środa, 26 marca 2014

Chamskie rozrywki część 2. Keukenhof.

Jako że tylko wieczory spędzałam w samym Amsterdamie, jakoś trzeba było zagospodarować sobie dzień. Miałyśmy jechać zwiedzać Hagę, ale z powodu szczytu nuklearnego zostało to uznane za niewskazane. Pojechałyśmy zatem do Ogrodów Keukenhof, które właśnie w miniony weekend zostały otwarte na sezon wiosenno-letni.
I ponieważ jest Proszę Państwa wiosna, to teraz będzie dużo zdjęć i baaaardzo kwiatowo. Wybaczcie mi, ale nie mogłam się powstrzymać, ale jak Holandia to też kwiaty, to chyba naturalne ;-)


Przy wejściu wita wszystkich zwiedzających pani w narodowym ubranku, rozdająca mapy i ulotki.


Wchodzimy. Bardzo ładnie, czysto i sporo osób.


Wszędzie kompozycje kwiatowe


Wchodzimy do jednego z wielu tematycznych ogródków. Ten był poświęcony kwiatom wiosennym, nie wszystkie jeszcze kwitły niestety.


Bardzo wiele drzew, nie tylko w tym ogrodzie ale też na osiedlach, wyprowadzonych jest w ten sposób:


Poletko krokusów


Na trawnikach klomby  z tulipanami i krokusami. Niestety, trawniki różnią się od szkockich tym że nie wolno po nich chodzić...


Trafiła się też biało-czerwona kompozycja. Oczywiście należało uwiecznić.


Osobiście uwielbiam takie dwukolorowe tulipany.


Docieramy do niewielkiej fontanny. Widzicie tęczę?


Nie widzicie? To popatrzcie uważnie...


Na tyłach ogrodów widać pola uprawne. W dali czerwone tulipany. Szkoda że tylko one kwitną, za miesiąc pola te będą bajecznie kolorowe. Bliżej żonkile. 


Miniaturowe tulipanki, niewiele większe od krokusów.


W jednym z pawilonów pani opowiada o kwiatach i pokazuje jak zrobić z nich niebanalną kompozycję.


Wkoło bukiety przepięknych, rozmaitego koloru i wykończenia tulipanów. 



Oczywiście jak Holandia to i rowery :-)


Rowery są wszędzie... 



I wiatraki... też ich mnóstwo, wiele służy za domy mieszkalne, ale nie ten bo ten jest do zwiedzania.


Podobnie jak drewniane buciki :-) Musicie mi uwierzyć na słowo że to moje własne nogi w tych bucikach :-)


I więcej bucików


W takich szpileczkach chodzenie musi być hmmm... nieciekawe...


W następnym pawilonie wystawa srtorczyków i orchidei. Nie będę opisywać. Zachwycajcie się razem ze mną.







I krowy. Wiadomo, Holandia krowami stoi...


A na tej można się podpisać.


Co oczywiście uczyniłam z radością. Na kopytku :-)


Jeszcze jeden pawilon z tulipanami i kwiatami wiosennymi. Niesamowite...


Uwielbiam takie tulipany, zwykłe, proste, czerwone. W takim mieszkała Calineczka.




Potężne amarylisy...


Przepiękne pachnące hiacynty


A tu rekonstrukcja typowej holenderskiej wioskowej kuchni.


Ostatni pawilon, w hołdzie cebulkom tulipanów. Są równie cenne jak złoto :-)


I sklepik z różnymi różnościami... Można stać i oglądać.



I na końcu - symboliczna "aleja gwiazd". Nie mogłam nie zrobić zdjęcia, no nie mogłam...


W planach była jeszcze wycieczka do "Korpusu" czyli muzeum ciała ludzkiego, ale już niestety był zamknięty. Cały dzień spędziłyśmy relaksując sięw przecudnych ogrodach. 






wtorek, 25 marca 2014

Chamskie rozrywki część 1. Opowieści z nieba.

Tak jak uprzedzałam, weekend upłynął mi pod znakiem "chamskich rozrywek", czyli relaksu i zabawy.
Byłam mianowicie w... Amsterdamie! A właściwie w Amstelveen, gdzie miałam kwaterę, bo tam mieszka koleżanka która mnie zaprosiła. Niemniej jednak aż dwa wieczory spędziłyśmy w tym niesamowitym mieście, o czym jeszcze napiszę. 
Moja opowieść zaczyna się w piątek rano, kiedy to postanowiłam że jednak pojadę sobie autobusem na lotnisko. Robię to bardzo rzadko, tę jazdę autobusem, dlatego jest to dla mnie zawsze frajda. Tym razem spotkałam młodego mężczyznę pytającego o drogę do Urzędu Pracy, a że do jego przystanku było jakieś 10 minut jazdy, usłyszałam skróconą historię jego życia :-) Nie będę jej tu przytaczać, w każdym razie jasnym dla mnie było że łgał jak najęty. No ale przynajmniej czas jakoś leciał szybciej.
Na Princess Street musiałam się przesiąść do linii 100 na lotnisko. Zdążyłam jeszcze zrobić fotkę szkockiego nieba i podesłać koleżance do Holandii. Niebo w piątek nad Edynburgiem:

W odpowiedzi otrzymałam niebo nad lotniskiem Schiphol w Amsterdamie:


Hmmmm... Jakoś to będzie... Tymczasem jedziemy sobie na lotnisko. 


Po drodze mijamy tramwaj! Yay! Pierwszy tramwaj widziany przeze mnie na edynburskiej ulicy. Dodam że linię tramwajową zdecydowano się reaktywować w tym pięknym mieście jakieś parę lat temu i tej wiosny w końcu ją ukończono. Tramwaje są jeszcze w fazie testów i taki właśnie pusty testowy tramwaj właśnie mijamy. Ładny, co nie?


No to tyle ciekawostek z drogi na lotnisko. Potem to już tylko przejście przez kontrolę bezpieczeństwa, oczekiwanie na samolot i ładowanie nas do niego. Za to potem... Nieczęsto robię zdjęcia z góry, głównie dlatego że albo są chmury albo ciemno, albo mi się nie chce. Tym razem pogoda była piękna i widoki aż zachęcały do fotografii. Szkoda że komórką. Tu jeszcze Szkocja.


Tu już Anglia, wybrzeże Newcastle. I mała farma wiatraków na wodzie.


A tu już wybrzeże Holandii. I znacznie większa farma wiatraków, a potem następna...


Linia brzegowa Holandii. I mała dygresja jakby komuś chciało się krytykować moje zdjęcia. z horyzontem i tak dalej... Tak właśnie ma być. Tak to widac z okna samolotu. Samolot skręca, wiecie....


Holandia... Jakie równiutkie te poletka. Prawdopodobnie tulipany, ale jeszcze nie kwitną.


I kanały, mnóstwo kanałów.


Strefa przylotniskowa


I jeszcze jeden zakręt...


I już lotnisko Schiphol. I kanały :-)


I to tyle opowieści z nieba. 
Ciąg dalszy nastąpi



czwartek, 20 marca 2014

Parę dni ciszy

Witam wszystkich serdecznie w ten ponury, deszczowo-wietrzny marcowy, pierwszo-dniowo-wiosenny poranek. W radiu mówili że ma się wypogodzić. Czekam.

Chciałam tylko uprzedzić że przez kilka dni mnie nie będzie, bo wyjeżdżam na "chamskie rozrywki", ale w poniedziałek-wtorek już będę z powrotem. Zaglądajcie.

I tak z wyprzedzeniem, bardzo miłego, słonecznego, ciepłego weekendu życzę.