Ostatnio źle sypiam. To znaczy ostatnio, odkąd wolne się skończyło, rozumiecie. No bo tak, człowiek się przyzwyczaił do późnego chodzenia do łóżka, bo rano spać mógł do oporu. A teraz co. Codziennie rano chcę zamordować budzik, gdyby nie to że jest zamontowany w mojej komórce to bym go już dawno zabiła. Gier mi szkoda.
Codziennie miewam dziwne sny, a to o samochodach na przykład, a to o domu, moim starym polskim domu, który nie wyglądał tak jak naprawdę wyglądał tylko chyba tak jak ja go chciałabym widzieć. A z tym ostatnim to wydaje mi się że ten dom pojawił się już w moich snach wielokrotnie, w różnych formacjach i scenariuszach. Chłop codziennie każe mi opowiadać te sny ze szczegółami, jakby to miało jakieś znaczenie. Jak mu kiedyś opowiedziałam o pierścionku z niebieskim oczkiem, to dotąd dociekał co to za pierścionek był, że aż w internet wlazłam i mu pokazałam to co było najbliższe wyglądem. A może on chce dom kupić taki jak w moich snach, żeby był wymarzony??
Do chęci zamordowania budzika rano w znacznej mierze przyczynia się rozrywka, której to oddajemy się namiętnie ostatnio. I nie jest to seks, alkohol też nie. Bo przestałam pić w większych ilościach, a lampka wina czy jeden drink raz na jakiś czas raczej bezsennością nie grozi, a z tym pierwszym to zarządziłam że owszem, można się zabierać ale pod warunkiem że skończy się przed dwunastą trzydzieści od niedzieli do czwartku, bo rano trzeba wstać. Tak że z seksu raczej nici w najbliższej przyszłości, bo Chłop ogarnięty przemożną chęcią rywalizacji zaczął przynosić z pracy SUDOKU :-) Więc siedzimy i rozwiązujemy i nie kończy się niestety przed północą, bo ja jestem miszcz sudoku, a Chłopu tylko raz udało się mnie pokonać czasowo i to w przewadze, bo byłam po lampce wina i dwóch dżinach z tonikiem, przez co myślało mi się bardzo jasno i przejrzyście, tylko jakoś cyferki się nie wstawiały tam gdzie trzeba. No i walczy teraz Chłop o kolejne zwycięstwo, ale jam Miszcz jest, więc ciężko mu będzie, chyba że się wytrenuje. Żeby się nie nudzić kiedy on kończy - zawsze pytam czy mu pomóc, ale odtrąca pomocną dłoń, drań jeden! - ja oddaję się przyjemnościom takim jak Clash of Clans albo Candy Crush.
No i to dlatego ostatnio źle sypiam. Przez Sudoku.
A tak dla rozrywki, proszę bardzo, coś i dla Was. Średnie w trudności, dajcie znać jak Wam poszło ;-)
środa, 11 stycznia 2017
wtorek, 10 stycznia 2017
1000 szybkim tempem
Niektórzy ludzie piszą pamiętniki, inni dzienniki, znam takiego, który prowadzi dziennik już 25 lat. Dziennik! Czyli ponad 9 tysięcy wpisów. Wyobrażacie to sobie?
Wczoraj przekroczyłam pewną magiczną granicę.
To jest mój 1002 wpis. Czyli wczoraj był 1001. FrauBe, możesz czuć się wyróżniona, wpis dedykowany Tobie jest moim pierwszym w nowym tysiącu :-)
No ale dlaczego o tym piszę? No bo, Mili Moi, nowy rok to czas podsumowań, a jak wiecie, u mnie żadnych podsumowań roku nie było, bo co tu podsumowywać. Fajnie jest i tyle, człowiek żyje, codziennie go gdzieś w boku łupie, stąd wiadomo że żyje bo jakby przestało łupać to znaczy że trup.
