piątek, 25 października 2013

Wear it pink

Dzisiaj Humoru z zeszytów szkolnych nie będzie, bo są ważniejsze sprawy.

*****************************************************
*****************************************************
*****************************************************
Obchodzimy dzisiaj w UK "Wear it pink". Jest to największa, różowa akcja charytatywna na rzecz walki z rakiem piersi. Co trzeba zrobić żeby wziąć udział? Właściwie nic. W pracy, w szkole, w domu, gdziekolwiek, żeby pokazać swoje wsparcie, wystarczy nałożyć coś różowego i wpłacić 2 funty na rzecz organizacji. Wpłacać można w dowolny sposób, przez telefon, przez internet, przez sms, wrzucić do puszek napotkanych na ulicach wolontariuszy. Nie, nie przeliczajcie, 2 funty to jak dla was 2 złote. Czyli naprawdę niedużo. A coś różowego w domu zawsze się znajdzie.
Mąż na przykład w desperacji poprosił wczoraj córkę o pożyczenie czegoś różowego, ale dziewczę ma tylko dwie kuse bluzeczki i jakąś sukieneczkę w kolorze różowym, no niestety rozmiarem tatusiowi nie odpowiadały. Miał kiedyś różową (no prawie) koszulę ale stara już był i wyrzucił, trzeba było chłopa poratować w potrzebie więc dałam mu do pracy różowy szalik w kwiatuszki :-) Wyglądał bosko!
No bo u niego w pracy to wyglądało tak, że jak ktoś nie miał czegoś różowego na sobie, za wstęp do pracy musiał zapłacić funtów 5! Panie napiekły jakieś ciasta, ciasteczka, babeczki i podczas długiej przerwy można to sobie było kupić, pieniążki oczywiście wędrowały do puszeczki. No to mąż zdecydował że za te 5 funtów co to miałby zapłacić za wstęp to on się woli najeść, dlatego też szaliczek przypasował mu w sam raz.
U nas z kolei wygląda to tak, że dostaliśmy plakat, puszkę i naklejki. Zabawa polega na tym że kto chce (a wszyscy chcieli, tym bardziej że nasza koleżanka została zdiagnozowana przed kilkoma miesiącami właśnie na raka piersi), wrzuca do puszki dwa funty (a puszka ciężka jest, podnosiłam!). W zamian za to na plakacie zaznacza jeden obrazek przedstawiający różowe ciasto i bierze sobie naklejkę. Osoba organizująca (czyli Stefka) miała wcześniej wybrać jeden z obrazków i przedstawi nam swój wybór o godzinie 16. Ten kto zaznaczył ciasto które wybrała Stefka, wygrywa. Wygraną jest połowa zawartości puszki. Reszta idzie na "Wear it pink". Jeszcze się nie zdarzyło żeby osoba która wygrała zabawę, a jest ona organizowana w podobnej formie co roku, wzięła jakiekolwiek pieniądze. To jest naprawdę szlachetny cel. A ja pozbyłam się wszystkich drobniaków z portmonetki :-)

Pieniądze z akcji w całości idą na badania kliniczne nad walką z rakeim piersi. Według ostatnich badań u  co ósmej kobiety zostanie zdiagnozowany rak piersi co najmniej raz w życiu. To przerażająca statystyka. To dobrze że są takie akcje. One nie tylko wspomagają naukowców finansowo, ale także pomagają rozbudować świadomość społeczną, bo z rakiem można wygrać, pod warunkiem że zostanie odpowiednio wcześnie wykryty. A do tego potrzebna jest świadomość.
Już raz apelowałam na swoim blogu, ale apeluję jeszcze raz - KOBIETY, BADAJCIE SOBIE PIERSI! Być może uratujecie nie tylko swoje życie ale też życie waszych córek, matek, babek, koleżanek, znajomych...


Foto - moja własna naklejka - dosłowne tłumaczenie "jestem częścią mocy przeciwko rakowi piersi" :-)

