poniedziałek, 26 maja 2014

Prawo do szczęścia

Co to jest szczęście? Podaję za Wikipedią.

Szczęście jest emocją, spowodowaną doświadczeniami ocenianymi przez podmiot jako pozytywne. Psychologia wydziela w pojęciu szczęście rozbawienie i zadowolenie.
W rozważaniach o jego naturze szczęście najczęściej określane jest w dwu aspektach:
  • mieć szczęście oznacza: 
  1. sprzyjający zbieg, splot okoliczności; 
  2. pomyślny los, fortuna, dola, traf, przypadek; 
  3. powodzenie w realizacji celów życiowych, korzystny bilans doświadczeń życiowych.
  • odczuwać szczęście oznacza:
  1. (chwilowe) odczucie bezgranicznej radości, przyjemności, euforii, zadowolenia, upojenia;
  2. (trwałe) zadowolenie z życia połączone z pogodą ducha i optymizmem; ocena własnego życia jako udanego, wartościowego, sensownego.
Zagadnieniem szczęścia interesowali się filozofowie już od najdawniejszych czasów, dziś jest ono tematem przewodnim psychologów. Czym właściwie jest szczęście? Dla każdego oczywiście będzie ono czymś innym, przy czym ten sam fakt może byc interpretowany zupełnie rozbieżnie przez dwie różne osoby, a nawet przez tę samą osobę w zależności od okoliczności. Weźmy na przykład takiego ucznia który dostał najwyższą ocenę z egzaminu. Koledzy mogą powiedzieć - miał szczęście, trafił na łatwe pytania. A uczeń odpowiada, miałem takie same pytania jak wszyscy, po prostu uczyłem się więcej... I odwrotnie, uczeń może powiedzieć - ale mi się udało, miałem szczęście że byly takie pytania, a koledzy mogą powiedzieć, e tam, zakuwałeś jak durny, opłaciło ci się.

A co wobec tego z wygraną w toto lotka, z właściwym miejscem o właściwym czasie, to wszystko odnosi się przecież do określenia "mieć szczęście". Uważa się że nie jest to zależne od nas, chociaż jakby się tak zastanowić, to przecież w jakiś sposób zapracowujemy sobie na to szczęście. Przecież taki kupon w toto lotka sam się nie wyśle. Żeby trafić na sprzyjający zbieg okoliczności, trzeba znaleźć się we właściwym miejscu i czasie, a żeby to zrobić, należy się tam udać. Moje zdanie na ten temat jest jedno, stałe i niezmienne od lat - ludzie mówią że masz szczęście? Masz bo sobie na to zapracowałaś/eś!

Każdy ma w swoim życiu jakieś złe momenty, kryzysy, załamania, ważne jest żeby odrzucić to co było złe, żeby odesłać w niepamięć to co nazywamy złym losem, żeby zacząć od nowa to co się nie powiodło, żeby wyciągnąć z naszych doświadczeń same pozytywy i nie popełnić drugi raz tego samego błędu. Bo najczęściej nasze niepowodzenia wynikają z naszych błędów, naszych własnych nieprzemyślanych decyzji. Mówi się że każdy jest kowalem własnego losu, że jak sobie pościelesz tak się wyśpisz... Ile prawdy jest w tych przysłowiach! Jakże ważne jest żeby skupić się nad tym co dla nas samych jest najważniejsze, żeby nie przegapić tego momentu, tego właściwego miejsca we właściwym czasie, a jak już się ten moment zauważy, żeby złapać go i trzymać, i nie puścić. Bo z takich momentów składa się nasza własna droga do szczęścia.

Każdy ma prawo być szczęśliwym.
Dlaczego więc po świecie chodzi tylu nieszczęśliwych ludzi? 



sobota, 24 maja 2014

Krótko dziś

Dziś sobota, pogoda pod psem, choć dobrze że nie pada przynajmniej.
U mnie właściwie nic nowego, napisałam nowy wiersz a ta piosenka chodzi za mną już od wielu dni...
No i co ja zrobię że lubię Bon Jovi?



