wtorek, 8 marca 2016

A dziś...

Z okazji dzisiejszego Święta Pań, specjalnie dla Was Drogie Koleżanki, najlepsze życzenia i kfiattki z własnego ogródka. 


A poza tym...
Powołując się na Zbiór Wiedzy Wszelakiej czyli słynną Nonsensopedię, dzisiaj trochę informacji na temat skąd, jak i dlaczego.

Dzień Kobiet (8 marca) – to jedyny dzień w roku, kiedy kobiety są ważniejsze od mężczyzn. Ich wymagania wzrastają wtedy do rozmiarów portfela adoratora, a czasem i przekraczają jego budżet, i adorator – zamiast świecić przykładem przed innymi adoratorami zabujanymi w swoich pannach – świeci oczami przed kelnerem, restauratorem lub taksówkarzem. Tego dnia ceny kwiatów i czekoladek wzrastają o 300%, a miejsce w dobrej knajpie można zdobyć co najwyżej na Wielkanoc w przyszłym roku. Mężczyźni myślą, że jeśli przez jeden dzień obdarzą kobiety wzmożoną atencją, to naładują im bateryjki oddania i wdzięczności na cały rok. Natomiast kobiety przyjmują Dzień Kobiet jako znak do zmian, których efektami będą mogły cieszyć się przez resztę życia. Efektem doświadczeń pokazujących, że jest to nierealne, jest skrupulatne milczenie, które poprzedza zbliżający się Dzień Kobiet i równie skrupulatne pomijanie go w rozmowach w dniach następnych.

Dobrym zwyczajem Dnia Kobiet jest flakon noszony w niepiśmiennej ręce, z którego wystaje bukiet neutralnych kolorystycznie kwiatków. Mogą to być żółte róże: w nich kolory miłości i zdrady redukują się do koloru pomarańczowej cegły, symbolu ospałości i rutyny we wręczaniu róży nauczycielkom i ciociom wpadającym na krótkie, całodzienne odwiedziny.

Lesbijki obchodzą to święto we własnym gronie, dlatego ładunki wzajemnej serdeczności – popartej upominkami i wyręczaniem w obowiązkach – nieco się znoszą. Dziewczęta odbijają to sobie, przenosząc oczekiwania względem społeczeństwa na oczekiwania względem barmana, który nie wyrabia się już z drinkami.

Odkąd w roku 1857 8 marca w Nowym Jorku kobiety pracujące w fabryce zastrajkowały, mężczyźni na całym świecie wykorzystywali Dzień Kobiet, aby się im przypodobać: bliskim, jak żona, dalszym, jak teściowa i zachłannym, jak dorastająca córka. Komplement spotęgowany tym dniem trwał wiele tygodni, ale trzeba było uważać, żeby przypadkiem nie przedobrzyć, bo dwa kwiatki wręczone żonie mogły oznaczać niechybny seks, a dwa wręczone córce – zapowiedź takiego prezentu, jakiego mężczyzna na pewno by nie był w stanie nawet udźwignąć. Warto też było chodzić z ukochaną na plotki do jej koleżanek, bo potem zawsze było od kogo pożyczyć szklankę mąki bądź cukru. W różnych krajach w odmiennym czasie wprowadzano to święto. Faktem jednak jest, że jego popularność w równym stopniu zależy od bogactwa społeczeństwa, jak i od statusu kobiet, a każda generalizacja na korzyść którejś ze stron zamienia Dzień Kobiet w historyjkę o tym, jakie to bezrobocie w społeczeństwie, albo jak to faceci w drzwiach nie puszczają, a w autobusie każą stać na palcach, żeby dało się sięgnąć tego brudnego uchwytu.

