A dzisiaj spadło 3 cm śniegu. Jeszcze w niedzielę była piękna pogoda. Ech, kwiecień-plecień...
wtorek, 3 kwietnia 2012
Kot śpi, myszy harcują
A dzisiaj spadło 3 cm śniegu. Jeszcze w niedzielę była piękna pogoda. Ech, kwiecień-plecień...
piątek, 30 marca 2012
Świąt nie będzie!
Zapłaciłam dzisiaj pozostałą część za wczasy i jestem zupełnie spłukana. Więc już definitywnie postanowione - Świąt w tym roku nie będzie. Wielkanocnych znaczy. No bo w Wielką Sobotę syn ma trening kadry, na który musi iść bo nie był na ostatnim, a mój mąż w poniedziałek idzie do pracy. Ja mam wolne co prawda w piątek i poniedziałek też, ale w piątek jadę po teściową na lotnisko, bo przyjeżdża w celach "do pracy", znaczy będzie powtarzała i utrwalała matematykę z moim synem, który w maju zdaje tutejszą maturę, a skoro może mieć darmowe korepetycje to czemu nie. Nie żeby był tępy bo jest raczej odwrotnie, ale jak można dziecku własnemu pomóc to się pomaga, co nie? A babcia z chęcią też zobaczy wnuczki.
No więc Wielkanocy nie będzie. Ale jajka być muszą, znaczy pisanki, i jajka w majonezie, i żurek z białą kiełbaską, upiekę też domowy chlebek, sam się upiecze w maszynie. Sałatka jarzynowa, jak zwykle, musi być, choćby tylko na sobotę bo to przecież post, nikt nie będzie się miechem napychał. Post w Wielką Sobotę musi być. Zapomniałam wstawić rzeżuchę żeby do świąt urosła, ale chyba jeszcze zdąży jak posieję dzisiaj. No i najważniejsze, bo przecież kupiłam te specjalne foremki na baranka i króliczka, więc to też się upiecze. Łatwizna. No i sernik bo bez sernika nie ma świąt. I boczek i może galaretę z kurczaka. I jakieś wędliny, boczek musi być. I buraczki z chrzanem. I musztarda. No teściowa też na pewno coś przywiezie to też trzeba będzie zjeść. A na obiad mam kaczkę, zrobię z jabłkami, będzie pyszna.
I kto tu mówi że świąt nie będzie???
No więc Wielkanocy nie będzie. Ale jajka być muszą, znaczy pisanki, i jajka w majonezie, i żurek z białą kiełbaską, upiekę też domowy chlebek, sam się upiecze w maszynie. Sałatka jarzynowa, jak zwykle, musi być, choćby tylko na sobotę bo to przecież post, nikt nie będzie się miechem napychał. Post w Wielką Sobotę musi być. Zapomniałam wstawić rzeżuchę żeby do świąt urosła, ale chyba jeszcze zdąży jak posieję dzisiaj. No i najważniejsze, bo przecież kupiłam te specjalne foremki na baranka i króliczka, więc to też się upiecze. Łatwizna. No i sernik bo bez sernika nie ma świąt. I boczek i może galaretę z kurczaka. I jakieś wędliny, boczek musi być. I buraczki z chrzanem. I musztarda. No teściowa też na pewno coś przywiezie to też trzeba będzie zjeść. A na obiad mam kaczkę, zrobię z jabłkami, będzie pyszna.
I kto tu mówi że świąt nie będzie???
czwartek, 29 marca 2012
Znieczulenie
Wyczułam ostrą krawędź na zębie więc zadzwoniłam do dentysty żeby się umówić na jak najszybciej się da, bo chyba mi się nadkruszył, albo ząb, albo plomba. Zawsze załatwiam zęby szybko, bo się boję żeby się nie pogorszyło, bo co jak co, ale zęby to chcę mieć wszystkie swoje. No i wypadło na dzisiaj rano.
Ząb jak ząb, ukruszył się troszkę, ale plombę trzeba było wyjąć i albo zrobić koronkę, bezpłatnie, ale do tego trzeba by było jeszcze trochę tego zęba ukruszyć, albo dać białą plombę z formą, wersja prywatna więc droga. Zgadnijcie co wybrałam...
Oczywiście do wszystkiego tu dają znieczulenie, nawet się nie pytają, i ja jestem nawet za ale nie miałam już tak długo nic robione, że zapomniałam jak to jest. Ukłucie nie bolało, igła cieniuteńka, zadziałało bardzo szybko i jest teraz... dwie godziny po zabiegu a ja dalej wyglądam jak Sylwester Stalone, z połową twarzy nieruchomą i nieczułą, od górnej wargi aż po oko. Aż po oko to nie miałam nigdy, to znaczy oko czuję, ale pod okiem to już nie. Można mnie igłami kłuć, nic nie czuję! Ani podłubać sobie w nosie i sprawdzić czy nie pasą się tam przypadkiem jakieś kozy, bo połowa nosa sztywna. Ani się napić, ze szklanki to już niemożliwe w ogóle, ale mam taką specjalną butelkę ze sportową nakrętką więc jak ją sobie włożę prawie do gardła to trochę wody się napiję. Bo jak płycej to mi wycieknie bokiem. Bo usta zamykają mi się tylko w połowie, to znaczy wyglądają jakby były zamknięte całe, ale nad połową nie mam wcale panowania.
Ale przynajmniej ząb mam ładnie zrobiony!
Ząb jak ząb, ukruszył się troszkę, ale plombę trzeba było wyjąć i albo zrobić koronkę, bezpłatnie, ale do tego trzeba by było jeszcze trochę tego zęba ukruszyć, albo dać białą plombę z formą, wersja prywatna więc droga. Zgadnijcie co wybrałam...
Oczywiście do wszystkiego tu dają znieczulenie, nawet się nie pytają, i ja jestem nawet za ale nie miałam już tak długo nic robione, że zapomniałam jak to jest. Ukłucie nie bolało, igła cieniuteńka, zadziałało bardzo szybko i jest teraz... dwie godziny po zabiegu a ja dalej wyglądam jak Sylwester Stalone, z połową twarzy nieruchomą i nieczułą, od górnej wargi aż po oko. Aż po oko to nie miałam nigdy, to znaczy oko czuję, ale pod okiem to już nie. Można mnie igłami kłuć, nic nie czuję! Ani podłubać sobie w nosie i sprawdzić czy nie pasą się tam przypadkiem jakieś kozy, bo połowa nosa sztywna. Ani się napić, ze szklanki to już niemożliwe w ogóle, ale mam taką specjalną butelkę ze sportową nakrętką więc jak ją sobie włożę prawie do gardła to trochę wody się napiję. Bo jak płycej to mi wycieknie bokiem. Bo usta zamykają mi się tylko w połowie, to znaczy wyglądają jakby były zamknięte całe, ale nad połową nie mam wcale panowania.
Ale przynajmniej ząb mam ładnie zrobiony!
Subskrybuj:
Posty (Atom)