Zauważyłam jednak ostatnio, że zdarza mi się sięgnąć do bloga żeby sobie przypomnieć co się działo wtedy i wtedy, pamięć ludzka bowiem zawodna nieco jest. A że się taki mały jubileusz zdażył, postanowiłam zrobić podsumowanie wpisów. Tak więc, oto 1000 zmagań duszy z ciałem w wielkim skrócie:
Wpis Numer 1 - Znowu Piszę bloga.
Był to piątek, 25 lutego, byłam strasznie niewyspana bo czekałam całą noc na kota. Który to nie raczył zjawić się na pobudkę, ani nawet mnie szarpnąć za łydke jak się już pojawił. Pewnie z głodu.
Wpis Numer 100 - Wigilijne rozterki.
Znowu piątek, tym razem 16 grudnia. Z wielkich planów posprzątania biurka przed świętami nici. Wkurzam się na szwagierkę (teraz już byłą), bo mi kazała żarcie na wigilię przynieść. A co, czy ja nigdy nic nie przynosiłam? Zawsze coś przynosiłam jak wybieraliśmy się do nich, nigdy nie prosiłam jej o przyniesienie czegoś konkretnego. Zawsze przyniosła, oczywiście, bo tak się robi, ale żeby zaraz od razu kazać? Wtedy przestałam ją lubić, a wisieńka na torcie to był mój prezent urodzinowy dwa dni później. O żesz!
Ale za to jakie zdjęcie mam w komentarzach!
Wpis Numer 200 - Konkurs na kocią minkę.
Poniedziałek, 12 listopada. Zdjęcie Tigusia na konkurs u Jasnej. Jaki on był wtedy młody..
Wpis Numer 300 - Dorosłe dzieci.
Kolejuny poniedziałek, 17 czerwca. Chwalę się synem, który właśnie skończył 18 lat i kolejnym dołem, ale jak popatrzę na rok to wcale się nie dziwię że miałam doła. Był to dół właściwie permanentny, z powodu pewnego człowieka, ale wtedy myślałam że to z powodu wyfruwania dzieci z gniazda. A pod spodem Anka Wrocławianka chwali się wnukami ;-)
Wpis Numer 400 - Złota książka.
Tym razem czwartek, 30 stycznia. Narzekam na córkę że zepsuła laptopa i ubolewam że nie mogę dokończyć Winnetou. Chwalę się także zakupiona trylogią w trzech kolorach i postanawiam przeczytać część złotą już w sobotę. Bo normalnie zasypiam po kilku stronach, a w sobotę to nie. Zdjęcie komentarzach mam już podobne do ludzi.
Wpis Numer 500 - I tak rodzi się historia.
Pamiętna środa, 9 lipca. Niemcy poprzedniej nocy wpieprzyli Brazylii 7:1, a za chwilę zostaną Miszczami Świata. Ja jeszcze tego nie wiem, ale kciuki czymam. Powiewam nawet niemiecką flagą.
Normalnie świat się kończy... Ech, lato było takie piękne tamtego roku.
Wpis Numer 600 - Piękne i dzikie.
Wtorek 25 listopada. Jak ten czas szybko leci. Macham sobie ogonkiem jako syrenka i podziwiam dzikość morza. A także sielskość rzecznej przystani.
Wpis Numer 700 - No właśnie!
Środa 20 maja. Właściwie to nie wiem o czym i po co jest ten wpis. Zakochałam się nieszczęśliwie czy jak?
Wpis Numer 800 - Post o ortografii.
Wtorek. 24 listopada. O matkozcórkom!!! Czy ktoś umie to rozszyfrować???
Wpis Numer 900 - To co byś powiedziała?
I znowu wtorek, 10 maja. Zazdraszczam koleżankom po fachu i sama montuję wpis refleksyjny. Zastanawiam się długą chwilę co napisać, bo nie jest łatwo, choć zna się odpowiedź. Przytaczam konwersacje z synem, pouczam córkę, któa i tak wie wszystko lepiej, a na końcu chwale sie jaka jestem piękna.