czwartek, 24 października 2013

O dwóch wilkach

Opowieść ta ma wiele wersji, najbardziej podoba mi się jednak ta:
******************************************************
Pewnego dnia do starego szamana przyszedł chłopiec. Jednak zanim odważył się podejść bliżej długo obserwował czarownika, podchodził kilka kroków, cofał się, znowu podchodził. Szaman był w oczach chłopca postacią tajemniczą i groźną bo przecież rozmawiał z duchami przodków, z demonami, a i on sam był jakby nie z tego świata. Nawet rada starszych i najodważniejsi wojownicy odnosili się do szamana z ogromnym szacunkiem. Chłopiec wiedział, że przed podjęciem trudnych decyzji wojownicy zawsze prosili o radę czarownika.
Wreszcie jednak ciekawość przeważyła strach. Chłopiec podszedł do ogniska, przy którym siedział szaman. Przykucnął i zastygł nieruchomo. Przerażony swoją zuchwałością długo milczał. Szaman pozornie nie zwracał na chłopca uwagi. Zamyślony, wpatrzony w skaliste szczyty gór na horyzoncie, palił fajkę.
Po jakimś czasie, chłopiec przemógł strach i powiedział:
- Czarowniku, ty jesteś najstarszy i najmądrzejszy, nie znam nikogo kto wiedziałby więcej o świecie i o życiu. Nie rozumiem świata, który mnie otacza, nie wiem gdzie w nim jest moje miejsce.
Szaman jeszcze przez długą chwilę w milczeniu palił fajkę. Wreszcie spojrzał na chłopca i odpowiedział mu tak:
- Chłopcze, ja też niewiele rozumiem z tego świata chociaż wydaje mi się, że znalazłem w nim swoje miejsce. Nie mogę i nikt inny nie może nauczyć cię życia. Ale wiem jedno, życie każdego wojownika jest jak walka dwóch wilków. Jeden wilk jest dobry i szlachetny, reprezentuje radość, zadowolenie, zgodę, pokój, miłość, nadzieje, prawdę, życzliwość, współczucie... A drugi wilk jest zły i podstępny. Wypełnia go strach, złość, zazdrość, smutek, żal, chciwość, arogancja, kłamstwo i poczucie wyższości.
Chłopiec po chwili zastanowienia zapytał:
- Czarowniku, który wilk zwycięży?


Szaman spojrzał na chłopca, uśmiechnął się i powiedział:
- Ten, którego będziesz karmił.
******************************************************
Myślałam że przestałam karmić złego wilka. To dlaczego on jeszcze ujada?

poniedziałek, 21 października 2013

U mnie też jesień

Zupełnie nie wchodziłam na bloga od piątku, zupełnie nie czytałam innych blogów, prawie zupełnie nie korzystałam z internetu, więc skąd miałam wiedzieć że na prawie wszystkich blogach już jesień? Ta jesień prawie prawie i by mi umknęła! Na szczęście córce zachciało się jechać z matką do lasu "na grzybki" - halucynogenków szukała (?!) - po raz pierwszy odkąd była mała, czyli od jakichś dziesięciu lat, więc chciałam czy nie chciałam, doceniając starania córki w dbałość o leśny strój, pojechałyśmy.
W "naszym lesie" było ciepło, było spokojnie, anielsko sielsko. Ale ni jednego złamanego jadalnego grzyba! A inne - zaraz zobaczycie.

Zapraszam na krótką fotorelację z "naszego" szkockiego lasu.

Będąc "w środku" nie widać kolorów aż tak bardzo. Z daleka las jesienią jest piękny, ale to każdy wie...


"Nasz las", jak zresztą każdy inny, polityką rządu należy zostawić w kontrolowanym spokoju, w celu odbudowania ekosystemu. To zwalone drzewo jest przecież bardzo pożyteczne, daje schronienie zwierzętom i różnej maści robalom, daje pożywienie mszakom i grzybom.

"Nasz las" jest mały i dość rzadki, ale w wielu miejscach niedostępny, z powodów jak powyżej. I dobrze, niech ludzie łażą po ścieżkach a nie po krzaczorach.


Niektóre miejsca wyglądają bardzo przyjaźnie i aż chce się tam oddychać!

Córka po raz pierwszy w życiu (!) widziała tyle żywicy na jednym drzewie. Chyba po raz pierwszy zwróciła uwagę na żywicę w ogóle...

A tu śmieszny pieniek, z góry porośnięty mchem, aż się prosi aby na nim usiąść...

A teraz niekoniecznie to czego szukałyśmy, niemniej jednak zachwyciła nas ich uroda. Czy zwyczajne huby  nie wyglądają przepięknie?

Tutaj może troszkę dziwaczne, ale ciekawie sobie rosną dookoła pnia.

A te maleństwa to też grzybki. Wyglądają jak nierozkwitnięte kwiatuszki, ale wierzcie mi, to grzyby!

Albo takie maleństwa - to nie huby, one rosną wdłuż martwego pnia.

Nareszcie coś co typowe grzyby przypomina - szkoda że nie za bardzo jadalne!

A tego to córka oglądała bardzo dokładnie (halucynogenek? nie-halucynogenek?), nie odważyła się zerwać :-)

 I nawet maleńka purchaweczka się znalazła!

A te śliczności miały kapelusiki najwyżej kilka milimetrów średnicy.


I coś czego nigdy wcześniej nie widziałam... maleńkie grzybki...
 

... dużo maleńkich grzybków...

... cała łąka maleńkich grzybków!

Prawda że przeurocze?

A ci mali braciszkowie chowali się pod dębowym liściem.

A dęby u nas jeszcze zielone, to może ta zima tak szybko nie nadejdzie? 

Niestety, gałązka głogu kojarzy mi się niezmiennie z... Bożym Narodzeniem!

Choć wiadomo że jeden przymrozek, większy wiatr i wszystko będzie na ziemi. Póki co, trzeba się cieszyć ciepła jesienią która i tak nas w tym roku wyjątkowo rozpieszcza. Chyba w odwecie za długą i złą zimę wiosną!