piątek, 13 stycznia 2017

Humor na piątek

Dzisiaj humor rodzinny. Zapraszam.


*****
Żona żali się mężowi:
- Stefan, czemu ja mam ciągle tyle roboty w mieszkaniu!?
- Śpisz w nocy to ci się zbiera!


*****
Żona mówi do męża przy śniadaniu:
- Założę się, że nie wiesz, jaki dziś jest dzień.
- Ależ wiem, kochanie - odpowiada spokojnie mąż.
Następnie małżonek wychodzi do pracy, a po jakimś czasie kurier przynosi żonie wielki bukiet czerwonych róż. Po godzinie kurier doręcza ogromną bombonierkę, i kolejni w ciągu dnia jeszcze kilka prezentów. Mąż wraca z pracy, a żona cała w skowronkach do niego:
- Dziękuję kochanie! To najwspanialszy Dzień Sprzątania Świata w moim życiu!


*****
Wnuczek pyta babcię:
- Babciu, czym ty do nas przyjechałaś?
- Pociągiem, a dlaczego pytasz?
- Bo tata mówi, że cię diabli przynieśli.


*****
Kobieta zamawia u malarza swój portret:
- Proszę mnie namalować w brylantowych kolczykach, z brylantową kolią i z szafirowymi spinkami do włosów. A na nadgarstkach brylantowe bransoletki.
- Ależ proszę pani, pani nie ma na sobie nic z tych rzeczy!
- No nie mam. Ale gdybym umarła wcześniej niż mój mąż, to on się na pewno natychmiast znowu ożeni. A ja chcę żeby tę jego drugą trafił szlag, jak będzie szukać tej biżuterii.


*****
Wigilijny wieczór. Ktoś dzwoni do drzwi. Kobieta otwiera i serce skoczyło jej do gardła. To jej mąż. Ledwo go poznała! Ostatni raz widzieli się, kiedy ich synek - dziś prawie dorosły - szedł do przedszkola...
- Cześć - mówi facet.
- Cześć? - pyta kobieta. - Piętnaście lat temu wyszedłeś z domu po papierosy, teraz wracasz i tyle masz mi do powiedzenia?
- O rany, masz rację! Papierosy! Czekaj, zaraz wracam.


*****
Rozmawiają dwie kobiety:
- Ech, życie... Wracasz z pracy i zapieprzasz w domu. Dzisiaj podłogi myłam, jutro okna...
- A mąż?
- A mąż na szczęście sam się potrafi umyć.


*****
Pan Władek wraca po alkoholowym przyjęciu do domu. Puka do drzwi.
- To ty, Władek? - pyta się przez drzwi żona.
Odpowiada jej milczenie, więc wraca do łóżka. Po chwili znowu słyszy pukanie.
- Władek, czy to ty pukasz?
Cisza, więc żona na dobre udaje się na spoczynek. Rano otwiera drzwi i widzi swojego męża na wycieraczce, trzęsącego się z zimna.
- Władziu, to ty pukałeś w nocy?
- Ja...
- To dlaczego nie odpowiadałeś na moje pytania?
- Jak to nie odpowiadałem? Kiwałem głową.



*****
Żyd postanowił wysłać żonę do sanatorium. Przed wyjazdem dał jej 500 zł i upomniał:
- Stara, tylko ty mi tam nie szalej w tym sanatorium.
Stara wyjechała, a po tygodniu do drzwi małżonka puka listonosz.
- Dzień dobry! Jest przekazik na 5000 zł.
Zdziwiony Żyd sprawdza nadawcę i nie może uwierzyć, gdyż nadawcą jest jego żona.
- Może ona tam jakiś interes zrobiła - pomyślał mąż.
Mija kolejny tydzień i znowu listonosz puka do drzwi. Tym razem paczka. Nadawcą znowu jest żona, a w środku znajduje się piękne, karakułowe futro. Mąż zaczyna się zastanawiać jak sobie radzi jego żona, a w międzyczasie pojawia się kurier z przesyłką. Szok. Po rozpakowaniu w pudełku jest kolia brylantowa... Mąż nie może wytrzymać i chce się dowiedzieć, co za interes zrobiła jego żona i postanawia pojechać do sanatorium. Dociera nad ranem do domu sanatoryjnego, puka do pokoju, w którym przebywa jego żona. Cisza. Puka drugi raz i nic. Wali wściekły w drzwi. Nic. Naciska na klamkę - otwarte. Wchodzi i widzi jak jego żona śpi naga w objęciach nagiego, obcego mężczyzny i drze się co sił w gardle:
- Stara, co ty robisz z tym gołym człowiekiem, do jasnej cholery?!
Na to zbudzona małżonka odpowiada:
- Cicho, cicho bądź - i pyta - kasa doszła?
Mąż odpowiada, że tak.
- A futra?
- Też.
- A co z kolią?
- Też jest.
- No, widzisz, to wszystko od niego - mówi żona.
Żyd milczy przez chwilę, a potem mówi:
- Kochanie, to ty go przykryj, bo on się nam przeziębi.



czwartek, 12 stycznia 2017

Siedem minut po północy

Wczoraj obejrzałam przepiękny film, którego tytuł po angielsku wcale nie przypomina tego po polsku, bo nazywa się "A Monster Calls" czyli polskie "Siedem minut po północy".
Był on ostatni na mojej liście filmów do obejrzenia w tym miesiącu, już nawet miałam go sobie odpuścić, ale wczoraj był nasz wieczór kinowy a to był jedyny film, którego jeszcze nie widziałam. O, jakże się myliłam!



Spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Myślałam, że to kolejny obraz dla dzieci w stylu "BFG" i "Peter's Dragon", a to co zobaczyłam to wspaniały, przejmujący, niezwykle mądry film o uczuciach, emocjach, o próbie radzenia sobie z czymś, czego nie jest się do końca świadomym.
Jak zwykle, nie będę opisywała fabuły, bo nie chcę zepsuć oglądania ewentualnym widzom, zresztą kto chce, może sobie wyguglowac profesjonalne recenzje.
Film świetnie się ogląda, od początku do końca nie zamknęło mi się oko ani na moment, a ostatnimi czasy naprawdę mam trudności z pozostaniem w stanie świadomości w kinie. Nawet na "Rogue One" i "Jack Reacher" przysypiałam i to nie z powodu grypy. O czymś to świadczy. Nie jest to kino akcji, ale sporo efektów specjalnych, ze względu na specyfikę tematu. Wątek główny przeplatany jest przepięknymi animowanymi historiami, plastycznymi i pomyslowymi, a morał każdej z nich jest podobny - że życie nie jest czarno-białe, że wygrany bohater nie zawsze jest krystalicznie czysty, co z kolei nie oznacza że jest to złe zakończenie opowieści. My jako dorośli to wszystko wiemy, ale to nie my jesteśmy głównymi odbiorcami filmu, choć film nie jest przeznaczony dla małych dzieci. Główny bohater nie zna tych prawd, dlatego są mu one wyjaśniane po kolei w tej historii, w sposób bolesny ale zrozumiały.
"Siedem minut po północy" to uniwersalna opowieść dla każdego, o sile wyobraźni, przemijaniu i akceptowaniu swojego losu. Na końcu głównym przyjacielem widza jest chusteczka higieniczna. Ja się trzymałam dzielnie, ale Chłop mi się rozpłakał i ja wiem dlaczego.



Trochę spóźniony ten mój opis, bo film powoli już wychodzi z kin robiąc miejsce na Oskarowe propozycje, ale bardzo zachęcam do obejrzenia, jeśli będziecie mieli okazję, niekoniecznie w kinie. Na pewno się nie zawiedziecie.


środa, 11 stycznia 2017

O spaniu

Ostatnio źle sypiam. To znaczy ostatnio, odkąd wolne się skończyło, rozumiecie. No bo tak, człowiek się przyzwyczaił do późnego chodzenia do łóżka, bo rano spać mógł do oporu. A teraz co. Codziennie rano chcę zamordować budzik, gdyby nie to że jest zamontowany w mojej komórce to bym go już dawno zabiła. Gier mi szkoda.
Codziennie miewam dziwne sny, a to o samochodach na przykład, a to o domu, moim starym polskim domu, który nie wyglądał tak jak naprawdę wyglądał tylko chyba tak jak ja go chciałabym widzieć. A z tym ostatnim to wydaje mi się że ten dom pojawił się już w moich snach wielokrotnie, w różnych formacjach i scenariuszach. Chłop codziennie każe mi opowiadać te sny ze szczegółami, jakby to miało jakieś znaczenie. Jak mu kiedyś opowiedziałam o pierścionku z niebieskim oczkiem, to dotąd dociekał co to za pierścionek był, że aż w internet wlazłam i mu pokazałam to co było najbliższe wyglądem. A może on chce dom kupić taki jak w moich snach, żeby był wymarzony??
Do chęci zamordowania budzika rano w znacznej mierze przyczynia się rozrywka, której to oddajemy się namiętnie ostatnio. I nie jest to seks, alkohol też nie. Bo przestałam pić w większych ilościach, a lampka wina czy jeden drink raz na jakiś czas raczej bezsennością nie grozi, a z tym pierwszym to zarządziłam że owszem, można się zabierać ale pod warunkiem że skończy się przed dwunastą trzydzieści od niedzieli do czwartku, bo rano trzeba wstać. Tak że z seksu raczej nici w najbliższej przyszłości, bo Chłop ogarnięty przemożną chęcią rywalizacji zaczął przynosić z pracy SUDOKU :-) Więc siedzimy i rozwiązujemy i nie kończy się niestety przed północą, bo ja jestem miszcz sudoku, a Chłopu tylko raz udało się mnie pokonać czasowo i to w przewadze, bo byłam po lampce wina i dwóch dżinach z tonikiem, przez co myślało mi się bardzo jasno i przejrzyście, tylko jakoś cyferki się nie wstawiały tam gdzie trzeba. No i walczy teraz Chłop o kolejne zwycięstwo, ale jam Miszcz jest, więc ciężko mu będzie, chyba że się wytrenuje. Żeby się nie nudzić kiedy on kończy - zawsze pytam czy mu pomóc, ale odtrąca pomocną dłoń, drań jeden! - ja oddaję się przyjemnościom takim jak Clash of Clans albo Candy Crush.
No i to dlatego ostatnio źle sypiam. Przez Sudoku.

A tak dla rozrywki, proszę bardzo, coś i dla Was. Średnie w trudności, dajcie znać jak Wam poszło ;-)