piątek, 8 kwietnia 2016

Humor piątkowy

Dzisiaj misz masz,  bez konkretnej tematyki, takie tam dla polepszenia humoru :-)
Zapraszam.


*****
Świeżo poślubiona dziewczyna dzwoni do matki:
- Pokłóciliśmy się!
- Spokojnie... U każdego się zdarza.
- Wiem! Ale co mam zrobić z ciałem?


*****
Do Bacy wpada chłop i krzyczy:
- Baco, twoją żonę w lesie gwałcą!
- Ale mi tam las, trzy drzewa.


*****
Rzecz się dzieje w czasie Powstania Styczniowego. Do dziadka mieszkającego pod lasem przyjeżdża kozacka sotnia. Do chałupy wchodzi ataman i pyta dziadka: 
- Dziadek jest u Ciebie babka? 
- Nie, umarła.
- A jakaś kobieta? 
- Nie. Mieszkam sam. 
- A wódkę, masz? To dawaj, ile masz. Słoninę masz? 
- Mam. 
- Dawaj. 
Dziadek dał wszystko co miał. Nawet chleb. Podpity ataman woła dziadka. 
- Dziadek, kozę masz? 
- Mam. 
- Dawaj. 
Sotnia pojadła, popiła, zaliczyła kozę i pojechała dalej. Po wszystkim dziadek sam do siebie: 
- Tyle lat żyję i dopiero teraz dowiedziałem się skąd się biorą Kozacy.

*****
W przedszkolu Jasiu siedzi na nocniku z powiększonymi oczami i płacze. Przechodzi jakiś rodzic i pyta : 
- Czemu płaczesz chłopczyku?
- Bo pani powiedziała,że jak zrobimy kupki to pójdziemy na spacer.
- I co, nie możesz biedny zrobić?
- Zrobiłem tylko Kaziu mi ukradł...


*****
Babcia wysyła dziadka na zakupy.
- Dziadek, kup trzy rzeczy: chleb, masło i mleko! Zapamiętasz?
- Babka no co ty?!
- Dziadek, ty sklerotyku pamiętaj: trzy rzeczy! Chleb, masło i mleko!
- Dobra, babka zapamiętam, nie przesadzaj,
- Zapisz sobie, bo zapomnisz!
- Babka kurde, nie rób ze mnie starego dziada, zapamiętam!
Wraca dziadek po dwóch godzinach z puszką farby i rozpuszczalnikiem.
- A nie mówiłam Ci stary sklerotyku: trzy rzeczy!!! Gdzie masz pędzelek??!!!!


*****
Inżynier umarł i poszedł do piekła. Szybko zaczął mu przeszkadzać niski poziom życia w piekle i zaczął projektować oraz budować usprawnienia. Po jakimś czasie mieli klimatyzację, spłukiwane toalety i ruchome schody a inżynier stał się bardzo popularnym facetem.
Pewnego dnia Bóg dzwoni do Szatana i pyta drwiąco:
- No i jak tam u was na dole?
- A świetnie, mamy klimę, spłukiwane kibelki, ruchome schody i nikt nie wie, z czym inżynier jeszcze wyskoczy - odparł Szatan
- Co?!? Macie inżyniera?!? To pomyłka, nigdy nie powinien trafić na dół, wyślijcie go do nas.
- Zapomnij. Podoba mi się inżynier w załodze. Zatrzymuję go.
- Wysyłaj go na górę albo cię pozwę!
Szatan zaśmiał się szyderczo:
- Taa, jasne. A skąd ty weźmiesz prawników?


*****
Matka krzyczy na córkę:
- Zabraniam ci wracać tak późno do domu. Masz dopiero 17 lat. Ja w twoim wieku...
- Wiem, wiem - przerywa córka. - Siedziałaś stale w domu... bo ja miałam pięć miesięcy...


*****
Chodnikiem biegnie przerażona kobieta, a za nią groźnie sapiąc wielki mężczyzna. W końcu ona nie ma już sił. Staje, odwraca się do niego i krzyczy:
- Poddaję się, niech mnie pan gwałci, tylko nie zabija!
- A gwałć się pani sama, ja się śpieszę na pociąg!


czwartek, 7 kwietnia 2016

Batman vs Superman

Uwaga! Na końcu spoiler!!! Jak ktoś nie chce to niech nie czyta!

Tak więc, w ramach edukacji filmowej i wypełnienia sobie czasu, którego i tak mam tak mało że tylko siąść i zapłakać, jak również w celu realizacji planu dwutygodniowego , o którym pisałam we wtorek, wczoraj wybrałam się (a jakże!) do kina na film "Batman vs. Superman. Dawn of Justice. (Świt sprawiedliwości)". Jak zwykle, nie będzie to recenzja, jak ktoś chce fajną recenzję to niech sobie poczyta tutaj.
Już wcześniej, kiedy oglądałam trailery, zadawałam sobie i innym pytanie: dwóch największych superbohaterów ma walczyć i pewnie się jeszcze pozabijać? Dlaczego???  Czy odpowiedź otrzymałam? Oczywiście, i to z nawiązką.

