poniedziałek, 7 listopada 2016

O poradę proszę

Sprawy mieszkaniowe powoli się u mnie toczą, pomysły zaczynają układać się w jakąś zgodną całość, czyli krótko mówiąc - jest już PLAN.
Kociosprawy zamierzam zostawić na sam koniec, przecież dla nich przeprowadzka będzie i tak życiową traumą, Migusia przecież mieszka z nami niemal od urodzenia, a Tiguś ma już ponad siedem lat i na pewno nie pamięta swoich śmietnikowych przygód sprzed adopcji. Niby podstawy znam, ale na razie jeszcze nie wiem jak się do tego zabrać. Pomyślałam że może przy okazji tych wszystkich zmian pozmieniam coś niecoś w przyzwyczajeniach swoich kotów. Niedawno bowiem zmieniłam jedno ważne ich przyzwyczajenie i jakoś żyją, powoli się przyzwyczaiły i choć mi ich bardzo żal, to jednak uważam że to była dobra decyzja. Chodzi o spanie z nami w łóżku. Tiguś jest spoko, on zazwyczaj jak przychodził wieczorem to zasypiał, po czym wychodził i pojawiał się dopiero rano, około siódmej, budząc nas na karmienie. Ale Miguśka to po prostu utrapienie. Kiedyś spała normalnie, w nogach, ale z czasem zaczęła się przenosić bliżej i bliżej, w końcu po prostu zaczęła się układać do spania na człowieku.  Owszem, może i fajnie jest zasypiać z cieplutkim kotem na wierzchu, ale spróbuj się tylko odwrócić, to wyskoczy jak filip z konopii, gdzie popadnie, a potem zamiast położyć się spać to łazi tam i z powrotem, po głowie, po twarzy, po wszystkim. I tak dosłownie przez pół nocy. I nad ranem nie przyjdzie normalnie jak Tiguś, aby postać, popatrzeć, ewentualnie doknąć lekko łapą, tylko skacze po ludziach, dobiera się do twarzy, mruczy... Po kilku miesiącach zaczęłam mieć dość. Chodziłam jak zombie, bez żadnego praktycznie snu, w końcu zamknęłam drzwi do sypialni na noc. I tak już śpimy od kilku tygodni, za zamkniętymi drzwiami. Oczywiście te dranie starają się zostać w sypialni jak najdłużej, Tiguś udaje że śpi w najlepsze a Miguśka wślizguje się niepostrzeżenie przez uchylone drzwi a potem ukrywa po kątach, ale grzecznie je wypraszamy i jest spoko. Tiggy zadekował się w pokoju po córce, Migusia śpi na kocyku na sofie. Tak że jedno przyzwyczajenie już zmienione. Ale najgorsze dopiero przed nami.
Wszystko zależeć będzie od miejsca i układu przyszłego domu. Koty są wychodzące  do tej pory miały niczym nie utrudniony, regularny dostęp do wyjścia przez kocią klapkę. No ale w przyszłości...
Powiedzmy że będzie możliwość zainstalowania kociej klapki, w normalnych drzwiach, być może w szklanych drzwiach werandy, być może w ścianach domu. Bo są takie możliwości. No to wtedy nie ma problemu. poza lokalizacją ich styl życia się zasadniczo nie zmieni. I raczej takie okoliczności zakładam.
Ale co będzie jak takiej możliwości nie będzie? Można je będzie wpuszczać i wypuszczać jak się będzie w domu, ale co zrobić jak się jest w pracy? Wypuszczać na dzień i zamykać na noc? Zainstalować kocią klapkę w garażu żeby miały się gdzie schować przed na przykład deszczem? A może zamykać na dzień i wypuszczać na noc? A co jak będą zamknięte i im się zachce na przykład kupę? Jak Wy sobie radzicie z wychodzącym kotem bez kociej klapki?

piątek, 4 listopada 2016

Humor piątkowy

Urodziny, urodziny, każdy czuje się stary, ja naprawdę nie wiem dlaczego...