A te sto milionów....
Wpis Numer 1000 - Humor na piątek.
Piątek 9 stycznia. Piątek bardzo niedawno, trzy dni temu piątek. To chyba każdy jeszcze pamięta. O dziewicach orleańskich i o Józku, który nie chciał pożyczyć trzech dych. A może w końcu pożyczył. Kto wie.
I tak to ekspresowym tempem dobrnęliśmy do końca.
Niestety, do samiuśkiego to jeszcze trochę brakuje, bo ja nie zamierzam przestać i będę Was zamęczać różnymi tekstami, Zgodnie z weną którą raz mam a raz jej nie mam. Tak że zapraszam na kolejny wpis, już niedługo.
Wczoraj przekroczyłam pewną magiczną granicę.
To jest mój 1002 wpis. Czyli wczoraj był 1001. FrauBe, możesz czuć się wyróżniona, wpis dedykowany Tobie jest moim pierwszym w nowym tysiącu :-)
No ale dlaczego o tym piszę? No bo, Mili Moi, nowy rok to czas podsumowań, a jak wiecie, u mnie żadnych podsumowań roku nie było, bo co tu podsumowywać. Fajnie jest i tyle, człowiek żyje, codziennie go gdzieś w boku łupie, stąd wiadomo że żyje bo jakby przestało łupać to znaczy że trup.
Zauważyłam jednak ostatnio, że zdarza mi się sięgnąć do bloga żeby sobie przypomnieć co się działo wtedy i wtedy, pamięć ludzka bowiem zawodna nieco jest. A że się taki mały jubileusz zdażył, postanowiłam zrobić podsumowanie wpisów. Tak więc, oto 1000 zmagań duszy z ciałem w wielkim skrócie:
Wpis Numer 1 - Znowu Piszę bloga.
Był to piątek, 25 lutego, byłam strasznie niewyspana bo czekałam całą noc na kota. Który to nie raczył zjawić się na pobudkę, ani nawet mnie szarpnąć za łydke jak się już pojawił. Pewnie z głodu.
Wpis Numer 100 - Wigilijne rozterki.
Znowu piątek, tym razem 16 grudnia. Z wielkich planów posprzątania biurka przed świętami nici. Wkurzam się na szwagierkę (teraz już byłą), bo mi kazała żarcie na wigilię przynieść. A co, czy ja nigdy nic nie przynosiłam? Zawsze coś przynosiłam jak wybieraliśmy się do nich, nigdy nie prosiłam jej o przyniesienie czegoś konkretnego. Zawsze przyniosła, oczywiście, bo tak się robi, ale żeby zaraz od razu kazać? Wtedy przestałam ją lubić, a wisieńka na torcie to był mój prezent urodzinowy dwa dni później. O żesz!
Ale za to jakie zdjęcie mam w komentarzach!
Wpis Numer 200 - Konkurs na kocią minkę.
Poniedziałek, 12 listopada. Zdjęcie Tigusia na konkurs u Jasnej. Jaki on był wtedy młody..
Wpis Numer 300 - Dorosłe dzieci.
Kolejuny poniedziałek, 17 czerwca. Chwalę się synem, który właśnie skończył 18 lat i kolejnym dołem, ale jak popatrzę na rok to wcale się nie dziwię że miałam doła. Był to dół właściwie permanentny, z powodu pewnego człowieka, ale wtedy myślałam że to z powodu wyfruwania dzieci z gniazda. A pod spodem Anka Wrocławianka chwali się wnukami ;-)
Wpis Numer 400 - Złota książka.
Tym razem czwartek, 30 stycznia. Narzekam na córkę że zepsuła laptopa i ubolewam że nie mogę dokończyć Winnetou. Chwalę się także zakupiona trylogią w trzech kolorach i postanawiam przeczytać część złotą już w sobotę. Bo normalnie zasypiam po kilku stronach, a w sobotę to nie. Zdjęcie komentarzach mam już podobne do ludzi.