Zacznę od tego że film mi się podobał. Jak zawsze lubiłam Batmana, szczególnie tego granego przez Christiana Bale, tak nigdy nie pałałam jakąś miłością ani nawet sympatią do Supermana. No bo co to za sztuka być Super skoro się takim po prostu urodziło. Sztuką jest być Batmanem, Spidermanem, Ironmanem, a nawet Wolverinem. X-men to oczywiście co innego, ale oni nie są "Super", oni są po prostu "X". No ale nie o X ludziach tu mowa więc wracamy do tematu.

Oczywiście jak zwykle, nie czytałam wcześniej nic na ten temat a swoje wyobrażenia opierałam głównie na trailerze i osobistych doświadczeniach z superbohaterami. Znaczy na tym co już oglądałam bo przecież he he he, który superbohater by chciał się osobiście angażować ze starą nudną babą, nawet na motorze. No. Tak że tutaj mamy zderzenie, a raczej połączenie dwóch światów, Gotham City i Metropolis, mamy dwóch superbohaterów i mamy też antybohatera. Mamy dużo emocji, miłość, zazdrość, nienawiść, zemstę, rozdarcie wewnętrzne (ach jak to brzmi!), czyli standard. Mamy mroczną scenerię i mnóstwo efektów specjalnych, aktorzy musieli się naprawdę świetnie bawić grając. Henry Cavill jako Superman  zupełnie się sprawdził, czyli był uroczy, zabójczo przystojny i taki... wycmokany do porzygu. Jak to Superman. Natomiast Ben Afleck... Hmmm... Bruce Wayne w filmie ma ponad czterdzieści parę lat, tak jak aktor, tak że bez zakłamania. Jak dla mnie to najbardziej imponujący Batman w historii. Na pewno gabarytowo. Trochę się mu urosło, ale w filmie jest o tym wzmianka. Na pewno ma dużo siły, a z pewnością jeszcze więcej sprytu i oczywiście, pieniędzy. Oczywiście Christian Bale pozostanie moim ulubionym Batmanem, ale daję Benowi kredyt zaufania bo go też lubię.
Musze wspomnieć o antybohaterze. Jesse Eisenberg jako Lex Luthor jest absolutnie genialny. Pokuszę się o stwierdzenie że równie genialny jak świętej pamięci Heath Ledger w "Mrocznym Rycerzu". Oczywiście jego rola jest znacznie mniejsza w porównaniu do Jokera, ale grą aktorską mnie pozytywnie zaskoczył.
No i jeszcze jedna wzmianka, której się nie spodziewałam. A właściwie dwie wzmianki. Pojawia się trzeci superbohater, a raczej superbohaterka. Więcej nie powiem. Za to powiem że - UWAGA! UWAGA! SPOJLER! - zabili Supermana!!! I powiem że na końcu się popłakałam. Taka mjentka jestem.

Film polecam tym którzy lubią ten gatunek i siedzą w temacie. A nawet jak nie siedzą a lubią różne takie historyjki o super ludziach. Ja się nie nudziłam, choć film trwał dwie i pół godziny. No i nie spodziewałam się, nigdy nie spodziewałam się uronić łzę oglądając film tego rodzaju. A jednak...


P.S. ..... On jednak żyje.... Ciiii...... 

środa, 6 kwietnia 2016

Dźwięk ciszy

Jest to jedna z moich ulubionych piosenek. Wczoraj wpadła mi w ręce nowa heavy metalowa wersja. Z wielkim powątpiewaniem odtworzyłam jadąc w samochodzie i... oniemiałam. Taka sama a zupełnie inna, zaczynająca się miękko, powoli narastająca emocjami, z ostrym zakończeniem.

Jak pisał twórca piosenki, Paul Simon, "... mamy ludzi nie będących w stanie dotknąć innych ludzi, nie będących w stanie kochać innych ludzi. Ta piosenka jest o braku komunikacji."

Z pewnością każdy zna ten utwór. Ale z pewnością nie każdy w takim wykonaniu. Zapraszam. Pod spodem tłumaczenie, moje własne.


Witaj ciemności, stara przyjaciółko
Przyszedłem by znów z tobą pomówić
Ponieważ wizja, zakradłszy się cicho
Pozostawiła swe ziarna gdy spałem
I wizja ta, zasiana w mym umyśle
Wciąż pozostaje
Pośród dźwięku ciszy

W niespokojnych snach szedłem sam
Wąskimi kamiennymi uliczkami
W aureoli ulicznej lampy
Postawiłem kołnierz, z zimna i wilgoci
Kiedy moje oczy przeszył błysk światła neonu
Który rozdarł noc
I dotknął dźwięku ciszy

I w nagim świetle zobaczyłem
Dziesięć tysięcy ludzi, może więcej
Ludzi rozmawiających nie mówiąc
Ludzi słuchających nie słysząc
Ludzi piszących pieśni których brzmieniem nigdy się nie podzielą
I nikt się nie ośmielił
Zakłócić dźwięku ciszy

"Głupcy", rzekłem, "Nie rozumiecie
Że cisza rozrasta się jak rak
Usłyszcie moje słowa, abym mógł was nauczać
Chwyćcie moje ręce, abym mógł was dosięgnąć''
Lecz moje słowa, jak ciche krople deszczu, opadły
I odbiły się echem w studniach ciszy

A ludzie kłaniali się i modlili
Do neonowego boga, którego sami stworzyli,
I znak rozbłysnął ostrzegawczo
I słowa które uformował
I znak głosił "Słowa proroków są zapisane na ścianach metra
I w klatkach kamienic"
I szeptał w dźwięku ciszy