*****
- Panie doktorze, niech pan mi pomoże. Mam 100 lat i sypiam z kobietami.
- To w czym problem?
- Nie pamiętam, dlaczego.


*****
Jaś zauważył na siedzącego na ganku dziadka. Było chłodno, a dziadek od pasa w dół był zupełnie nagi.
- Dziadku, dlaczego siedzisz bez spodni? - zapytał Jaś.
- To pomysł twojej babci - odpowiedział staruszek. - W zeszłym tygodniu siedziałem bez koszuli i zesztywniał mi kark.


*****
70-letni Adam zamierzał ożenić się z 20-latką.
- Czy jesteś pewien, że to dobry pomysł? - próbował odwieść go od tego przyjaciel. - Myślałeś o tym, co będzie za 10 lat?
- Jak to co? - zdziwił się Adam. - Wygonię staruchę.


 *****
Na pokładzie statku stoi stała starsza pani i przytrzymuje kapelusz na głowie, aby nie zerwał go wiatr.
- Przepraszam panią - zwraca się do niej młody mężczyzna - ale ten silny wiatr podwiewa pani sukienkę.
- Wiem, ale jedną ręką nie utrzymam kapelusza.
- Ależ droga pani, dokładnie widać wszystko, co pani ma pod spodem.
Staruszka zerka  w dół, a potem znowu na mężczyznę.
- Proszę pana, wszystko, co tam widać, ma już 85 lat, a ten kapelusz kupiłam wczoraj.


 *****
Starsza pani otwiera rachunek w banku. Urzędnik prosi ją o podpisanie umowy.
- Jak mam podpisać? - pyta babcia.
- Tak, jak podpisuje pani listy - mówi bankowiec.
Starsza pani podpisała, urzędnik patrzy na dokument.
"Wasza kochająca babcia"


*****
Starsze małżeństwo zostało zaproszone na kolację przez parę swoich znajomych rówieśników. Po jedzeniu żony odchodzą od stołu i znikają w kuchni. Panowie zaczynają rozmowę.
- Wczoraj wieczorem byliśmy z żoną w nowej restauracji i było naprawdę świetnie. Mogę ją wam polecić.
- Co to za restauracja?
Gospodarz myśli dłuższą chwilę usiłując sobie przypomnieć. Wreszcie pyta gościa:
- Jak się nazywa ten kwiat, który dajesz komuś, kogo kochasz? No wiesz... taki czerwony i z kolcami.
- Masz na myśli różę?
- O właśnie - odp[owiada mężdczyzna,  odwraca się w stronę kuchni i krzyczy:
- Różo, pamiętasz nazwę tej restauracji, w której byliśmy wczoraj?


*****
W domu spokojnej starości, trzech dziadków toczy rozmowę przy śniadaniu. Pierwszy mówi:
- Mam kamienie czy co? Nie mogę rano zrobić siku. Wstaje o 7-ej i pół godziny muszę się męczyć, aby coś poleciało. 
Drugi mówi:
- Ja wstaje też o 7-ej, siadam na kiblu i nie mogę zrobić kupy. Po godzinie wreszcie coś zrobię.
Na to trzeci dziadek:
- Ja tam nie mam żadnych problemów. Sikam o 5-ej, walę kupsko o 6-ej, i budzę się o 7-ej.


*****
Do malutkiego staruszka w bujanym fotelu na ganku podchodzi kobieta.
- Trudno nie zauważyć, że wygląda pan na szczęśliwego - powiedziała. - Jaka jest pana recepta na długie, szczęśliwe życie?
- Palę trzy paczki papierosów dziennie - odpowiada on. - Tygodniowo wypijam skrzynkę wódki, jem tłuste potrawy i nie jestem aktywny fizycznie.
- To niesamowite - dziwi się kobieta. - A ile pan ma lat?
- Dwadzieścia sześć.

Wesołego tego.... no.... eeeeemmm.... Weekendu wesołego! No!