Pozdrawiam!

piątek, 23 maja 2014

Humor na weekend

Mam nadzieję że nie obrażę dzisiaj niczyich uczuć religijnych :-)
Ja się pośmiałam, mam nadzieję że rozweselę i Was.



---------------
Zakonnica macha na stopa i zatrzymuje jej się piękna kobieta w sportowym kabriolecie.
Po chwili jazdy zakonnica pyta się kobiety:
- Taki ładny samochód skąd na to ma pani pieniądze?
- A mam takiego jednego, puszczę się z nim parę razy i mi kupuje ładne samochody.
Jadą dalej a zakonnica znowu się pyta:
- A ta biżuteria skąd?
- A to taki inny przyjaciel mi kupuje, wystarczy że prześpię się z nim kilka razy.
Wieczorem gdy zakonnica śpi w swoim pokoju, ktoś puka i mówi:
- Siostro to ja, ksiądz Józef.
A zakonnica na to:
- Niech sobie ksiądz Józef te czekoladki w dupę wsadzi!


---------------
Papież umiera, u wrót raju św. Piotr go pyta:
- Ktoś ty?
- Ja? biskup Rzymu.
- Biskup Rzymu? Nie kojarzę.
- No, namiestnik Pański na Ziemi.
- To Bóg ma namiestnika? Nic mi o tym nie wiadomo.
- Jestem głową kościoła katolickiego!
- A co to takiego?
- ....
- Dobra. Czekaj tu, idę spytać szefa.
- Panie Boże, masz chwilkę? Jest tu taki jeden, mówi, że jest papieżem, Twoim namiestnikiem na Ziemi, głową czegoś tam..
- Nie kojarzę. Ale moment... Jezusie, może ty coś o tym wiesz?
- Nie, tato, nie kojarzę. Ale pójdę z nim pogadać.
Po chwili wraca Jezus zwijając się ze śmiechu i mówi:
- Pamiętacie to kółko wędkarskie, które założyłem 2000 lat temu?
- No, i?
- Oni do tej pory działają!


---------------
Nowy ksiądz był spięty, bo miał prowadzić swoją pierwszą mszę w parafii.
Postanowił dodać do święconej wody kilka kropelek wódki, żeby się rozluźnić, i tak się stało.
Czuł się wspaniale.
Gdy po mszy wrócił do pokoju znalazł list:
"Drogi Bracie, następnym razem dodaj kropelki wódki do wody, a nie kropelki wody do wódki. A teraz słuchaj i zapamiętaj:
- Msza trwa godzinę, a nie dwie połówki po 45 minut;
- Jest 10 przykazań, a nie 12;
- Jest 12 apostołów, a nie 10;
- Krzyż trzeba nazwać po imieniu, a nie to "duże T";
- Na krzyżu jest Jezus, a nie Che Guevara;
- Jezusa ukrzyżowali, a nie zaj**ali i to Żydzi, a nie Indianie;
- Nie wolno na Judasza mówić "ten sk**wysyn";
- Ci co zgrzeszyli idą do piekła, a nie w pizdu;
- Inicjatywa, aby ludzie klaskali była imponująca, ale tańczyć makarenę i robić pociąg to przesada;
- Opłatki są dla wiernych, a nie jako deser do wina;
- Poza tym Maria Magdalena była jawnogrzesznicą, a nie k**wą;
- Kain nie ciągnął kabla, tylko zabił Abla;
- Na początku mówi się "Niech będzie pochwalony", a nie "k**wa mać";
- A na koniec mówi się "Bóg zapłać", a nie "ciao";
- Po zakończeniu kazania schodzi się z ambony po schodach, a nie zjeżdża po poręczy.
- Ten obok w "czerwonej sukni", to nie był transwestyta. To byłem ja, Biskup.
Amen!"



Słonecznego weekendu!