Kiedyś miałam migreny. Straszne migreny, z aurą i tym wszystkim, co tam migrenowcy mają. Lata to trwało, aż kiedyś, jakieś dziesięć lat temu, a może i dawniej, zdiagnozowano u mnie niedoczynność tarczycy. Wraz z przyjmowaniem leków i uregulowaniem hormonów, a może też z wiekiem (?) podwyższyło mi się ciśnienie krwi i z nieboszczyka stałam się normalnym człowiekiem. Z tym wszystkim minęły mi również migreny.
Nie miałam tego cholerstwa przez lata całe, głowa bolała mnie bardzo sporadycznie, zazwyczaj po hucznej balandze. Od jakiegoś czasu więc nie piję "hucznie", ot dla rozrywki od czasu do czasu, ostatnio sobie pofolgowałam w kwietniu przy pożegnianiu mojego szefa i mocno to odchorowałam, więc dziękuję, wolę nie. Ale zauważyłam, że od jakiegoś czasu nie mogę się jakoś porządnie wyspać, rano poduszka jest wymiętolona a ja obolała. W ciągu dnia ból głowy się nasilał, wieczorami Chłop dzielnie masował, często ból był tak silny, że musiałam brać paracetamol i ibuprofen (bo jedno na mnie nie działa), a ja miałam już dość wszystkiego. Bóle wszelakie ustały na Malediwach, więc uznałam, że to stres i przemęczenie widocznie było. Ale po powrocie do domu wszystko wróciło. Zaczęłam szukać po internetach. Odkryłam, że to przez... poduszkę.
Jestem osobą śpiącą na boku, a czasami na brzuchu. Lubię poduszki miękkie i nie za wysokie. Mam dobre, drogie poduszki z puchu gęsiego, mięciutkie i nie za wysoki, czyli takie jakie lubię. A jednak, codziennie rano poduszka wygląda jak wałek. Czyli nieświadomie dostosowuję ją sobie do pozycji bo mi po prostu się źle leży. Znalazłam, że najlepiej powinnam mieć poduszke z memory foam (nie wiem jak to jest po polsku), czyli takiej pianki, która się ugniata do pozycji ciała a potem wraca na swoje miejsce. Chłop wyciągnął więc z czeluści poduszke memory foam, żebym sobie spróbowała. Owszem, dwie noce przespałam, głównie na plecach. Uznałam, że to nie to, bo za wysoka jednak. Szukałam dalej. I w końcu znalazłam takie coś:
Nazywa się Memory Foam Bamboo Pillow, czyli poduszka piankowa z bambusem.
Droga, ale postanowiłam spróbować, szczególnie, że producent daje dziesięć lat grawancji i 30 dni okresu próbnego, w ciągu którego mogę zwrócić poduszkę, jeśli nie będzie mi pasowała. Zamówiłam sobie na Amazonie i tadam! Przyszła!
Tak wygląda bez poszewki. Jak zwykła poduszka.
Poduszka jest z pianki elastycznej, a poszewka jest z włókna bambusowego, które bardzo lubię, bo jest mięciutkie i delikatne, a przy tym przyjemne w dotyku i nie przegrzewa się. Od lat kupuję skarpetki i koszulki z bambusa i bardzo sobie chwalę. Poza tym poszewka ma wzór pandy w górnym rogu :-)
A co najważniejsze, poduszka jest nie za wysoka, niebywale miękka ale bardzo elastyczna, kiedy położyłam na niej głowę po raz pierwszy, czułam się, jakbym zanurzała się w chmurze. Bardzo duża różnica w porównianiu do poprzedniej poduszki memory foam, którą próbowąłam.
Mam ją dopiero tydzień, więc jeszcze nie przesądzam. Ale od tygodnia nie miałam żadnego bólu głowy, czy karku, czy szyi. Na razie jestem zachwycona.
To zdumiewające, jak wiele zależy od głupiej poduszki.
P.S.
NIE JEST TO POST SPONSOROWANY. Napisałam to żeby zwrócić uwagę na to, jak ważny jest dobry sen i właściwa pozycja :-)