poniedziałek, 2 grudnia 2013

Co musi być na Święta

Nie będę sama siebie oszukiwać, w tym roku nie wypatruję Świąt z niecierpliowością. Ani radością. Najlepiej dla mnie jakby ich w ogóle nie było. Ale niestety będą, jeszcze się nie zdarzyło żeby ktoś odwołał Boże Narodzenie :-)
W tym roku, po raz pierwszy w życiu, spędzimy te święta bardzo rodzinnie. Tylko nas czworo, czasami troje, plus dwa koty. Chociaż one akurat to mają w nosie, święta nie święta, aby micha pełna była.
Nie mając nastroju do świętowania, postanowiłam że będzie bardzo minimalistycznie. Jak? Nie wiem jeszcze. Poprosiłam syna o pomoc - zapytałam bez czego nie wyobraża sobie Świąt.
Dostałam odpowiedź:

"... śledzia, barszczu, tych potraw, jakiejś choinki, śniegu, świeczek, niewytrawnego wina, koli, sprajta i fanty, chleba, sernika, białych koszul i krawatów, jakichś sukienek, lekkiej muzyki, tych światełek - fajerwerków które się podpala i świecą iskrą taką. I brak kłótni..."

Wszystko, prócz śniegu, mogę mu zagwarantować.

A Wy, bez czego nie wyobrażacie sobie Świąt Bożego Narodzenia?

piątek, 29 listopada 2013

Humor z zeszytów szkolnych

Dziś o tym, co nam wszystkim szczególnie drogie i bliskie - o KOBIETACH!


Reymont miał ciężkie dzieciństwo - był wychowywany wśród kobiet.

Wieś była samowystarczalna: kobiety dostarczały mleka, mięsa i skór.

Kochanowski czcił piękno kobiet i ludzi.

Tylko przez kobiety są wojny bo to one przeważnie rodzą żołnierzy.

Syrena to pół kobiety, która ryczy gdy jest alarm.

Nad Niemnem było słychać pranie kobiet.

Cały ciężar utrzymania chłopa w Egipcie spadał na barki kobiet.

Skłodowska była kobietą niespotykalnie wytrwałą, o czym świadczy zatruwanie się radem przez pięć lat.

Grażyna różniła się od mężczyzny tym, że była kobietą.



Miłego weekendu!

Obrazek i teksty wygrzebane w internecie


czwartek, 28 listopada 2013

Ach te baby!

Scenka rodzajowa. Dziś rano.
Spieszę się do pracy. Juz dojeżdżam, jeszcze tylko jeden przejazd przez skrzyżowanie. Jestem na rodze podporządkowanej więc czekam. Przede mną, na drodze głównej- z lewej strony autobus, za nim ogonek samochodów. Z prawej strony pani w Volvo, stoi na środku, będzie skręcać w prawo, czyli w tę uliczkę w którą ja chcę wjechać, za nią sznur samochodów. Autobus stoi, Volvo stoi. Autobus miga światłami, daje pani w Volvo sygnał żeby przejechała, miły gest, w dodatku 100 metrów przed autobusem jest czerwone światło, więc nie ma problemu poczukać i przepuścić skręcający samochód, prawda? Pani rusza z kopyta dwadzieścia centymetrów, zatrzymuje się, cofa dwadzieścia centymetrów. Autobus mruga światłami ponownie. Pani podjeżdża dwadzieścia centymetrów, rozgląda się w panice, cofa. Autobus mruga ponownie, pani podjeżdża..
W tym momencie nie wytrzymałam - "Ty durna babo niezdecydowana, przejedziesz w końcu czy nie?" i coś tam jeszcze dodałam, ale juz tego nie będę cytować :-)
Pani w Volvo końcu przejechała, a ja ujrzałam w autobusie rozbawione oblicze PANI KIEROWCY autobusu skierowane w moją stronę. Oczywiście wszyscy zauważyli moje zirytowanie - jak dobrze że nie miałam otwartej szyby...

Przypomniał mi się fragment z filmu "Baby są jakies inne" - prosto i na temat :-)


-----------------------------------------------------------------
P.S. Pamiętajcie że mieszkam w Szkocji, tutaj jeździ się drugą stroną ulicy, więc żeby sobie lepiej wyobrazić, w Polsce autobus mialibyście po swojej prawej, a pani byłaby na lewoskręcie :-)