piątek, 27 lipca 2012

W ładnym szeregu


Dzisiaj to już zostałam zupełnie sama, po odtransportowaniu męża na lotnisko. No niezupełnie sama, bo z kotem przecież. I oto co na mnie czekało po powrocie z lotniska:


A myślałam że myszy u nas nie ma...
Dobrze że tego nie przytaszczył do domu!

wtorek, 24 lipca 2012

Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni

No nie do końca wszyscy. TEN JEDEN został.
Fajnie jest pobyć sobie tak samemu w domu, to znaczy tylko we dwoje. Dawno nam się to nie zdarzyło, więc oprócz spraw codziennych jak praca, remont czy porządki, pora na małe (s)ekscesy.
Bo niby nic innego, ale fajnie tak bez dzieci, i bez świadomości że zaraz mogą wócić, podsłuchać, podejrzeć.  No dobra, wiem że żadne dziecko nie ma zamiaru podglądać rodziców, ale czasami może się przypadkiem zdarzyć. Więc jak nie ma dzieci, można jeść kiedy się chce, pić co się chce, a potem nie trzeba się pilnować, można sobie na golasa pobiec do łazienki. No i nie trzeba drzwi do sypalni zamykać na przykład.  
Ale...
Czy zdarzyło się wam, że w miłosnym uniesieniu zapominacie o świecie, jesteście daleko, w chmurach albo jeszcze wyżej, nie widzicie, nie słyszycie, i nagle tak przypadkiem odwracacie głowę, a tam... dwoje zielonych oczu i kawał sierści z pomrukiem. Ciekawe od jak dawna tam stoi...

Pozdrowienia dla wszsystkich których prawie wszyscy podopieczni wyjechali na wakacje !

piątek, 20 lipca 2012

Pies

Muszę, po prostu muszę o tym napisać. I proszę mnie od razu nie posądzać po przeczytaniu.
Historia jest taka - moja siostra przygarnęła psa. Byli całą rodziną nad jeziorem, przypałętał się pies, nie chciał odejść, był z nimi przez tydzień dzień i noc, nikt go nie szukał, nikt nie wołał, spał na początku pod samochodem, potem już z nimi w namiocie, a namiot mają duży. Po wielu naradach rodzinnych postanowiono że jak nikt się do wyjazdu nie znajdzie, wezmą psa ze sobą. Suczkę. No i wzięli.


W domu wykąpali, zaprowadzili do weterynarza, weterynarz stwierdził że suczka ma około 5 lat, jest zdrowa, zaszczepili, odrobaczyli. Myśleli o sterylizacji, ale troszkę na razie za drogo. Poczekają jeszcze chwilę. Dzieci pokochały psa, opiekują się nim, wychodzą na spacer. A pies - jak nie pies, nie szczeka, nie gryzie, nie ucieka, spokojny, powolny, opanowany. No zaszczekał parę razy, żeby nie było, jak dzieciaki ganiały po mieszkaniu, to i on za nimi ganiał i sobie szczeknął parę razy, w zabawie. Ale żeby jakoś się specjalnie bawić chciał to nie. Raczej głaskać, tulić, ale to nic, myśleli że pies już nie bardzo młody więc figle mu nie bardzo w głowie.
Ostatnio jakoś tak pies przytył, ale to na pewno bo go odkarmili biednego. Coraz częściej też wymyka się do samotności, do łazienki, bo tam największy spokój. Tak myśleli, do wczoraj. Bo wczoraj coś ich naszło że ich ukochana suczka może być ... w ciąży. policzyli, przekalkulowali, pomyśleli. Wszystko się niby zgadza.
Nie kontaktowałam się z siostrą od wczoraj, ale strasznie się martwię. Bo to jest straszny kłopot jednak, takie szczeniaki, i to nie zapowiedziane, i nie oczekiwane. W dodatku kundelki.
Ech, zrobiła siostra dobry uczynek...