środa, 16 stycznia 2013

Chciałabym

Zimno, mroźno, dobrze że śnieg nie leży chociaż popada od czasu do czasu. Zima jest fajna, ale nie jak cię śnieżyca dapadnie na autostradzie a ty masz letnie opony. Bo tutaj tylko takie są. Pojawiły się co prawda w sprzedaży zimowe też, ale nikt ich nie kupuje bo się nie opłaca wymieniać na te dwa tygodnie, a i tak nie wiadomo czy zima będzie czy nie.
Więc zimno, mroźno i generalnie do kitu, bo słońce świeci, ale człowiek musi być w pracy w tym czasie. Jedzie się do pracy rano - ciemno, wraca - też ciemno, ach, kiedy wiosna przyjdzie w końcu? Nastrój mam odpowiedni do pogody, nic mi się nie chce, tylko bym spała, w dodatku coś mi jest i nikt nie wie co więc dostałam skierowanie na tomografię komputerową. Podobno jest w stanie wykryć wszystko. Zobaczymy!
Tak to jest, że człowiek jak mu coś dolega, chodzi po lekarzach, chce dotrzeć do przyczyny swoich dolegliwości, chce wiedzieć co i jak. A lekarz zleca badanie za badaniem które nic nie wykazują, pozornie człowiek zdrowy a jednak coś mu jest, więc rad nierad lekarz wysyła go do specjalisty. A nawet do dwóch różnych, bo opis usg coś mówi ale nie wiadomo do końca jak to ugryźć. Jednego specjalistę już zaliczyłam i właśnie on skierował mnie na tomografię. Drugiego mam za trzy tygodnie. I nie wiem już czego się bać bardziej bo to dwie różne sprawy są a jedna nie ma z drugą nic wspólnego.
Ja mam tak wszystko nietypowo. Nietypowa grypa, nietypowy poród, nietypowe objawy kamieni nerkowych, wrzodów żołądka, nietypowe zęby. Tylko ospa była typowa ale dopiero jak się pojawiły wypryski bo pozornie to wszystko ok, bo ja nie mam gorączek. Chciałabym choć raz tak jak mój mąż, trzask prask, gorączka, łóżko, szpital, co tam jeszcze, raz dwa i po chorobie, a tak to się tylko ciągnie i ciągnie i nie wiadomo kiedy skończy. Najbardziej to bym chciała żeby mnie ktoś uśpił i otworzył, pogrzebał, pooglądał, ponaprawiał wszystko co się da, a potem zaszył, obudził i żeby nigdy już nic sie nie zepsuło.

P.S.
I w dodatku przed chwilą zadzwoniła córka że Mała zrobiła kupę w kabinie prysznicowej :-?)

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Ukamienowanie Sorayi M.

Wspomniałam już że sporo filmów w okresie świątecznych obejrzałam, wiele z nich po raz pierwszy. A tym który zrobił na mnie największe wrażenie to właśnie ten:


Nie jest moim zamiarem opisywanie filmu ani jego recenzja, choć pewnie te elementy będą nieuniknione. Historia banalna, Iran, mężowi znudziła się żona a nie ma zamiaru płacić na dwie, więc postanawia się jej pozbyć. Knuje więc intrygę dzięki której niewinna kobieta zostaje oskarżona o zdradę męża i w związku tym skazana na śmierć przez ukamienowanie. Wszystko zgodnie z prawem szariatu.
Słyszymy o takich historiach od czasu do czasu, współczujemy, oburzamy się. Przechodzimy nad nimi do porządku dziennego. Cóż, pewnych rzeczy się nie zmieni. Rzecz w tym że wszystko dzieje się w czasach współczesnych i chyba nie do końca zgodnie z prawem, o czym świadczy zażarta walka mieszkańców wioski o nie wydostanie się sprawy poza jej granice. Zbiorowa wina, zbiorowa odpowiedzialność, czyli nikt nie jest winny morderstwa bo stoją za nim wszyscy. No prawie wszyscy, a na pewno przerażająca większość męskiej części społeczeństwa. I co z tego że niektórzy odmawiają wykonania wyroku, niektórzy się tym wszystkim brzydzą, skoro dla pozostałych ten niechlubny akt jest podyktowany wolą bożą. Wszystko w takt cytatów z Koranu i imienia Allaha.
Jak powiedziałam wcześniej, historia jakich wiele, dlaczego więc mną tak wstrząsnęła, że myślałam o tym przez wiele dni i nocy? Ano dlatego że film nakręcony jest bardzo realistycznie, bez efektów specjalnych, bez udawania, przebarwiania. Doskonale zilustrowane emocje pozwalają widzowi wczuć się w sytuację dostatecznie głęboko aby zrozumieć bliżej skomplikowaną atmosferę panującą w przedstawianym środowisku. Film pokazuje rzeczywiste życie w zaściankowym Iranie, gdzie wszyscy znają się doskonale, gdzie króluje obłuda i zakłamanie, gdzie jest prawo i prawo, a jedno mocniejsze od drugiego, a co najgorsze, jedno drugie wyklucza. Widzimy różnicę w pojmowaniu dobra i zła, które to pojmowanie jest niczym innym jak tylko dbaniem o własne dobro i spełnianiem własnych zachcianek. Widzimy różnicę między człowiekiem a człowiekiem. A z czymś takim to ja się absolutnie, bezwzględnie, bezdyskusyjnie nie zgadzam.

* Celowo nie użyłam tutaj słów: dyskryminacja, przemoc, niesprawiedliwość. Dla każdego one znaczą bowiem co innego.




piątek, 11 stycznia 2013

Zmagania edukacyjne Migusi

Większość kotów to intelektualiści, oglądają programy telewizyjne, piszą rozprawy na komputerze lub po prostu surfują w sieci, czytają dostępną prasę a także całą masę książek. Niektóre są zbyt leniwe aby czytać książki więc czytają dzieła... hm, jakby tu powiedzieć, wymagające mniejszego nakładu intelektualnego, na przykład cudze notesiki lub terminarze. W przypadku Migusi, która dopiero zaczyna edukację, wygląda to mniej więcej tak:











Na komputerze Migusia też pracuje czasami, a jakże, a jak się już tak bardzo bardzo zmęczy, to wygląda tak:




Ona po prostu uwielbia spać ze zwieszoną głową! Jak jej się oddycha to ja nie wiem. Ale na pewno to dobra pozycja, wiadomości z przyswojonego materiału wpadają prosto do głowy!