poniedziałek, 10 lutego 2014

Książę z bajki

Któż nie zna Księcia z Bajki? Tego wymarzonego, ze snów, na białym rumaku, przybywającego w chwilach grozy aby uratować nas z łap przebrzydłego smoka lub z jakichkolwiek innych łap...

Książę z bajki może wyglądać tak:


Albo tak:


A tego Księcia z Bajki to już na pewno wszyscy znają:


Książę z Bajki jest wysoki, smukły acz mocny, włos dowolnego koloru byleby zadbany, ułożony, idealny. Na twarzy raczej owłosienia brak. Iskra w oku i to "coś" przed czym padają na kolana tabuny kobiet i dziewcząt wszelakich, a jeżeli już nie padają to przynajmniej chichoczą jak potłuczone. Bo Książę z Bajki nie musi mówić, wystarczy że popatrzy a już nogi miękną i ręka szuka oparcia z obawy że nie uniosą (nogi oczywiście), a jak jeszcze się odezwie to serce samo wyskakuje spod sukienki...

No i teraz będzie intymnie, jak ktoś nie chce niech nie czyta. Ja mam takiego osobistego Księcia z Bajki.
Co mu z księcio-bajkowego opisu brakuje to na pewno wzrost i moc, ale szczupły jest, nie powiem. Przynajmniej tak wydaje się wyglądać pod służbowym polarem. Ten mój osobisty ma krótkie czarne włosy i pali papierosy, fuj! I jest pracownikiem firmy dostarczającej i utrzymującej systemy alarmowe w naszej firmie. Pierwszy raz spotkałam go (och jak to brzmi - spotkałam!, przyszedł na coroczny przegląd czujników dymu) jakieś pięć lat temu i zauroczył mnie od pierwszego wejrzenia :-)

Ech, cóż że na pierwszy rzut oka "wzrok dziki i suknia plugawa", jak się tak popatrzył, jak uśmiechnął kącikiem, w dodatku jak przemówił... Nie żeby mądrości jakieś prawił czy coś, zwykła ordynarna szkocka robotnicza odmiana języka, ale ten głos, miękki i aksamitny, ten ciepły ton, zmysłowy, delikatny... Połączony z tym zniewalającym uśmiechem, takim lekkim, od niechcenia, przymrużone oczy, już nie wiem czy czarne czy niebieskie, ale przecież nie o to chodzi, prawda?

No dobra, nogi mi się nie uginają, nie mdleję i nie chichoczę jak podlotek, bom dorosła kobieta z zasadami, człowieka nie znam ale nie jest możliwe żeby jego widok nie wywołał uśmiechu na mojej twarzy. No nie jest możliwe. I koniec. Widzę go raz na pół roku może, a reakcja wciąż taka sama :-)
A piszę o tym dzisiaj bo wydawałam mu polecenie zaprogramowania czytników alarmowych przez telefon i ten jego głos... No uśmiecham sie do teraz :-)

Fajnie jest mieć swojego osobistego Księcia z Bajki ;-) I nie chodzi o to żeby wzdychać czy się zachwycać, o ten uśmiech chodzi, bo choć o samym Księciu dawno już zapomniałam to uśmiech pozostał na mojej twarzy. Też tak czasami macie?

piątek, 7 lutego 2014

Nowy wiersz

Nareszcie!
W zakładce "Wiersze"

Jak to u nas mówią - ENJOY!

Miłego weekendu!

Piątkowe boków zrywanie

Dzisiaj będzie o studentach. A niech mają!


***
Student medycyny na egzaminie ma wymienić 3 zalety mleka matki. Siedzi i myśli. No i wymyślił:
1. Jest w 100% naturalne
2. Jest cieple (nie trzeba podgrzewać) i w tym momencie zabrakło mu inwencji. Siedzi, siedzi a czas leci.
Profesor ma zbierać już kartki, a student w ostatniej chwili wpada na genialny pomysł:
3. Ma zajebiste opakowanie....

***
Pewien młody student miał egzamin pisemny. Siedział sobie w ostatnim rzędzie, więc mógł spokojnie pisać.
- Pss...! Masz pierwsze? - usłyszał w pewnej chwili za plecami.
- Mam.
- To daj. - student przepisał zadanie i podał do tyłu po kilku minutach.
- Pss...! Masz drugie?
- Mam.
- To daj. - student przepisał i podał po kolejnych kilku minutach.
- Pss...! Masz trzecie?
- Mam.
- To daj.
Po chwili, student słyszy zza pleców cichy, stłumiony głos:
- Pss...! Zdał pan, proszę indeks...

***
Egzamin z ekonomii, milutka dziewczyna opowiada o teoriii Adama Smitha ani razu nie wymieniając jego imienia.
Zauważywszy to profesot pyta:
- Jak miał na imię Smith?
Zmieszane milczenie...
- Proszę się nie denerwować, no jak miał na imię pierwszy mężczyzna? - naprowadza profesor biedulkę.
- Marian - wyszeptała pokraśniawszy dziewczyna.

***
Przychodzi student na egzamin z historii transportu i ten zadaje mu na dzień dobry pytanko:
- Proszę podać ile wynosiła długość linii kolejowych w Polsce?
Student początkowo zdębiał, ale pyta:
- A w którym roku?
W odpowiedzi słyszy:
- Wie Pan co, jest mi to obojętne.
Odpowiedź studenta:
- Rok 1493 - kilometrów: 0

***
W akademickiej stołówce rozmawia trzech studentów:
- Ja Sylwestra spędziłem na Kanarach, mówię wam, super laseczki, kąpiel w morzu, drinki z parasolkami, cudo - zagaja pierwszy.
- A ja - przechwala się drugi - byłem w Alpach. Narty, dziewczyny zarumienione od mrozu, grzane wino do łóżka, coś wspaniałego.
- A co ty robiłeś? - pytają trzeciego.
- A ja siedziałem razem z wami w pokoju, tylko nie paliłem tego świństwa!

***
Jeden student pyta drugiego: 
- Gdzie idziesz? 
- Na wódkę. 
- No dobra, namówiłeś mnie.




Wesołego weekendu!

Teksty i zdjęcie z internetu.