czwartek, 5 września 2013

Kilka sposobów na wnerwienie kobiety.

Za kobietą się nie nadąży, każdy to wie, my same też. Raz wesoła, raz smutna, raz kocha, raz się wścieka. A wścieka się najczęściej zupełnie bez powodu. Tak przynajmniej twierdzą mężczyźni. Może mówię tu tylko za siebie, ale na pewno każda pani znajdzie coś z własnego ogródka. Jak najszybciej mężczyzna może wnerwić kobietę?

1. Zostawić załadowaną zmywarkę z umytymi naczyniami i zacząć kolekcjonować brudne naczynia w zlewie.
2. Głośno narzekać odtykając zlew/wannę, komentując ilość włosów która na pewno ten zlew/wannę zatkała.
3. Użyć jej super drogiego kremu przeciwzmarszczkowego do posmarowania sobie rąk.
4. Zasugerować jej wyrzucenie od dawna nienoszonych, super waskich spodni, bo przecież są za małe i niemodne.
5. Usmażyć jej na śniadanie jajecznicę  z dodatkiem stu tysięcy egzotycznych przypraw.
6. Wrzucić limonkę do wódki z colą, chociaż ona nie cierpi, wręcz nie znosi limonki.
7. Zjeść ostatni kawałek sushi, które ona przygotowywała pół dnia.
8. Skomentować jej ubiór przed ważnym wyjściem, np. "Wiesz co, bardziej by ci chyba pasowała tamta niebieska bluzka".
9. Klepnąć znienacka mocno w tyłek, szczególnie kiedy ona leży na brzuchu i czyta książkę.
10. Nie odpowiedzieć na pytanie, które dla niej jest szczególnie ważne w tej chwili..

To tylko dziesięć sposobów jak skutecznie wnerwić kobietę. Jestem pewna że jest ich jeszcze ze sto tysięcy. Może się podzielicie, czym WAS najbardziej wkurzają wasi mężczyźni?


środa, 4 września 2013

O tęsknocie słów kilka

Podaję za Wikipedią:

Tęsknota to uczucie braku czegoś lub kogoś istotnego dla danej osoby. Często pojawia się odczuwanie niepokoju, smutku, zamyślenia. Im bardziej odczuwany jest brak kogoś/czegoś, tym bardziej wzmaga się cierpienie psychiczne. Powodami uczucia tęsknoty mogą być: brak wszelkiego kontaktu z bliskimi lub ograniczenie kontaktu z nimi, spowodowane obiektywną sytuacją losową, subiektywnym stanem psychicznym. Tęsknota odczuwana jest także w związku z pragnieniem posiadania partnera, potrzebą akceptacji i zrozumienia przez niego. Stan tęsknoty może być powodem popadnięcia w depresję.

No dobrze, tak podaje internetowa encyklopedia. Artykułów naukowych, pseudo-naukowych i popularnych na temat tęsknoty jest w internecie zatrzęsienie, więc nie będę się tu rozwodzić nad mechanizmem, przyczyną i skutkiem tejże. Skupię się natomiast zupełnie egoistycznie na sobie, bo zupełnie nieoczekiwanie i wszechobecnie mnie właśnie owo uczucie ostatnio nawiedza. Prawdopodobnie ma to związek z nadchodzącym wielkimi krokami syndromem pustego gniazda, być może składa się na to szereg wydarzeń, które zdarzają się ostatnio w moim życiu, a może po prostu wiek. Tęsknota...

Człowiek od urodzenia za czymś tęskni. Dziecko tęskni za mamą, za babcią, za pieskiem. Ja tam za babcią nie tęskniłam, miałam ją co tydzień, bo rodzice "oddawali" mnie z siostrą na weekendy i wcale im się nie dziwię. A nam było fajnie, bo z babcią wiadomo, można więcej niż z mamą. Tato pracował długie lata za granicą i przyjeżdżał raz na kilka miesięcy, potem co kilka tygodni. Czy tęskniłam? Chyba bardziej za prezentami i słodyczami niż za nim. Chyba byłam jednak bardzo rozpuszczona, bo jak sobie przypominam swoje dzieciństwo, to nie tęskniłam za nikim i niczym. Uczucia braku kogoś nie miałam, a uczucie braku czegoś zastępowałam pragnieniem tego czegoś. Czasami tak głębokim, że musiałam to mieć. I nie chodzi tu o rzeczy materialne, bynajmniej, bo ja materialistką nie jestem, chodzi o czyny raczej. Jak zapragnęłam kąpać się w jeziorze, to żeby mama na głowie stawała i szlabany dawałą, ja się w tym jeziorze wykąpać musiałam. Nie myślcie sobie w tym momenncie tak bardzo źle o mnie - ja byłam BARDZO rozsądnym dzieckiem, jezioro duże, plaża publiczna, ratownicy, granice których przekraczać nie miałam zamiaru. 
Jako że miałam dwie młodsze siostry, opieką nad którymi nieustannie dzieliła się ze mną moja mama, miałam ciągłą i niezaspokojoną potrzebę wolności, której przecież miałam tak mało. I tak zrodziła się we mnie tęsknota. Tęsknota za wolnością.
A potem przyszło samo życie.
Żyłam szybko, żyłam intensywnie, zupełnie nie po kolei. Szkoła, studia, dzieci, nie miałam czasu na zaspokajanie własnych potrzeb. Nie miałam powodów aby zauważyć uczucie braku czegoś lub kogoś, choć co pewien czas pojawiał się w mym życiu pewien specyficzny jego element, dzięki któremu mogłam się cofnąć do czasów kiedy zaczynałam tęsknić za wolnością. I tak przez wiele lat. 
Dzieci rosły, życie toczyło się swoim torem i nagle przyszedł czas że tęsknota dopadła i mnie. Niewypowiedziana, niewyobrażona tęsknota na emigracji, ale trzeba było jakoś stawić jej czoła, jakoś zwalczyć, bo żyć przecież trzeba. To było bardzo smutne, ale ciekawe doświadczenie. Tęsknota za krajem, za domem, za bliskimi. Tutaj nazywają to bardzo ładnie "homesickness" czyli w wolnym tłumaczeniu choroba z tęsknoty za domem. 
Mówią że co nas nie zabije to nas wzmocni. Być może tak jest. Być może potrafiłabym poradzić sobie uczuciem tęsknoty zamieniając je na nostalgię, na smutek, zamyślenie. Być może mogłabym z chłodnym czołem i uniesioną głową rozliczyć się z sentymentami, bo życie twarde jest i do przodu trzeba, do przodu... Więc dlaczego tak tęsknię ogromnie do czegoś co dawno minęło, do czego mieć nie mogę, czego mieć mi po prostu nie wolno?
Czy to w ogóle jest tęsknota???


poniedziałek, 2 września 2013

Pierwszy dzień szkoły

Wszystkim dzieciaczkom które zaczynają dziś szkołę po raz pierwszy, składam serdeczne życzenia samych sukcesów i w ogóle, wesołego roku szkolnego. Mamom i tatusiom przede wszystkim wytrwałości i cierpliwości. Nie każde dziecko jest genialne, nie każde musi zostać naukowcem. Miejcie to na uwadze, drodzy rodzice. Co nie oznacza że pilnować do nauki nie trzeba. Ale i poświęcić się trzeba wiele razy, wszak to do młodzieży świat należy!


Foto znalezione w internecie