Wpis Numer 500 - I tak rodzi się historia.
Pamiętna środa, 9 lipca. Niemcy poprzedniej nocy wpieprzyli Brazylii 7:1, a za chwilę zostaną Miszczami Świata. Ja jeszcze tego nie wiem, ale kciuki czymam. Powiewam nawet niemiecką flagą.
Normalnie świat się kończy... Ech, lato było takie piękne tamtego roku.
Wpis Numer 600 - Piękne i dzikie.
Wtorek 25 listopada. Jak ten czas szybko leci. Macham sobie ogonkiem jako syrenka i podziwiam dzikość morza. A także sielskość rzecznej przystani.
Wpis Numer 700 - No właśnie!
Środa 20 maja. Właściwie to nie wiem o czym i po co jest ten wpis. Zakochałam się nieszczęśliwie czy jak?
Wpis Numer 800 - Post o ortografii.
Wtorek. 24 listopada. O matkozcórkom!!! Czy ktoś umie to rozszyfrować???
Wpis Numer 900 - To co byś powiedziała?
I znowu wtorek, 10 maja. Zazdraszczam koleżankom po fachu i sama montuję wpis refleksyjny. Zastanawiam się długą chwilę co napisać, bo nie jest łatwo, choć zna się odpowiedź. Przytaczam konwersacje z synem, pouczam córkę, któa i tak wie wszystko lepiej, a na końcu chwale sie jaka jestem piękna.
A te sto milionów....
Wpis Numer 1000 - Humor na piątek.
Piątek 9 stycznia. Piątek bardzo niedawno, trzy dni temu piątek. To chyba każdy jeszcze pamięta. O dziewicach orleańskich i o Józku, który nie chciał pożyczyć trzech dych. A może w końcu pożyczył. Kto wie.
I tak to ekspresowym tempem dobrnęliśmy do końca.
Niestety, do samiuśkiego to jeszcze trochę brakuje, bo ja nie zamierzam przestać i będę Was zamęczać różnymi tekstami, Zgodnie z weną którą raz mam a raz jej nie mam. Tak że zapraszam na kolejny wpis, już niedługo.
poniedziałek, 9 stycznia 2017
Specjalnie dla FrauBe
Tego posta miało nie być, w zamierzeniu miałam inny, ale trudno, jak mus to mus, inny będzie jutro.
FrauBe, jako że dwa razy zaliczyłaś stan agonalny, to pozwolę sobie zrobić to jeszcze raz, chociaż wolę Cię żywą niż umartą.
Drodzy Pozostali Czytelnicy, wybaczcie że do Was się nie zwracam z tym postem, ale jak chcecie to oczywiście możecie pooglądać, bo czytać nie ma co :-)
Brzydkie bo brzydkie, wiadomo bo z komórki, ale jak się Tobie FrauBe podobały poprzednie to te może też się spodobają. Oto pozostałe popisy fotograficzne ze Scarborough. Powiększą się po kliknięciu.
FrauBe, jako że dwa razy zaliczyłaś stan agonalny, to pozwolę sobie zrobić to jeszcze raz, chociaż wolę Cię żywą niż umartą.
Drodzy Pozostali Czytelnicy, wybaczcie że do Was się nie zwracam z tym postem, ale jak chcecie to oczywiście możecie pooglądać, bo czytać nie ma co :-)
Brzydkie bo brzydkie, wiadomo bo z komórki, ale jak się Tobie FrauBe podobały poprzednie to te może też się spodobają. Oto pozostałe popisy fotograficzne ze Scarborough. Powiększą się po kliknięciu.
No i na koniec dwa filmiki, o boszszsze jak ja lubię meduzy!
Subskrybuj:
Posty (Atom)