czwartek, 24 października 2013

O dwóch wilkach

Opowieść ta ma wiele wersji, najbardziej podoba mi się jednak ta:
******************************************************
Pewnego dnia do starego szamana przyszedł chłopiec. Jednak zanim odważył się podejść bliżej długo obserwował czarownika, podchodził kilka kroków, cofał się, znowu podchodził. Szaman był w oczach chłopca postacią tajemniczą i groźną bo przecież rozmawiał z duchami przodków, z demonami, a i on sam był jakby nie z tego świata. Nawet rada starszych i najodważniejsi wojownicy odnosili się do szamana z ogromnym szacunkiem. Chłopiec wiedział, że przed podjęciem trudnych decyzji wojownicy zawsze prosili o radę czarownika.
Wreszcie jednak ciekawość przeważyła strach. Chłopiec podszedł do ogniska, przy którym siedział szaman. Przykucnął i zastygł nieruchomo. Przerażony swoją zuchwałością długo milczał. Szaman pozornie nie zwracał na chłopca uwagi. Zamyślony, wpatrzony w skaliste szczyty gór na horyzoncie, palił fajkę.
Po jakimś czasie, chłopiec przemógł strach i powiedział:
- Czarowniku, ty jesteś najstarszy i najmądrzejszy, nie znam nikogo kto wiedziałby więcej o świecie i o życiu. Nie rozumiem świata, który mnie otacza, nie wiem gdzie w nim jest moje miejsce.
Szaman jeszcze przez długą chwilę w milczeniu palił fajkę. Wreszcie spojrzał na chłopca i odpowiedział mu tak:
- Chłopcze, ja też niewiele rozumiem z tego świata chociaż wydaje mi się, że znalazłem w nim swoje miejsce. Nie mogę i nikt inny nie może nauczyć cię życia. Ale wiem jedno, życie każdego wojownika jest jak walka dwóch wilków. Jeden wilk jest dobry i szlachetny, reprezentuje radość, zadowolenie, zgodę, pokój, miłość, nadzieje, prawdę, życzliwość, współczucie... A drugi wilk jest zły i podstępny. Wypełnia go strach, złość, zazdrość, smutek, żal, chciwość, arogancja, kłamstwo i poczucie wyższości.
Chłopiec po chwili zastanowienia zapytał:
- Czarowniku, który wilk zwycięży?


Szaman spojrzał na chłopca, uśmiechnął się i powiedział:
- Ten, którego będziesz karmił.
******************************************************
Myślałam że przestałam karmić złego wilka. To dlaczego on jeszcze ujada?

poniedziałek, 21 października 2013

U mnie też jesień

Zupełnie nie wchodziłam na bloga od piątku, zupełnie nie czytałam innych blogów, prawie zupełnie nie korzystałam z internetu, więc skąd miałam wiedzieć że na prawie wszystkich blogach już jesień? Ta jesień prawie prawie i by mi umknęła! Na szczęście córce zachciało się jechać z matką do lasu "na grzybki" - halucynogenków szukała (?!) - po raz pierwszy odkąd była mała, czyli od jakichś dziesięciu lat, więc chciałam czy nie chciałam, doceniając starania córki w dbałość o leśny strój, pojechałyśmy.
W "naszym lesie" było ciepło, było spokojnie, anielsko sielsko. Ale ni jednego złamanego jadalnego grzyba! A inne - zaraz zobaczycie.

Zapraszam na krótką fotorelację z "naszego" szkockiego lasu.

Będąc "w środku" nie widać kolorów aż tak bardzo. Z daleka las jesienią jest piękny, ale to każdy wie...


"Nasz las", jak zresztą każdy inny, polityką rządu należy zostawić w kontrolowanym spokoju, w celu odbudowania ekosystemu. To zwalone drzewo jest przecież bardzo pożyteczne, daje schronienie zwierzętom i różnej maści robalom, daje pożywienie mszakom i grzybom.

"Nasz las" jest mały i dość rzadki, ale w wielu miejscach niedostępny, z powodów jak powyżej. I dobrze, niech ludzie łażą po ścieżkach a nie po krzaczorach.


Niektóre miejsca wyglądają bardzo przyjaźnie i aż chce się tam oddychać!

Córka po raz pierwszy w życiu (!) widziała tyle żywicy na jednym drzewie. Chyba po raz pierwszy zwróciła uwagę na żywicę w ogóle...

A tu śmieszny pieniek, z góry porośnięty mchem, aż się prosi aby na nim usiąść...

A teraz niekoniecznie to czego szukałyśmy, niemniej jednak zachwyciła nas ich uroda. Czy zwyczajne huby  nie wyglądają przepięknie?

Tutaj może troszkę dziwaczne, ale ciekawie sobie rosną dookoła pnia.

A te maleństwa to też grzybki. Wyglądają jak nierozkwitnięte kwiatuszki, ale wierzcie mi, to grzyby!

Albo takie maleństwa - to nie huby, one rosną wdłuż martwego pnia.

Nareszcie coś co typowe grzyby przypomina - szkoda że nie za bardzo jadalne!

A tego to córka oglądała bardzo dokładnie (halucynogenek? nie-halucynogenek?), nie odważyła się zerwać :-)

 I nawet maleńka purchaweczka się znalazła!

A te śliczności miały kapelusiki najwyżej kilka milimetrów średnicy.


I coś czego nigdy wcześniej nie widziałam... maleńkie grzybki...
 

... dużo maleńkich grzybków...

... cała łąka maleńkich grzybków!

Prawda że przeurocze?

A ci mali braciszkowie chowali się pod dębowym liściem.

A dęby u nas jeszcze zielone, to może ta zima tak szybko nie nadejdzie? 

Niestety, gałązka głogu kojarzy mi się niezmiennie z... Bożym Narodzeniem!

Choć wiadomo że jeden przymrozek, większy wiatr i wszystko będzie na ziemi. Póki co, trzeba się cieszyć ciepła jesienią która i tak nas w tym roku wyjątkowo rozpieszcza. Chyba w odwecie za długą i złą zimę wiosną!


piątek, 18 października 2013

Humor z zeszytów szkolnych

Dziś w poszukiwaniu absurdów, dziś niedorzeczne myśli tak pozbawione sensu że aż niemożliwe :-)

Bawcie się dobrze!


Wiatr wiał tak silny że powywracał dzwony na drugą stronę.

W trumnie leżał nieboszczyk i ciężko dyszał.

Całymi dniami pił po nocach.

Moja mama jest blondynką i ma długie czarne włosy.

Kaci nosili maski, aby skazany nie mścił się na nich.

W średniowiecznym mieście ulice były tak wąskie, że z trudnością mogły się wyminąć dwa samochody.

Dziewczynka doiła krowę nad strumieniem. W wodzie odbijało się odwrotnie.

:-) :-) :-)


Miłego weekendu!!!

P.S. Zdjęcie i teksty z internetu.