W sobotę była piękna pogoda, pierwszy raz od pamiętnego weekendu kwietniowego. Czy marcowego, ale kto by tam spamiętał. A co robi baba w piękny słoneczny dzień? Opala się :-) No nie, bez żartów, baba szuka plaży. Nie do opalania, do pochodzenia, posiedzenia, pomyślenia, dla relaksu. Tym razem padło na plażę do której wcale nie dotarłam.
Drogę znałam mniej więcej, więc zapakowałam swe zwłoki w samochód wraz z aparatem, bo chciałam jakieś normalne zdjęcia w końcu zrobić a nie ciągle tylko komórką i komórką. No i pojechalim. Wjchałam w drogę która wydawał mi się prowadzić a miejsce poszukiwań, ale wyprowadziła mnie na manowce, czyli w szczere pole.
Szczere pole odbywało się na wzniesieniu, skąd przepiękne widoki na okoliczności przuyrody szkockiej dla Was uwieczniłam.
W głębi cementownia. Dymi. Jak to cementownia.
Krajobraz East Lothian. Pola uprawne.
Z drugiej strony niedorosłe łany zboża.
Łany z bliska :-)
I wspaniały widok na Bass Rock.
Cóż, mój gps wskazywał mi że plaża jest tuż za rogiem, więc jechałam tak i jechałam, przez łąki i pola, mijając farmy, więcej łanów, więcej pól, aż zajechałam do końca, wjeżdżając w prywatną drogę. Na końcu prywatnej drogi z zakazem wstępu obcym (!?) znajdowało się...
... nie wiedziałam co, więc gdy zaparkowałam, wysiadłam z samochodu i skierowałam swe kroki w stronę pana, który już kierował swe w moją. Przeprosiłam i powiedziałam zgodnie z prawdą że się zgubiłam i że mój gps pokazuje mi że tu jest plaża ale ja nie widzę ani plaży ani dojazdu ani w ogóle nie wiem gdzie jestem. Pan uprzejmie poinformował mnie że jestem na terenie obozu dziecięcego, coś w stylu zielonej szkoły. I że plaża jest faktycznie tuż za rogiem. I że oni właśnie wyjeżdżają z dziećmi na wycieczkę więc jak chcę to mogę tutaj zostawić samochód, uznał że jak jestem sama to jestem bezpieczna (chyba). Podziękowałam serdecznie i udałam się w kierunku wskazanym.
Faktycznie. obóz znajdował się na skarpie, wystarczyło zejść parę metrów drewnianymi schodkami.
I teraz zapraszam na pokaz zdjęć. Opisy będą skromne jako że w większości zbędne.
Przygotowania do ślubu na plaży :-)
Kamień na kamieniu :-)
Cementownia z innej perspektywy.,
Statek. W największym powiększeniu jaki zdołał wydusić z siebie mój aparat.
Daleko od wody było niesamowicie cicho. Od czasu do czasu tylko samoloty zaburzały ten spokój.
Im bliżej wody tym większy szum i lekka bryza. U W I E L B I A M!
Pierwsi odważni do kąpieli w lodowatym morzu.
Coś pani z majteczek wystaje ale ona się zupełnie nie przejmuje ;-)
No i oczywiście - selfie :-)
Kamyczek znaleziony na piasku.
A potem nadpłynęły chmury i trzeba było wracać do domu. Ostatnie zdjęcia z drogi.
Tak. To był świetny spacer, chociaż trafiłam nie na tę plażę na którą chciałam. Ale ja ją znajdę. Wkrótce :-)
Pozdrawiam relaksacyjnie.