Od 2000 roku tradycyjnym zakłóceniem wyjątkowości Dnia Kobiet jest Manifa organizowana przez feministki, dla których każdy powód jest dobry, aby rozwinąć transparenty i pokrzyczeć o tym, że nikt im nie pozwala krzyczeć. Feministkom nie pasuje, że to jedyny dzień, w którym można by podnieść problem dyskryminacji płciowej, a ów problem jest w mediach sprytnie zastępowany przez kolejne wypowiedzi przypadkowych przechodniów na temat tego, jak obdarowujemy lub jak jesteśmy obdarowywane. Idea Manify (Niech nas zobaczą, to im pokażemy, że mamy co pokazać!) realizowana na ulicach miast wzmaga złość tych, którzy chcieliby się spokojnie napić wódki, przegryźć śledziem i zdążyć na mecz, tłumacząc, że Dzień Kobiet kończy się wraz z zachodem słońca, a mecz jest o wpół do dziewiątej. Feministki stają się drażliwe na punkcie upodobniania się Dnia Kobiet do Walentynek i w obydwu upatrują ingerencji samczego, szowinistycznego, szorstkiego, nieczułego,kpiarskiego i uwłaczającego im punktu widzenia. Zabawne, że interes na Dniu Kobiet robią głównie kobiety (drobne wytwórczynie) i wielkie koncerny, którym i tak nikt nie podskoczy. Echa Manify, mimo starań feministek, szybko milkną w mediach, ponieważ – chociaż feministki są kolorowe i któż by nie chciał jednej przelecieć – to ich żądania uznaje się za na tyle nierealne, że nikomu nawet nie chce się ich komentować, a tym bardziej w ukłonach włączać do programu własnej partii.


Z okazji dzisiejszego dnia życzymy wszystkim kobietom umiejętności parkowania samochodu. 
W dodatku 8 Marca to Międzynarodowy Dzień Pokoju na Świecie i Dzień Osób Rudych.
  • 449 p.n.e. – w Atenach jakaś kobieta wykrzykuje mężowi, że od dziś będzie robić co będzie chciała. Mąż przyprowadził ją do porządku ciosem łańcuchem w plecy.
  • 1223 – umiera biskup krakowski, kronikarz i wynalazca smoka wawelskiego, Wincenty Kadłubek ps. „Miszcz”.
  • 1769 – Rosjanie zdobywają Okopy Świętej Trójcy. Hrabiego Henryka w nich nie znaleźli.
  • 1817 – powstała nowojorska giełda. Kobiet tam nie było.
  • 1822 – z łona matki z lampą naftową w dłoni wyskoczył najsłynniejszy polski aptekarz, Ignacy Łukasiewicz.
  • 1950 – ZSRR ogłosił że dysponuje bombami atomowymi. Dumny Józef Stalin codziennie polerował guziczki odpalające rakiety.
  • 1968 – studentom Uniwersytetu Warszawskiego skończył się alkohol i z nudów poszli walczyć z komuną.
  • 1979 – firma Philips pochwaliła się swoim najnowszym pomysłem – płytą CD.
  • 1994 – urodził się Aleksander Zniszczoł, nadzieja polskich skoków narciarskich. A nadzieja umiera ostatnia...
  • 2009 – przed nadzieją umiera dwóch słynnych polskich lekarzy, kardiochirurg-minister Zbigniew Religa i psycholog-pedofil Andrzej Samson.
  • 2011 – jeszcze Mike Starr na dokładkę, basista Alice in Chains.
    Huh, sporo tych trupów w Dzień Kobiet...

W moim kraju Dnia Kobiet się nie obchodzi. Sprytne, bo dopiero w niedzielę był Dzień Matki, więc przynajmniej część kobiet jest zadowolona. A pozostała część jeszcze żyje pod wpływem Walentynek...



A na deser (dla tych które już zdążyły wypić kawę)...




