek, który jest taki piękny, wymarzony, w którym spędzałam codziennie co najmniej dwie godziny swojego życia... Ech, czuję że bez łez się nie obejdzie, a to TYLKO samochód...
Do Jasnej - dzięki za pomoc, nie przydała się bo nie mam polskiej wersji bloggera tylko angielską, ale twoje podpowiedzi dały mi dużo do myślenia i znalazłam to co chciałam, więc jeszcze raz dziękuję bo mnie naprawdę natchnęłaś!
A tak poza tym to zamiast pracować w pracy, spędziłam kilka godzin pracując nad blogiem. Ładny ze mnie pracownik! Zresztą, i tak nic z tej pracy by nie było bo kupiłam sobie nowy samochód i jadę go odebrać w piątek, i jestem taka podekscytowana że głównie o tym myślę. Rozpiera mnie nie tylko radość jednak ale i smutek, bo muszę oddać w rozliczeniu swój dotychczasowy samochód, który mi tak wiernie służył bez żadnych usterek, który jest taki piękny, wymarzony, w którym spędzałam codziennie co najmniej dwie godziny swojego życia... Ech, czuję że bez łez się nie obejdzie, a to TYLKO samochód...
Subskrybuj:
Posty (Atom)