piątek, 14 czerwca 2013

Humor z zeszytów szkolnych


Dzisiaj trochę historii.

"Cesarz Franciszek Józef oprócz kobiet klepał również konie, podczas gdy inni klepali biedę"

"Działalność tajnych związków zakończyła się ścinaniem członków"

"Rewolucja to jest zabicie wszystkich robotników 1 maja"

"W czasie zaborów Polskę poćwiartowano na trzy nierówne połowy"

"Przez kilkadziesiąt lat Polska nie pokazywała się na mapie bo była rozebrana"


 

O tak, narodu polskiego droga do społeczeństwa obywatelskiego była nierówna, wyboista i czasami podziemna :-)

Niech wisienką na torcie będzie cytat własny, co prawda nie z zeszytu ale z ustnej prezentacji lektury szkolnej.

Klasa maturalna. W ramach przygotowania do matury każdy ma przedstawić 10-minutową wypowiedź na temat losów żołnierza polskiego w czasie drugiej wojny światowej na podstawie wybranej lektury. Padło na mnie. Wstaję, zaczynam. Dokładnie nie pamiętam ale coś w tym rodzaju:
"Wańkowicz w "Szkicach spod Monte Cassino" opisuje bohaterstwo polskich rycerzy"... tu klasa ryknęła śmiechem... Zanim dotarło do mnie echo mojej własnej wypowiedzi, rozejrzałam się z poczuciem wstydu po czym sama zaczęłam się śmiać. Poprawiłam i dalej poszło jak z płatka, ale bohaterstwo polskich rycerzy stało się anegdotą. 

P.S. Cytaty (z wyjątkiem własnego) i rysunek pochodzą z internetu.
P.S.2. Przepraszam za jakość obrazka.

wtorek, 11 czerwca 2013

Brzydka osa, zła!

Dookoła mojego drzewo-krzaka lata zazwyczaj mnóstwo różnych stworzeń. Niekiedy zdarza się na nim wylęg gąsienic i wtedy drzewo okupują stada wróbli, a i kosy się przy tym nieźle pożywią. Zdarza się że na płocie koło drzewa przysiądą sroki, pewnie mają coś ciekawego do robienia skoro przylatują, wtedy żadem ptak nie śmie się zbliżyć, no chyba że kos który potrafi taką srokę odgonić. Ale jak na płocie usiądzie pustułka to żywej duszy dookoła nie uświadczysz.
Drzewo-a-raczej-krzak wygląda teraz mniej więcej tak:


Normalnie w ciągu dnia aż buzuje od owadów, muszek i innego latającego drobia (nie mylić z DROBIEM). No i na ławeczce pod drzewem uwielbia wysiadywać Migusia, bo przecież to takie ciekawe, tak się wszystko rusza, tyle rzeczy można pogonić i polować, polować, polować...
No i właśnie wczoraj po powrocie z pracy, mąż przybiegł do mnie spanikowany z wieścią że z Migusią trzeba natychmiast do weterynarza, że chora i coś się jej w łapę stało. Na pewno złamana, zwichnięta, skaleczona, stłuczona. I kuleje. Migusia, nie łapa.
Patrzę na kiciulę, biega jak biegała, diabliki w oczach, łapie te swoje motylki, na chorą nie wygląda. Spoglądam na łapy, rzeczywiście, przednia prawa spuchnięta jak bania, dwa razy większa niż druga. Złapać toto nie było łatwo i w dodatku jeszcze przytrzymać, bo przecież tyle rzeczy jest do zrobienia, a tu ją przytrzymują i oglądać chcą! Obejrzałam łapę dokładnie, żadnego zadrapania, drzazgi, ruchomość normalna, ale spuchnięta faktycznie. Zdjęcia tylko trochę oddają rzeczywistość, ale uwierzcie mi, różnica była ogromna.




Stwierdziłam że skoro złamania nie widać, kot gorączki nie ma, biega i skacze jak zwykle to na razie do weterynarza nie pojedziemy, najwyżej jutro jak nie przejdzie. Bo prawdopodobnie panienka bawiła się z osami i jedna nie wytrzymała! Zła osa, niedobra! A trzeba było osę gonić?

P.S. Łapka Migusi do wieczora osiągnęła poprzednie, właściwe rozmiary :-)

piątek, 7 czerwca 2013

Humor z zeszytów szkolnych

Miało nie być dzisiaj posta ale nie mogłam. Natrafiłam na dobrze sobie znaną stronę, na którą wchodzę czasami dla rozrywki i po prostu umarłam ze śmiechu. I to kilkanaście razy. I już jako trup nieżywy na śmierć postanowiłam się z wami podzielić przyczyną mojego zgonu - humor z zeszytów szkolnych.
A jako że jest to coś co mnie zawsze szczególnie rozbawia oraz z racji tego że dziś ostatni dzień roboczy, początek weekendu, więc ma być lekko i przyjemnie, postanowiłam zapoczątkować cykl piątkowy pod nazwą jak w tytule.

Dzisiaj pod tytułem: "Zoologia i botanika"

* U żaby kończyny przednie są dłuższe niż krótsze.

** Kijanka różni się od żaby tym że nie jest do niej podobna.

*** Jeż i jaskółka to zwierzęta, które pomagają rolnikowi w zjadaniu robaków.


I wisienka na torcie:





 (Zdjęcie i cytaty zaczerpnięte z internetu)

******************************************************************************

Jeżeli podoba wam się pomysł cyklu, proszę o komentarze. A może ktoś chciałby się podzielić jakąś perełką z własnego lub potomka zeszytu? Proszę o emaila (instrukcja z zakładce "O mnie") - oczywiście zachowam dyskrecję :-) Zapraszam!