poniedziałek, 7 marca 2016

Inne oblicze miłości

Nowa miłość w wieku wczesno-dojrzałym trochę się różni od tej młodzieńczej, kiedy człowiek wiedział li jedynie że parki służą do spacerów za rączkę, a pocałunki są mokre. Jak się ma te kilkanaście lat to czasu się w ogóle nie liczy, bo taki zakochany nie śpi, nie je a jakoś żyje i ma się całkiem dobrze. Niestety w pewnym wieku rzeczony zakochany zaczyna nieśmiało zauważać że czas zaczyna płynąć jakby innym torem, że owszem nie śpi, nie je i jakoś żyje ale jak to się ma komfortu życia to sprawa bardzo dyskusyjna. No bo jak tu można mówić o komforcie kiedy po wspaniale spędzonym romantycznym weekendzie zamiast radosnego bicia dwojga wtulonych serc słychać nieustanne grzmienie i burczenie dochodzące z miejsca położonego conajmniej parę dobrych centymetrów niżej od wspomnianego narządu, kiedy usta spragnione pocałunków wilgotnych jak rosa wysychają na wiór z powodu braku płynów w organizmie, kiedy romantyczny spacer plażą w świetle księżyca zamienia się w pochód upiorów z podkrążonymi z niewyspania oczami?  I takie dwa zombie wracają potem do domu, zasiadają w zaciszu przy kominku w celu oddania się nowemu przypływowi zmysłowej miłości, ona mówi do niego cichutko: "Zamknij oczy, oddaj się dotykowi, napawaj się wyobraźnią...", on głaszcze ją delikatnie po nadgarstkach, ona zaś czule pieści jego dłoń... czule pieści... pieści...
I nagle budzą się z łoskotem gdzieś o trzeciej w nocy, w domu piździ bo ogrzewanie się wyłączyło a kominek zdążył wygasnąć, czerwone wino się wylało na podłogę i kot narzygał do buta. A jeszcze rano trzeba wstać do pracy.
Tak, miłość w wieku innym niż młodzieńczy rządzi się trochę innymi prawami. Albo się człowiek porządnie wyśpi albo chodzi cały dzień niewyspany. Do wyspania najlepiej służy, jak wiemy, duże przestronne łóżko. No ale jak tu się wyspać kiedy połowę tego łóżka zajmuje inny osobnik? Tego łóżka w którym przyzwyczailiśmy się spać wzdłuż, w poprzek i na skos, w którym porozkładane ręce i nogi nie zlatywały z łoskotem na podłogę a człowiek nie budził się w nocy przerażony że zmora go dusi, stwierdzając w przypływie świadomości, że to tylko dłoń ukochanej osoby delikatnie dotyka dolnych pleców. W dodatku pod kołdrą jest tak gorąco że się nie da wyleżeć, trzeba więc w celu ulgi powystawiać różne członki na zewnątrz, po to tylko żeby zaraz zmarznięte ładować je znowu do podkołdrowego pieca. No i jak tu spać? A w dodatku... no właśnie. Rano trzeba do pracy.
Ale to tylko jedno oblicze dojrzałej miłości, tak poza tym to jest jak za dawnych czasów. No może poza tym że dwadzieścia lat temu nie było telefonów komórkowych, więc człowiek nie mógł po raz dwudziesty czwarty tego samego wieczoru przesłać esemeska z tysiącem całusków. Poza tym to jest tak samo. Niby otwarte a jednak ukradkowe spotkania, żeby wszyscy wiedzieli ale nikt nie widział, a kiedy już ktoś zapyta czy Ona i On to ten tego... razem są czy co, bo tak jakoś dziwnie często się ich wspólnie widuje w różnych okolicznościach, na co oboje nie patrząc na siebie ze świętym oburzeniem odpowiadają że ależ w żadnym wypadku, że oni nie, oni tylko razem przyszli bo się przypadkowo spotkali. No zupełnie tak samo jak za młodych lat, nieprawdaż. Z tą różnicą że kiedyś trzeba się było z późnych powrotów tłumaczyć mamie a teraz trzeba własnym dzieciom.



sobota, 5 marca 2016

Politycznie

Wiadomo wszystkim nie od dziś że ja się polityką nie zajmuję, ale Star mnie sprowokowała bo napisała że się nie zna na naszych (znaczy moich) prezydentach czy premierach. No to tak dla jasności, bo jakby nie było Wielka Brytania to według jakichś tam statystyk czwarty kraj świata jest, wyjaśniam że Wielka Brytania nie ma prezydenta bo ma KRULOWOM :-) Najważniejszym człowiekiem w państwie jest zaś premier, po naszemu Prime Minister  który jest odpowiednikiem amerykańskiego prezydenta.
No i co ja tam więcej będę tłumaczyć, jak ktoś chce to se wygugla. Dla przypomnienia jednak i ku przestrodze:


Pozdrawiam :-)